Depresja ma bardzo różne przyczyny. Zasadniczo wyróżniamy trzy kategorie:

  1. Endogenne to takie, które wynikają z naszych uwarunkowań wewnętrznych – genów lub metabolizmu.
  2. Egzogenne, czyli takie, które przychodzą do nas z zewnątrz, a więc choroby, które przechodzimy, i leki, które mogą działać depresjogennie, ale także nadużywanie alkoholu i narkotyków jest czynnikiem, który może bardzo zwiększyć ryzyko zachorowania.
  3. Psychogenne wiążą się z trudnymi przeżyciami, traumami, które są związane ze stratą, a więc śmiercią, rozwodem, porzuceniem.

Należy pamiętać, że często te kategorie się nakładają i może to powodować efekt kumulacji. Jest wiele spraw, na które mamy wpływ i możemy dbać o minimalizację ryzyka zachorowania na depresję, chociaż to nie daje gwarancji, że nie zachorujemy. Musimy pamiętać, że depresja to taka sama choroba jak nadciśnienie czy wrzody żołądka. To nie jest, jeszcze raz to powtórzę, chroniczny smutek, obniżenie nastroju. Depresja to zmiana biochemii mózgu, to choroba, która dotyka nie tylko psyche, ale również somę, czyli ciało.

Jak więc zminimalizować ryzyko depresji? Trzeba starać się prowadzić jak najzdrowszy tryb życia, ale nie chodzi tu tylko o zdrowe odżywianie i ruch. To jest oczywiście niezwykle ważne. Nie mniej ważne jednak jest dbanie o ilość snu. Wiadomo, że każdy ma inny zegar biologiczny. Jednemu wystarczy 5–6 godzin, a inny potrzebuje aż 9 godzin snu. Ważne jest, żebyśmy starali się dostrzec, jaka ilość jest dobra dla nas. O śnie i jego dobrodziejstwach pisała już Alina Kowalska, więc odsyłam do jej artykułu. Natomiast należy pamiętać, że deprywacja snu, a więc jego ograniczanie, jest czynnikiem ogromnie wzmacniającym ryzyko zachorowania. Nie bez przyczyny traktowano to jako torturę w słusznie już minionych czasach. Więźniowie, którzy pozbawiani byli snu, bardzo często wpadali w psychozy, a zdarzały się również urojenia i halucynacje. Sen jest niezwykle ważny.

Bardzo istotny w profilaktyce depresji jest również aktywny tryb życia i nie chodzi tu wcale o wyczynowe uprawianie sportu, ale choćby o regularne spacery, jazdę na rowerze treningowym, czyli coś, co będziemy robić regularnie i co oderwie nas od codziennej, stresującej rutyny związanej z obowiązkami. Bo ograniczanie stresów to kolejny aspekt zapobiegania zachorowaniu. W dzisiejszym świecie wydaje się to być bardzo trudne. Kiedyś, zapytany przez lekarza o czynniki ryzyka w pracy, odpowiedziałem jednym słowem – stres. Usłyszałem w odpowiedzi, że dziś to jest czynnik dotykający każdego człowieka i że nie da się żyć bez stresu. Być może jest to prawda i musimy jedynie ograniczać te sytuacje stresowe, które możemy. Wiadomo, że stres jest czymś naturalnym, ale może nie powinniśmy bezwzględnie gonić za życiem i trochę ograniczyć się tam, gdzie możemy?

Jestem przekonany, że kluczowe w profilaktyce depresji jest utrzymywanie dobrych relacji z najbliższym otoczeniem, a więc uzyskiwanie (i dawanie) wsparcia tam, gdzie ono jest najbardziej potrzebne. Człowiek nie jest samotną wyspą i sam siebie nie wesprze, dlatego że nie jest w stanie spojrzeć na siebie obiektywnie i łatwo zbudować nieprawdziwy obraz samego siebie. Oczywiście na plus i na minus. Wsparcie emocjonalne jest niezbędne dla utrzymania zdrowia psychicznego.

Leczenie depresji, jak już pisałem, to nie czekolada i bieganie, ale opieka specjalistów psychologów i psychiatrów. I tutaj nie ma innej drogi. Żaden coach, ksiądz czy przyjaciel, pomimo najszczerszych chęci, nie będzie w stanie nam przepisać lekarstw ani profesjonalnie pomóc, no chyba że jest jednocześnie psychologiem lub lekarzem psychiatrą, a antydepresanty może przepisać tylko lekarz. Szukajmy pomocy u lekarzy, a wsparcia u przyjaciół czy przewodników duchowych. To można połączyć, ale jedno nie zastąpi drugiego. Pamiętajmy również, że leki na depresję nie uzależniają, ale należy je brać zgodnie z zaleceniami lekarza.

Osoba chora na depresję nie jest winna jej wystąpienia i nie może się sama wyleczyć, a „wzięcie się garść” nie jest żadną metodą terapeutyczną. Warto jednak poszukiwać wsparcia terapeutycznego równolegle z terapią farmakologiczną. Jeżeli osoba chora nie ma odpowiedniego wsparcia w środowisku, a nawet jeśli ma, to warto poszukać wsparcia psychologa lub psychoterapeuty, który spojrzy na nas z odpowiedniej perspektywy i będzie w stanie, stosując odpowiednie narzędzia, nam pomóc. Terapia jest bardzo ważna, ale wydaje mi się, że w dalszym ciągu jest niedoceniana i że wokół niej narosło wiele mitów.

Warto znać podstawowe zasady budowania relacji i komunikacji z osobą chorą. Bardzo ważne jest to, żeby osoba, której chcemy pomóc, nie czuła się przytłoczona naszą chęcią pomocy. Nadmiarem dobrej woli możemy zaszkodzić procesowi leczenia i wpędzić chorego w poczucie winy i beznadziei. Z tych samych przyczyn nie można wyręczać we wszystkim. Należy pozostawić pewien margines samodzielności w podejmowanych działaniach, aby wzmacniać oddziaływania terapeutyczne. Pomoc nie może być realizowana wbrew potrzebom i woli osoby zainteresowanej. Konsultujmy podejmowane kroki i uzyskajmy na nie zgodę! Należy być wytrwałym i nie przyspieszać procesu leczenia przez komunikaty „wszystko będzie dobrze”, „wyzdrowiejesz”. Oczywiście, w momentach zwątpienia należy zapewniać o oczekiwanym powodzeniu terapii i trzeba być w tym niezwykle cierpliwym i uzgodnić komunikat z tym, który pacjent otrzymuje od lekarza.

W ogóle z lekarzem warto być w kontakcie. Szczególnie wtedy, gdy choremu zdarza się wypowiadać uwagi, które mogą wskazywać na ewentualne myśli samobójcze. Wtedy interwencja lekarza psychiatry jest niezbędna. Nie warto wtedy zachowywać tych słów dla siebie, nawet jeśli zostały one wypowiedziane „między nami”. Życie jest ważniejsze.

Depresja może dotknąć każdego z nas. Dzisiaj niemal wszyscy są w grupie ryzyka, gdyż „osoby narażone na chroniczny stres” widnieją w spisie grup ryzyka. Warto więc siebie obserwować i w przypadku jakichkolwiek wątpliwości konsultować się ze specjalistą. Życie jest ważniejsze niż skrupuły i wstyd. To nie wstyd być chorym.