Każdego dnia wykonujemy wiele działań, planujemy naszą pracę, naszą codzienność. Przychodzą dni, że planujemy urlop, weekend lub świąteczny czas. W życiu zdarzają się też okresy, kiedy trzeba podjąć fundamentalne decyzje: wybrać kolejny etap edukacji, zmienić pracę, założyć rodzinę, wstąpić do klasztoru czy przyjąć jakąś alternatywną drogę swojego życia. Wielu jest dzisiaj mędrców, którzy motywują do działania, skłaniają ku konkretnej drodze, prowokują nieustannym wzbudzaniem nowych mód, życiowych stylów i schematów. W tym ferworze zapominamy jednak o sobie samych, o refleksji nad naszymi wyborami, o odpowiedzialności za własne „ja”.

Gdy w naszym wnętrzu dominują popłuczyny różnych idei, gdy nie mamy pewności, że jest jakiś dalekosiężny cel, to bardzo łatwo ulegamy modnym trendom, stereotypom, schematom, które wpojono nam w dzieciństwie. Ta uległość naszego „ja” jest niestety coraz powszechniejsza, gdyż źle rozumiany proces wychowawczy kieruje człowieka bardziej ku posłuszeństwu idei aniżeli ku osobistej wolności – gdy człowiek nie może wybierać sam z siebie, gdy jest nieustannie miotany wątpliwościami, to w rzeczywistości zatraca swoją godność osobową i popada w nieuświadomiony nihilizm. Nihilizm niszczy człowieka od wewnątrz, gdyż neguje wartość i sens różnych działań i nawyków – ambicja ulega bylejakości, pracowitość ulega lenistwu, prawdomówność ulega kłamstwu, a ostatecznie miłość ulega pozornej, interesownej fascynacji.

Wystarczy kilka tygodni życia w takiej atmosferze, a z łatwością wsiąkamy w świat bez wymagań, bez sensownego wysiłku. Wstajemy z rana, niemalże mechanicznie załatwiamy swoje potrzeby, idziemy do pracy, którą może nie do końca lubimy, ale przecież „musimy za coś żyć”; jemy niechlujnie, bez porządku i umiaru, po pracy spędzamy czas na pracy (ponieważ wpojono nam nawyk perfekcjonizmu) lub bezwiednie poddajemy się programowi telewizyjnemu i szukamy rozrywki – jak samo słowo wskazuje: rozrywamy się, co jeszcze bardziej może pogłębiać nasze nieuporządkowanie i destrukcyjne schematy. Możemy oczywiście mieć pasje, które nas pochłaniają i stanowią sedno naszej codziennej przyjemności; możemy poświęcić się rodzinie, bo „rodzina jest najważniejsza”; możemy wiele robić, wiele działać lub bezsensownie leżeć, ale musimy mieć świadomość, że każda powtarzana przez nas czynność staje się naszym nawykiem, wplata się w naszą tkankę codzienności i niczym pajęcza sieć trzyma nas w ryzach – czasami wartościowych i pięknych, ale bardzo często nasze nawyki są puste, bez jasno określonego celu, nie budują wiele więcej niż naszą próżność.

Życie jest nawykiem. Jeśli chcemy zmienić życie, musimy zmienić nawyki. Jeśli chcemy zmienić nawyki, musimy być ich świadomi. Aby być świadomym, trzeba się w końcu zatrzymać, zadziałać przeciwnie do naszej codziennej rutyny i zrewidować nasze życiowe cele i czynności. Życie wymaga więcej refleksji i zamyślenia niż praktyki i działania. Życie jest darem do przyjęcia, a nie zadaniem do wykonania – tylko nawyki mogą pokazać, jak życie widzimy, chociażby zestawiając nawyk wdzięczności z nawykiem narzekania. Czego w nas więcej?