Filozofia slow life była już przez nas przedstawiana na naszym portalu. Dzisiaj jednak chciałabym pokazać, że nie trzeba całkowicie zmieniać filozofii życia. Nie dla każdego jest takie podejście, w którym trzeba przebudować postawę wobec czasu, rzeczy, celu i sensu życia. Czasami warto zmienić jedno – tempo życia. Podejście do czasu, jaki mamy, często jest poza naszym kręgiem zainteresowania. Nasz stosunek do czasu wychodzi nam mimochodem. Wcale nie zwracamy uwagi na to, jak go przeżywamy.

Żyjemy w zabieganiu. Pracujemy coraz więcej, chcemy coraz więcej mieć, ale i doświadczyć coraz więcej, chcemy być we wszystkim dobrzy, lepsi i najlepsi. Dzieje się to kosztem nas samych, bowiem czas, jaki mamy na życie, jest ściśle ograniczony. Czasami wystarczy tylko przyjrzeć się sobie, by zauważyć to niezwykle szybkie tempo życia. Dlaczego dajemy się tak wciągnąć w potężny i szybki wir życia?

Pracuj lepiej, nie więcej

Gnamy przed siebie, chcąc nie tylko wziąć jak najwięcej dla siebie, ale i nie chcąc zostawać z tyłu, za innymi. Jesteśmy zachłanni. Wciąż online – in touch – wciąż na bieżąco. Jesteśmy wręcz uzależnieni od kontaktu, posiadania więcej nie tylko w sferze materialnej, ale i duchowej. Nie zawsze to jednak idzie w parze z jakością życia i pracy. Udowodniono, że kiedy więcej pracujemy, wcale nie jesteśmy bardziej efektywni. Nasz mózg też się męczy. Dlatego wielu pracodawców zauważyło, że wydłużanie czasu pracy wcale nie jest skutecznym krokiem do lepszej wydajności. Wręcz odwrotnie – wypoczęty, zrelaksowany pracownik pracuje lepiej, a co najważniejsze pracuje z lepszą jakością. Dlatego wielu pracodawców dba o miejsca relaksu w firmach. Pokoje odpoczynku, masażyści, pokoje ciszy, krótszy dzień pracy, przeniesienie części pracy do domu pracownika – to wszystko pozwala o dziwo osiągać wysokie wyniki w pracy.

Zwolnij

A nasze życie codzienne? Po czym poznać, czy się wciąż spieszę? Ludzie w miastach nieustannie są na wyższych obrotach niż ludzie mieszkający na wsi. Przeprowadzono też badania nad tempem życia ludzi w miastach. Okazuje się, że badano, jak szybko chodzą ludzie w dużych aglomeracjach miejskich. Okazuje się, że społeczeństwa Europy Zachodniej i Japonii to najbardziej spieszący się ludzie na globie. Chodzimy bardzo szybko. Nie umiemy zwolnić kroku, dając sobie czas i swobodne dojście do celu. Wszędzie włącza nam się tryb „szybko”. Choć często 1–5 minut nie dadzą nam żadnego zysku w perspektywie dnia, a na pewno życia. Jedno zdobędziemy na pewno: stres i podenerwowanie, w które nas wpędza pośpiech.

Jedz wolno

W czym objawia się jeszcze nasz pośpiech? W jedzeniu. Jemy szybko i często bez uwagi na to, co jemy. Oby szybko. Dania na wynos. Fast food. Nawet jeśli jesteśmy przekonani do jedzenia zdrowej żywności, to jednak często spożywamy posiłki w pośpiechu. Przy pracy, przy komputerze, przy telewizorze. Brakuje nam czasu na smakowanie, delektowanie się, zatrzymanie, zjedzenie posiłku w ładnej porcelanie, przy nakrytym stole. W spokoju. Nikogo nie trzeba przekonywać, jak pośpiech wpływa na układ trawienny i metabolizm. Wrzody żołądka, bóle brzucha, zespół drażliwego jelita i wiele innych. Cały nurt slow food jest przeciwstawieniem się szybkiemu jedzeniu, byle jakiej, przetworzonej żywności, oderwanej zupełnie od lokalnych producentów żywności, a poddanej globalnym markom. Warto pamiętać, że uczucie sytości przychodzi dopiero po 15 minutach jedzenia. Już nawet nasz organizm sam pokazuje nam, czego mu potrzeba. Celebrowanie dnia codziennego w postaci spokojnych posiłków, znalezienie czasu na wspólne jedzenie w domu, w odpowiedniej oprawie, nakryciach. W dzieciństwie pamiętam, że mieliśmy świąteczną zastawę, a codzienne posiłki jedliśmy w zwyczajnych talerzach, a herbatę piło się w szklankach. Filiżanki były od święta, dla gości. W swoim domu piję kawę w najlepszej filiżance każdego dnia. Nie mam świątecznej zastawy. A najlepsze talerze wyciągam tak często, jak tylko mogę. Nawet codziennie. Lubię celebrować krótkie chwile. Ładnie podane posiłki, kawę. Uważne jedzenie jest często pierwszym krokiem do odnalezienia w sobie właściwego tempa życia. W Japonii zbadano 60 tysięcy osób i zaobserwowano, iż osoby jedzące bez pośpiechu, w normalnym tempie nie były otyłe w porównaniu do jedzących szybko i łapczywie.

Dlaczego właściwie tak łatwo pozwalamy się zaprząc w ten wyścig? Może często boimy się, że zatrzymanie się, zwolnienie zrodzi w nas przestrzeń na pytania o to, kim jesteśmy, czego tak naprawdę pragniemy, jaki sens ma nasze życie, praca, jakie są nasze relacje. Pośpiech może być ucieczką przed spotkaniem samego siebie, przed konfrontacją z innymi. Przed przyjęciem ich odmienności i inności. Ucieczka przed doświadczeniem przemijania czasu i naszego życia. Szybkoholicy często nie umieją dłużej być w ciszy i spokoju. Szybkoholik będzie też poganiał innych. Rodzice poganiają dzieci, które mają naturalny, niezniszczony jeszcze w sobie zachwyt nad światem. Doskonałym przykładem tego jest wiersz Danuty Wawiłow Szybko:

Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!
Szybko, szybko, stygnie kawa! 
Szybko, zęby myj i ręce! 

Szybko, światło gaś w łazience! 
Szybko, tata na nas czeka! 
Szybko, tramwaj nam ucieka! 
Szybko, szybko, bez hałasu! 
Szybko, szybko, nie ma czasu! 

Na nic nigdy nie ma czasu? 

A ja chciałbym przez kałuże 
iść godzinę albo dłużej, 
trzy godziny lizać lody, 
gapić się na samochody 
i na deszcz, co leci z góry, 
i na żaby, i na chmury, 
cały dzień się w wannie chlapać 
i motyle żółte łapać 
albo z błota lepić kule 
i nie spieszyć się w ogóle... 

Chciałbym wszystko robić wolno,
ale mi nie wolno? 

To, jak przeżywamy nasze życie, ma kluczowy wpływ na jego jakość. Dlatego spróbujmy zwolnić, zachwycić się chwilą, małymi rzeczami, spotkaniem, pięknym krajobrazem, a nasze życie nabierze jeszcze większej wartości.