Wczoraj obchodziliśmy w Kościele katolickim jedno z ostatnich świąt wiosennych – uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Sposób obchodzenia tego święta zaznaczył się w tradycji ludowej i przetrwał głównie na wsi, jak większość polskich tradycji.

Najbardziej znanym zwyczajem było majenie – czyli ozdabianie ścian, płotów, odrzwi, bram zielonymi gałązkami brzozowymi. Podłogi w domach, podwórka, a nawet budy psie wykładano natomiast tatarakiem, którego gniecione łodygi pięknie pachniały, ale też odstraszały insekty (komary, pchły, muchy i inne). Gałęzie tataraku nazywano kalmusowym zielem.

Zwyczaj ubierania, strojenia domów i gospodarstw ma w Polsce głębokie korzenie. Sięga kilkuset lat, do tradycji przedchrześcijańskiej. Słowiańskie święto Stado związane z płodnością i obchodzone w tym czasie odwoływało się do rytmu życia przyrody. Zielone gałązki, łodygi miały przywoływać obfitość plonów, przyspieszać rozwój roślinności. Zielone soki młodych gałęzi nie tylko miały błogosławić wszelkim działaniom gospodarskim, ale i odpędzać złe duchy, przynosić powodzenie, odpędzać zarazy, a w starosłowiańskich wierzeniach i praktykach – nawet odwracać zły urok, czary i wszelkie zło. Dlatego nazwa uroczystości Zesłania Ducha Świętego ma ludową nazwę Zielone Świątki.

Ciekawe jest, że już w XVII wieku walczono z tym zwyczajem obrywania młodych gałązek. Duchowni ze względu na zabobonne znaczenie tych praktyk, a świeccy ze względu na zapobieganie niszczeniu drzew. Znana była w tej kwestii księżna Anna Jabłonowska, która prowadząc wzorowo swoje majątki, zakazywała obrywania zielonych brzozowych gałązek na Zielone Świątki i Boże Ciało: „majenia w Świątki i Boże Ciało zupełnie zakazuje, bo tej straty lasu Boska cale nie potrzebuje usługa”[1]. Było to nowatorskie jak na tamte czasy podejście. Obecnie nikogo nie dziwi ta ekologiczna postawa. Do dziś możemy zobaczyć gałązki brzozy i dzbany pełne tataraku w zagrodach lub domach w dniu poprzedzającym i w uroczystość Zesłania Ducha Świętego.

Do najbardziej znanych zwyczajów ludowych związanych z Zielonymi Świątkami są sobótki i słupy majowe. Wprawdzie nie są tak znane jak stawianie choinek na święta Bożego Narodzenia czy jak palmy wielkanocne, ale do dziś możemy je spotkać na polskich wsiach.

Sobótki

To zwyczaj palenia wielkich ognisk na polanach i wzgórzach. Podobnie jak na święto św. Jana. W Polsce nosiły one różne nazwy: palinocki na Podlasiu, sobótki na południu Polski[2]. Gospodarze, biorąc pochodnie z ognisk, obchodzili pola, pastwiska i stada, prosząc o błogosławieństwo i obfite plony. Tańce wokół ogniska, jedzenie okraszane mocnym napitkiem z obowiązkową jajecznicą jako symbolem wiosny, nowego życia, będącą wielkim przysmakiem tych zabaw, były przypisane do tych zabaw przy ogniskach. Kościół już w XV wieku zakazywał na synodach tych pogańskich zwyczajów. Młodzi jednak w Zielone Święta tłumnie uczestniczyli w tych hucznych tańcach przy ogniskach zamiast w nabożeństwach z okazji Zesłania Ducha Świętego.

Słupy majowe

Przed domami pięknych dziewcząt ustawiano słupy majowe – maje lub wiuchy. Były to okorowane sosnowe pnie, nawet kilkunastometrowe, z osadzonym na szczycie bukietem z zielonych gałązek, wstążek, kwiatów. Najczęściej robili je kawalerowie i potajemnie w nocy umieszczali wiuchy na podwórzach panien, co do których mieli zamiary matrymonialne (Wielkopolska i Śląsk).

W miastach znane były głównie majówki. Były to miejskie zabawy i przejażdżki, festyny organizowane już w XVIII wieku. Słynął z nich Kraków i Warszawa. W podmiejskich wtedy Młocinach i Bielanach urządzano tereny do zabaw, gier, huśtawki, tańce, poczęstunki, karuzele. Najbardziej znaną majówką była ta odwiedzona przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1765 roku, na której obchodzono jubileusz jego elekcji. Fajerwerki, pokazy sztuk magicznych, rejsy łódkami po Wiśle, gry, tańce na świeżym powietrzu odbijały się echem w XVIII-wiecznych warszawskich gazetach. W czasie tych majówek nieodzownym elementem były też akcje filantropijne.

Zielone Świątki od 100 lat są oficjalnie obchodzone jako święto ludowe. Dlatego związano jej ze stanem chłopskim i do dziś palenie ognisk w sobótkę wyraża idee ruchów chłopskich, szczególnie w południowo-zachodniej Polsce. Były one wyrazem nie tylko przywiązania do chłopskich korzeni, ale i tożsamości, niezawisłości, polskiej racji stanu oraz gotowości do walki o nią.

 

[1] Zapis z 1787 roku „ Ustawy dla wsiów” w: Polskie zwyczaje i obrzędy.

[2] Sobótką nazywano też noc Kupały – czyli czas przesilenia Słońca (najkrótsza noc w roku przypadająca na 21/22 czerwca – noc Świętojańska).