Wiele już pisaliśmy o poście. Poszczenie żołądkiem, poszczenie językiem, a dziś chcemy zwrócić naszą uwagę na prawdziwy cel postu. Czym jest prawdziwy post? Właściwie ukierunkowany? Nie chodzi o dietę, zdrowie dla naszego ciała, ale przede wszystkim o post, który ożywia naszą duszę. Nie da się ukryć, iż taki post ma stricte religijny charakter.
Zmiany, jakie obserwujemy obecnie w świecie, rozbujany w naszym życiu konsumpcjonizm powodują, iż coraz mniej mamy postu w poście. Kiedyś post był mocno ugruntowany w religijności ludzkiej. Dziś, gdy nasza religijność także się zmienia, odchodzimy od formalizmu w religijności, jednocześnie nie umiemy sobie poradzić z prawdziwym postem. W tej wielkiej praktyce religijnej (najwięksi święci praktykowali post i mówili o jego wielkiej sile duchowej) nie umiemy znaleźć teraz jej źródła i umiejscowić jej w naszej duchowej drodze. Odrzucając błędnie rozumiane, martwe praktyki religijne, czasami wrzucamy tam i post. A post jest jednym z najstarszych i najbardziej skutecznych aktów, które mogą nas zbliżyć do Boga. Sam Jezus praktykował post.
Post ma nas prowadzić do Boga. Jego celem ostatecznym jest sam Bóg. Jednak tu na ziemi pierwszym, najbliższym owocem może być osiągnięcie przez nasze serce zdolności do bycia miłosiernym. Nasze serce, dłonie, język i oczy mają być miłosierne – to pierwszy owoc postu. Praktykowanie miłosierdzia jest przylgnięciem do Boga samego. Jest chodzeniem i życiem w Jego obecności. Jest byciem prawdziwym uczniem Jezusa. Dlatego post, odpowiednio praktykowany, ma nas nasycić Bogiem, ma w nas ukształtować serce wrażliwe na potrzeby innych, na ubogich (fizycznie i duchowo), ma nas uczynić darem dla innych. Nie umiemy już być odpowiedzią na braki innych, gdyż sami nie czujemy braku, nie doświadczamy niedostatku choćby na sposób postu. Dziś widzimy, jak wiele jest potrzeb i ludzkiej biedy, gdy wśród nas jest tak wielu potrzebujących. Nie tylko uchodźców, ale i bezdomnych, samotnych matek, zagubionych, poranionych bliźnich wokół nas. Dlaczego nasze serce nie reaguje od razu na widok potrzebujących? Czasami dopiero fala biedy w postaci wojny otwiera nas na drugiego człowieka. Na pewno jednym z powodów może być brak postu w naszym życiu religijnym.
Przez ostatnie dwa lata nasze doświadczenie wiary często było wypaczane przez transmisje internetowo-telewizyjne. Wiara często mogła się stawać sztuczną protezą, a nie spotkaniem z żywym Bogiem. Bóg zamknięty w kanałach YT, społecznościowych mediach stał się tylko jakimś wyobrażeniem Boga. Jedzenie stało się dla nas nie formą przeżycia, ale źródłem przyjemności. Dlatego też tak trudno nam podjąć nawet ten fizyczny post zakorzeniony jednocześnie w Bogu i prowadzący do Boga. Zatem jeśli prawdziwie zaczniemy pościć, poczujemy w sobie żywy głód Boga. Nie da nam tego dieta, odchudzanie czy inne praktyki ograniczania jedzenia, które poprawiają nasze samopoczucie, ale tylko post, który podejmiemy nie ze względu na doskonalenie swojej osoby, ale tylko ze względu na Boga i dla Boga. Jeśli wciąż nie doszliśmy do tego punktu, nasz post będzie połowiczny lub nawet nie będzie prowadził nas do właściwego mu celu. Zatem przestanie być postem w ogóle.
Dziś trudno nam zrozumieć, że ograniczanie jedzenia i innych przyjemności może realnie odblokować nas na doświadczenie Boga. Praktykę tę uważamy za przestarzałą i średniowieczną, stawianą prawie na równi z używaniem włosiennic. Nie umiemy go podejmować, bo też nigdy chyba nie doświadczyliśmy prawdziwych owoców postu. W naszym życiu borykamy się z nadmiarem w każdej przestrzeni. Dlatego umiar jest dziś rzadko doświadczany. Nadmiar jedzenia, nadmiar rzeczy, nadmiar pieniędzy, nadmiar spraw, nadmiar na każdym polu usypia naszą duchową czujność oraz może prowadzić do próżności, którą nawet często nam trudno dostrzec. Nie tylko trudno, ale i nie chcemy jej dostrzegać. To niewygodne, niedopasowane do naszego samodoskonalenia, samorealizacji i samokreacji – nie na rękę w naszej kontrolowanej przestrzeni życiowej. Post może nas prowadzić przez opanowanie zmysłów do głębokich pytań, czy moje: wola, rozum i serce potrafią panować nad zmysłami? Post pomoże nam dojść do punktu, w którym możemy postawić sobie to pytanie oraz prawdziwie skupić się na oczekiwaniu Boga. Prawdziwy post rozpali w nas pragnienie Boga. Oczekiwanie na Jego przyjście[1]. Oby te ostatnie dni Wielkiego Postu nie zostały przez nas zmarnowane. Dajmy sobie szansę na wejście w głębię życia duchowego. Stańmy w prawdzie wobec siebie. Czy jesteśmy w stanie podjąć to wyzwanie czasu? Czasu, w którym możemy doświadczyć zupełnego novum. Odkryć swoje najgłębsze „ja”, które może doświadczyć największej Miłości, która zbawia, odkupuje, która daje Nowe Życie.
[1] Ponowne przyjście Jezusa na ziemię nazywane Paruzją, co roku jest przypominane w roku liturgicznym – szczególnie w Adwencie.