Wiele pokoleń przed nami doświadczało wojny, głodu, trudnych warunków życia, czasem wręcz niemożliwych do objęcia rozumem doświadczeń, z których wielu z nas może nie uszłoby z życiem. Historia stanowi szeroki opis takich ludzkich działań, które miałyby z tych trudów wyzwolić, a przede wszystkim ocalić od śmierci. Śmierć każdego napawa lękiem, niepokojem, a zarazem mamy do niej taką awersję, że nie mówimy o niej zbyt często, nie myślimy o naszym końcu istnienia, o naszej ludzkiej kruchości. Wszyscy wiemy, że umieramy, ale że ja umrę, że rzeczywiście moje życie dobiegnie końca – nie wydaje mi się to myślą ważną, stałą i łatwą do przyjęcia. Łatwiej uznać śmierć innych, przyjąć ją, chociaż z wielkim żalem, ale jednak z akceptacją, bo przecież „takie jest życie”. Jakże jednak trudno przyznać, że i mnie to dotknie, i ciebie także.

Nie chodzi o to jednak, aby się oswoić ze śmiercią i popaść w jakiś pesymizm i niepokój. Może jednak uda się pomyśleć odwrotnie, spojrzeć na „tu i teraz” w nadziei i wdzięczności, że żyję, że mogę żyć, że mogę być sobą i realizować swoje cele i marzenia. Myśl o śmierci jest nam niezwykle potrzebna, aby uwolnić nas do życia. Aby dodać nam odwagi do podejmowania niekiedy trudnych wyzwań codzienności. Prawdziwa wolność rodzi się z docenienia daru istnienia, a nie jest jakimś wiecznym buntem wobec rzeczywistości czy nawet wrogich sił, które chcą nam coś zabrać, czegoś nie dać lub po prostu zniszczyć. Prawdziwa wolność nie jest wolnością „od…”, ale wolnością „do…”, wolnością do życia, które naprawdę chcemy, które możemy wybrać.

Wielu dziś jest takich, którzy boją się życia, dostrzegając w nim ciągłe zagrożenia, przed którymi należy się uchronić. Ten strach przed życiem powoduje, że człowiek skupia się na zasadach, moralnych i społecznych wymaganiach, którym trzeba sprostać oraz wszelkich nieprzyjemnościach, problemach zdrowotnych, materialnych, egzystencjalnych, których trzeba uniknąć. Takie życie jest życiem biernym, a aktywność jest pełna lęku, fasady i napięcia. Taki człowiek, choć nieświadomie, jest niewolnikiem własnych lęków, schematów i wyobrażeń. Nie jest w stanie spojrzeć na życie jako na szansę, dar, który można wykorzystać, ale poszukuje w życiu jedynie „świętego spokoju”, który może i czyni życie bezpiecznym, ale za to niezwykle pustym. Człowiek taki zdaje się bardziej bać życia aniżeli śmierci. Na śmierć wydaje się być gotowym, a życie pozwala zostawić przypadkowi.

Lęk przed życiem może pojawiać się na różnych etapach, zwłaszcza wtedy, gdy wcześniejsze zaangażowanie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Gdy doświadczymy rozczarowania, odrzucenia, braku akceptacji, nie możemy dziwić się naszej niechęci, pesymizmowi, niepokojom. Ale mimo wszystko cały czas mamy szansę na zmianę, na wzięcie życia we własne ręce, podjęcie wysiłków, aby żyć w prawdziwej wewnętrznej wolności, być autentycznym i odważnym. To właśnie osoby, które pokochały życie, potrafią zarażać optymizmem, przyciągają do siebie, stanowią wzór i autorytet – człowiek, który nie boi się życia, zostawia na każdym kroku ślad swojej obecności, który intryguje i porusza serca.