Czas urlopu i odpoczynku, wakacji i odkrywania czegoś więcej poza nami pozwala nam dostrzec to, co zwykle omijamy w życiu codziennym. Na co nie mamy czasu, co umyka naszej uwadze, schodząc na dalszy plan w zabieganiu codziennością. Praca, obowiązki, nauka, zobowiązania rodzinne czasami zawężają nasze spojrzenie na życie. Czasami to, co piękne, jest zakryte przed naszymi oczyma, mimo iż samo nie jest ukryte. Nasz sposób życia zabiera nam dziś wiele z tego rdzennego piękna, którym jesteśmy otoczeni. Czasami potrzeba nam wyjazdu nad ciepłe morza, w wysokie góry, na pustynię, by zobaczyć piękno, jakie nas otacza. Zwykle musimy wyjechać daleko, by wyrwać się ze schematów i otworzyć oczy na otaczający nas świat. Zaskakujące widoki, inne, niż mamy na co dzień, jakby budziły nas ze snu.
Dlaczego nie umiemy dostrzec absolutnego fenomenu otaczającej nas przyrody zaraz za naszym płotem? Dlaczego musimy przemierzyć pół Europy, polecieć na inny kontynent, by dać się zachwycić? Jest coś takiego w nas, że trudniej nam docenić to, co jest blisko. Jakby nam spowszedniało i zniknęło za zasłoną. Nie umiemy wykrzesać z siebie tego zachwytu i wdzięczności, jakie uruchamiają się w nas nad Morzem Śródziemnym, w Alpach, w zabytkowych włoskich czy hiszpańskich miasteczkach, orientalnym Wschodzie czy afrykańskich i amerykańskich cudach natury. Czasami wystarczy chwila, by zanurzyć się w jeziorze z widokiem na Mont Blanc, przestać myśleć o zbędnych sprawach, by poczuć się częścią natury – absolutnie doskonałego piękna. Nasze myśli mogą swobodnie płynąć z falami, a powietrze przepływające przez nasze ciało jest jakby spoiwem łączącym nas z wszystkim, co nas otacza. Zwolnić tempo nawet podczas urlopu i pozwolić sobie dostrzec dokładnie to, co nas otacza. Pooddychać doskonałością natury, malowniczością kultury, zabytkami i ich historią. Jednak nie każdemu to się udaje. Dlaczego?
Wydaje się, że wielu z nas jest zwyczajnie niewrażliwych na to piękno. Jednak skąd bierze się ta otępiająca bariera? Ludzie współcześni niestety coraz mniej czytają, coraz mniej słuchają dobrej muzyki, coraz mniej obcują ze sztuką wizualną – czyli mówiąc krótko, mają coraz mniejszy kontakt z kulturą wysoką. Jeśli czytają, to zwykle krótkie informacje na portalach społecznościowych; jeśli słuchają muzyki, nawet ambitniejszej, mają zwykle poważne braki w znajomości klasycznej literatury muzycznej; jeśli oglądają obrazy, sztuki wizualne to zwykle nie w muzeach, na wystawach i wernisażach, ale na komórce lub w wirtualnych spacerach; jak zwiedzają, to zwykle online lub pobieżnie według miniprzewodników internetowych czy komórkowych aplikacji. A czytanie literatury, w tym poezji, słuchanie muzyki klasycznej, oglądanie dobrej jakości obrazów, rzeźb, zwiedzanie zabytków rozbudowuje naszą wrażliwość. Stajemy się bardziej czuli na piękno w ogóle. Łatwiej nam się zachwycić pięknem natury, spuścizną kulturową otaczającą nas zewsząd. Łatwiej nam odczytać kody kulturowe, przekaz, jaki niesie ona przez kolejne pokolenia. Sztuka i kultura wysoka w bezpośrednim kontakcie porusza najczulsze struny naszego jestestwa. Może nas kształtować i otwierać na piękno. Niezwykle trudno jest określić język, jakiego się uczymy, obcując z najbardziej wyrafinowanymi wytworami ludzkiego ducha. A mimo to staje się on językiem naszego wyrazu. Życie duchowe, jakie budzi się w nas podczas tej niezwykłej komunikacji, sprawia, iż nasze tęsknoty, sposób wyrażania siebie wchodzą na wyższy poziom. Piękno, z jakim się stykamy, włącza nas w wielkie ludzkie dziedzictwo. Im bardziej świadomie w nie wchodzimy, tym pełniej oddychamy tym, co nas otacza.
Warto więc już dzieci zabierać na dobre koncerty, także klasyczne, zabierać do muzeów, na wystawy, czytać z nimi ważne książki, pokazywać to, co najpiękniejsze w dziedzictwie światowej kultury. Jeśli wybieramy się na wakacje, nie zamykajmy się w hotelach, ograniczając dziecięcy horyzont tylko do jedzenia (często niezwiązanego nawet z regionem, w jakim jesteśmy) i basenu, zaspokajając tylko najprostsze potrzeby dzieci, ale pokazujmy dzieciom też lokalną kulturę, jej charakterystyczne wytwory, wtedy dzieci będą wrażliwsze również na naturalne piękno przyrody. Łatwiej będą dbały o zachowanie jej piękna i równowagi. Rozbudzona wrażliwość na kulturę zaowocuje w nich prędzej czy później. To jeden z najważniejszych aspektów wychowania dzieci.
Pozwólmy sobie i my w czasie urlopu poznać nie tylko piękno natury, jaka nas będzie otaczać, ale i ślady, jakie pozostawiły wcześniejsze pokolenia w danym regionie. Taka wędrówka okaże się może bardziej owocna niż słodkie nicnierobienie nad hotelowym basenem. Choć i ono jest nam potrzebne, by odpocząć. Piękno trzeba się nauczyć odkrywać i doceniać. Czasami jego odkrywanie zaczyna się w domu: w książkach, przewodnikach, na blogach podróżniczych. Jednak stanięcie w średniowiecznych, renesansowych obiektach, na przełęczach zapierających dech w piersiach, wędrówka po lasach tropikalnych, zanurzenie się w lazurowych morzach czy jeziorach może nas obudzić ze snu, byśmy dostrzegli piękno, jakie nas otacza.