Obecność przy kochanej osobie, dziecku to bycie przy nim nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Znaczenie ma nie tylko ilość spędzonego czasu, ale i jego jakość. W poprzednich artykułach o budowaniu więzi pisaliśmy o 3 filarach tej obecności. Budowanie więzi dzięki naszej świadomości poczucia bezpieczeństwa to dostrzeżenie dziecka tak, by poczuło się ukojone, by nauczyło się regulować swoje emocje. Ostatni ważny filar naszej obecności w życiu dziecka to pomóc dzieciom poczuć się pewnie. To jakby scalenie wcześniejszej triady – bezpieczeństwa, dostrzeżenia i ukojenia. Doświadczenie takiej obecności rodzica, opiekuna w życiu dziecka daje mu poczucie pewności, które pozwala mu nawiązać bezpieczne więzi z innymi.

W mózgu dziecka tworzy się roboczy wewnętrzny model poczucia pewności. Model ten jest wielopoziomowy. Działa nie tylko w relacji do samego siebie i postrzegania własnej osoby, zdolności regulowania własnych stanów emocjonalnych, ale i wchodzenia w relacje z innymi. Jak również na odwrót – bezpieczny model przywiązania budowany z innymi umacnia relację z samym sobą. Zaczyna się tworzenie modelu – moje życie wewnętrzne ma sens i jest godne dostrzeżenia. Moje uczucia, moje pragnienia i marzenia, myśli są nie tylko wartościowe, ale i warte dzielenia się nimi z innymi. Tak buduje się pewność dziecka. Poprzez towarzyszenie mu w chwilach rozregulowania, silnych emocji, dając D-O-B-R-O (obecność, zaangażowanie, czułość, spokój i empatię), budujemy w nim model stałej, silnej relacji wzmacniającej jego poczucie pewności, stałości. Taka podstawa buduje w człowieku nie tylko wgląd we własne życie wewnętrzne i jego rozkwit, ale i świadomość relacji międzyludzkich, budowanie ich w sposób niezależny i mocno obiektywizujący. Za tym idzie także odporność psychiczna w stresie, zdolność regulowania emocji i ciała, które są doskonałą podbudową w empatii, umiejętności dostrajania się w komunikacji z innymi. A w konsekwencji zdobywa umiejętność reflektowania nad własną przeszłością, integrowania jej z tym, czym żyje teraz, oraz budowania na tym wizji swojej przyszłości. Jednym słowem, obecność osoby dorosłej, która kocha dziecko świadomie i daje mu swoją obecność opartą na 4 filarach, o których pisaliśmy wcześniej, daje dziecku bezpieczną bazę, na której zbuduje swoje bezpieczeństwo i odwagę do bycia w tym świecie sobą.

Taka baza to jak platforma startowa do otwartego świata. Dzieci niemające choć w jednej osobie tego stałego wsparcia w obecności nie radzą sobie z relacjami z innymi, są wycofane, boją się wychodzić ze strefy swojego komfortu, w stresie nie potrafią myśleć logicznie i twórczo. Nie umieją się dystansować w trudnych sytuacjach. Co więcej, ta platforma startowa bezpieczeństwa poszerza się z wiekiem. Jeśli dziecko ma ten krąg bezpieczeństwa od rodzica, opiekuna w kontaktach z innymi, z wiekiem poszerzy ten krąg. A w trudnościach powróci do bezpiecznej bazy w więzi z dorosłym, który wciąż będzie go wspierał.

Dziecko z takim starterem staje się silne, a nie roszczeniowe. Wspieranie dziecka nie rozpieszcza go, nie czyni maminsynkiem, nie rozmiękcza go, ale wręcz daje mu siłę. Czasami rodzice mają takie podejście, by już w dzieciństwie pokazywać bezwzględność tego świata, hartując go w chłodnym wychowaniu, dystansowaniu się do dziecka, stawianiu na jego przedwczesną samodzielność. Niestety rodzi to zwykle odwrotne owoce. Dziecko rośnie zalęknione, niepewne swoich sił, z niskim poczuciem wartości, ma problemy z opanowywaniem się w trudnych chwilach, bo nie otrzymywało od początku bezwarunkowego wsparcia świadomego rodzica czy opiekuna. To ta obecność – mądra, akceptująca, ale i spokojna, świadoma granic i zasad – daje dziecku wystartować w świat z poczuciem, że sobie poradzi zawsze – rośnie w nim niezależność.

Rodzice, którzy są spokojni, wyważeni, trzymający emocje na wodzy, dają dziecku SIŁĘ. Rodzice krzyczący, karzący, tylko nakazujący – nie zyskują szacunku dziecka. Niszczą wspólną relację. Może na chwilę rodzic uzyska zachowanie, jakiego pożąda, ale w konsekwencji więcej traci, niż zyskuje w kontakcie z dzieckiem. Jednym słowem – nie budują w nim bezpiecznej, pewnej bazy. I nie chodzi tu o to, że mamy być idealnymi superrodzicami, którzy nigdy nie wybuchają w emocjach. Każdemu bowiem zdarza się nie zapanować czasami nad sobą. Ale chodzi o trend w rodzicielstwie. O kierunek, jaki obierają rodzice jako osoby dorosłe i odpowiedzialne za siebie i swoje rodzicielstwo – model rodzicielstwa nieidealnego, ale pracującego nad sobą i relacją z dzieckiem.

Poczucie pewności najczęściej niszczy stres. Nie pozbędziemy się go z życia. Nie uda się nam go wyeliminować, ale możemy nauczyć dzieci znosić stres. Uczynić go znośnym i możliwym do zniesienia. Nazywa się go stresem pozytywnym, bo mobilizuje nas, dodaje energii, wytrwałości. Taki stres nas nie przytłacza. Np. przed sprawdzianem, zawodami – stres mobilizuje do pracy, wręcz dodaje sił. Oczywiście bywa też taki, który jest toksyczny, który niszczy dziecko aż do wystąpienia czasami zaburzeń psychicznych. Należy jednak pamiętać, że nawet dziecko mające wsparcie rodzica, bezpieczną bazę będzie miało kontakt z różnym natężeniem stresu. Nie uchronimy go przed światem. Jednak dziecko obdarzone silną relacją z opiekunem będzie miało bufor ochronny. Skutki doświadczanych przykrości będą mniejsze. A nawet będą się przekuwać w odporność psychiczną i siłę.

Jakie zatem wdrożyć strategie, by budować pewność dziecka? Jednym z podstawowych działań, by zwiększać strefę pewności siebie u dziecka, jest budowanie zaufania w relacji z dzieckiem. Zrewidujmy nasze zachowanie wobec dziecka pod tym kątem. Chodzi o budowanie zaufania od początku życia dziecka, gdy jest niemowlęciem, ale też w momencie, w jakim jesteś dziś. Nigdy nie jest za późno, by zacząć budować relację z dzieckiem opartą na obecności, a tym samym powiększać wasze zaufanie do siebie.

Drugą strategią jest uczenie dziecka zasad psychowzroczności. Pisaliśmy już o tym terminie kilkakrotnie. To budowanie relacji z samym sobą, dbając o swój dobrostan, by być szczęśliwym. To docenienie swojego prawdziwego ja. Akceptacja siebie. Umiejętność radzenia sobie ze stresem, by budować relacje z innymi po to, by dobrze się czuć w tym świecie. Ze swego wnętrza uczymy się czerpać siłę, by czynić swoje życie zrównoważonym i posiadać spokój w samym sobie.

Zachęcamy wszystkich rodziców, by inwestowali swój czas, swoje siły, swoje uczucia, cały swój potencjał w budowanie więzi ze swoimi dziećmi. Nigdy nie jest za późno, by dostrzec swoje dziecko, by przyjąć je takim, jakie jest. Spróbować je zrozumieć. To podróż w głąb. Nie tylko drugiego człowieka, ale i samego siebie. Nasza przeszłość nie determinuje tego, jakimi będziemy rodzicami, jakie dzieci wyjdą z naszych relacji – jakimi będą ludźmi. Spróbujmy dziś spojrzeć w przyszłość. Nasze dziecko na studiach, w pracy, w relacji z inną osobą. Jaką osobę chcesz widzieć? Jak będzie sobie radzić z życiem? To, co dajesz mu dziś, zaowocuje jutro i w jego dalszej przyszłości. Nie musisz być idealnym rodzicem, ale ludzkim, prawdziwym, kochającym towarzyszem danym twojemu dziecku, by nauczyło się razem z tobą stawać się najbardziej sobą. Takie więzi to nie dar, ale wspólna podróż[1].

 

 


[1] Wszystkie części artykułów o teorii więzi na podstawie książki Daniela J.Siegel’a i Tiny Payne Bryson „Potęga obecności. Jak obecność rodziców wpływa na to, kim stają się nasze dzieci, i kształtuje rozwój ich mózgów”, Wydawnictwo Mamania, 2020 rok.