W czasach pandemii wielu współczuło dzieciom i młodzieży, że nie mogą swobodnie funkcjonować w przestrzeni szkolnej i towarzyskiej. Dorośli umiejętnie radzili sobie z pracą zdalną, korzystali z różnorodnych form rozrywki, przerw czy zajmowali się codziennymi obowiązkami. Młodzi ludzie nie mieli wyjścia – cały ich świat zdeterminowany został obowiązkami szkolnymi oraz mediami społecznościowymi, które dawały namiastkę relacji. Przed pandemią wiele było głosów krytycznych wobec młodych ludzi, jakoby królował wśród nich powszechny nihilizm. Widać jednak, że nie są oni grupą inną niż wszystkie – podstawowe potrzeby bliskości, relacji, akceptacji górują nad czającym się za rogiem indywidualizmem.
Ludzie różnią się przede wszystkim stopniem wrażliwości na świat i na drugiego człowieka, ale różnią się także sposobami realizowania podstawowych potrzeb. Gdy te potrzeby są niezaspokajane w rodzinie, w przyjaźni, w jakiejś bezpiecznej więzi, to dochodzi do spłycenia ludzkich pragnień, obniżenia moralnych lotów i system wartości zaczyna ulegać zniekształceniom, za którymi czai się powszechny relatywizm, sceptycyzm i nihilizm – trzech wrogów realnej, pełnej nadziei i nieustannie nowej rzeczywistości. I gdy spoglądamy na dzisiejszy świat młodzieży, to widzimy, że oni naprawdę mają słuszne i prawdziwe potrzeby, ale niezwykle trudno jest im je realizować w dzisiejszej kulturze sukcesu. Możemy oczywiście przywołać jakieś statystyki, zgeneralizować, nadać jakąś socjologiczną nazwę dzisiejszym pokoleniom, ale to w żaden sposób nie wpłynie na ich sposób postrzegania rzeczywistości.
Młodzi ludzie nie tyle wybierają wartości, ile realizują potrzeby. Jest to słuszna hierarchia, gdyż w taki sposób zabezpieczają swoją wolność, autonomię, która ma służyć ich autentycznym wyborom wartości. Dziś nadal panuje niezwykle represyjna hierarchia w kształtowaniu młodych ludzi (nie tylko, dorośli nadal się tak kształtują), która nakazuje wybierać najpierw wartości, a potrzeby stawiać jako coś wtórnego. Oczywiście, wspaniale byłoby realizować własne potrzeby w zgodzie z wartościami, ale do tego konieczna jest wysoka dojrzałość, która jest obecnie „towarem deficytowym”. Wartości młodzieży są zatem niezwykle cenne i ważkie. Pośród konsumpcyjnej, emancypacyjnej kultury decydują się oni zawalczyć o siebie, o relację z samym sobą, o akceptację grupy. Drogi, którymi podążają, może nie zawsze są godne naśladowania, ale któż z nas nie miewa nadal pokus, aby zejść w ciemną doliną, ułatwić sobie drogę do celu. Wszyscy upadamy, błądzimy po omacku, tylko dlatego że pragniemy zrealizować swoje najgłębsze potrzeby – czasem wydaje nam się, że jak już widzimy dobrą drogę, to należy zaraz ubrać ją w piękne słowa o wartościach i moralizować młodzież i innych. Nie, wartości nie wymagają słów, wymagają czynów. I tych czynów, pełnych wartości i dojrzałości, nie widzą zwłaszcza młodzi.