Gdy spojrzymy na mechanizmy psychologii społecznej, na wszelkiego rodzaju sugestie, a nawet manipulacje, którym podlegamy, to zdamy sobie sprawę, że brakuje nam takiej siły, która by nas przed tym uchroniła. Gdy poczucie bycia wykorzystywanym lub nieakceptowanym narasta, wtedy rozpoczynamy proces intelektualnego dorastania, próbując odgadnąć rządzące nami mechanizmy i ukrócić wpływ zewnętrzny na nasze codzienne wybory. Ta poznawcza ścieżka wydaje się podstawowym kierunkiem procesu dojrzewania – od szkoły podstawowej do skończenia studiów uczymy się przede wszystkim wzrastać poznawczo, intelektualnie. Jest to jedna z najbardziej dostępnych dróg do dojrzewania, przynosi także całkiem dobre efekty, ale napełnianie li wyłącznie rozumu może szybko zmęczyć, znużyć i wzbudzić frustrację z racji niewielkiej jeszcze wiedzy.
Intelektualny wzrost jest cenny, ale rozbudowany horyzont naszej wiedzy nie czyni nas jeszcze dojrzałymi. Wbrew pozorom może nam nieco zaszkodzić, nadymać pychą, czynić erudytami, którzy zachowują się tak, jakby ciało służyło im tylko po to, aby przenieść z punktu A do punktu B swój oświecony rozum. Logika jest rzeczą wskazaną, racjonalność i obiektywność również są w deficycie, ale to nie oznacza, że mamy dojść do wyrachowania w obchodzeniu się z tymi talentami. Wiedza szkodzi szczególnie wtedy, gdy rodzi frustrację, że świat z niej nie korzysta tak, jakbyśmy chcieli. Gdy doświadczamy ludzkich słabości, braku wiedzy, działań, które wydają się sprzeczne z logiką, możemy projektować naszą wiedzę na innych – staniemy się surowymi agresorami, nieosadzającymi wiedzy w kontekście emocjonalnym i duchowym. Dojrzałe wykorzystywanie wiedzy wymaga więcej niż jej samej.
Początek drogi dojrzewania może zrodzić się z mądrości wyższego rzędu, mądrości egzystencjalnej. Pierwsza prawda egzystencjalna głosi naszą odpowiedzialność za jakość naszego życia i brak kontroli nad czynnikami zewnętrznymi. Dwie zasadnicze wartości, które stanowią fundament dojrzałości: odpowiedzialność i wolność. Nie biorą się one z wiedzy rozumianej jako intelektualna zdobycz, lecz odkrywane są poprzez doświadczenia życia, gdy zauważamy niesprawiedliwość świata, wolność wyboru zła i krzywdy pośród tak wielu możliwości wyboru dobra. Gdy zdajesz sobie sprawę, że nie zostałeś stworzony, aby zbawić świat, ale by zostawić swój własny ślad – będący zarazem śladem wyraźnym, odciśniętym w ziemi tak mocno, aby każdy, kto dostrzeże ten ślad, miał poczucie twojej mocy i wolności. Mocy biorącej swoje źródło z odpowiedzialności za swoje własne życie. Dojrzewanie to coraz mocniejsze zostawianie śladu własnych stóp, a nie ucieczka od odpowiedzialności, schowanie się przed światem lub chadzanie drogami, po których nikt nie chodzi – tak, aby nikt mnie nie widział, nie widział śladu moich stóp. Stąpanie twardo po ziemi wiąże się z akceptacją na pozostawienie po sobie wyraźnych śladów.
Gdy już nauczymy się chodzić w poczuciu odpowiedzialności za swoje kroki, wtedy potrzebujemy dojrzałości woli, to znaczy umiejętnego korzystania z własnego „chcę” – dokonywania wyborów miejsca zostawiania śladów oraz towarzyszy wędrówki. Nie może to być dziecinne i pełne marzeń „chciałbym”, ale dojrzałe, stanowcze „chcę” – wolny, dokładnie rozeznany wybór. Nasz wybór.
Efektem naszych wolnych i odpowiedzialnych decyzji jest emocjonalny spokój – poczucie, że zrobiłem to, czego chciałem, co było konieczne z racji mojej odpowiedzialności. Takie poczucie może pojawić się tylko wtedy, gdy za rozumną odpowiedzialnością oraz wolą podążać będą emocje – wyrażając całą paletę barw wewnętrznych poruszeń, radości i smutków. Emocjonalna dojrzałość ujawnia się za pomocą emocjonalnej wolności, która swoje granice czerpie z rozumu – oznacza to ukazanie swoich emocji takich, jakie naprawdę są w momencie danego zdarzenia. Gdy ktoś naruszą naszą wolność, nasze „chcę”, to mam prawo czuć złość, nawet agresję, która ma uchronić mnie przed stratą czegoś ważnego. Podobnie, gdy doceniamy sami siebie, gdy osiągniemy nawet najmniejszy sukces, gdy zaznamy przyjemności, to naturalnie powinniśmy wyrazić radość, ukazać ją światu zgodnie z naszą naturą.
W dzisiejszym społeczeństwie wiele osób doświadcza poczucia winy, gdy wyraża swoje emocje, gdy mówi, czego chce, gdy dzięki swojej odpowiedzialności zdobywa szczyty rozwoju i zostawia głęboki ślad na udeptanych ścieżkach. Każdy dojrzały powinien pokazać innym drogi dojrzewania, zabrać zbłąkanego wędrowca na dobrą ścieżkę i pokazać, że też może zostawiać ślad – to misja, która może zostać przyjęta tylko wtedy, gdy sami przejdziemy wszystkie etapy naszego dojrzewania.
Ostatnim etapem dojrzałości osobistej jest duchowy jej wymiar. Gdy dostrzeżemy w sobie potrzebę wiary, gdy przyjmiemy, że istnieje jakaś siła wyższa, Absolut, to potrzebujemy odpowiedniej dojrzałości, aby nie była to tylko nasza zachcianka, wyobrażenie, abstrakcja. Życie duchowe, w jakiegokolwiek Boga wierzysz, może być prowadzone tylko w relacji z czymś realnym, z Osobą, z Bytem. Nie może to być wiara magiczna, która za pomocą rytuałów czyni nas dojrzałymi. Wiara bowiem wymaga dojrzałości, a nie czyni dojrzałym. Dojrzałość duchowa integruje całość dojrzałości osobistej. Na początku muszę wiedzieć, w co wierzę, muszę rozumieć, w co wierzę. Następnym krokiem jest wolność wiary, wolność wyboru zaufania Bogu. Ta wolność wymaga odpowiedzialności za mój wybór, więc i życie zgodne z wybraną wiarą. Ostatnim niezwykle ważnym elementem jest radość z wiary, z dokonanego wyboru. Tak aby emocje dawały wyraz mojej duchowej relacji.
Ostatecznie dojrzałość osobista integruje ze sobą wszystkie moje władze i wyzwala do radości, głęboko zakorzenionej, promieniującej z osoby. Nie zmuszajmy się jednak, aby dojrzewać natychmiast, aby być na szczycie bez pokonania całego szlaku. Zacznijmy od odpowiedzialności, od zrobienia czegoś dla siebie, a następnie opowiedzmy o tym światu, używając przy tym wszystkich barw emocjonalnych.