Obecni uczniowie są dużo bardziej narażeni na różne traumy, a przyczyna tego jest prosta – pandemia i wynikające z niej nauczanie zdalne. Oczywiście nie trzeba być profesorem psychologii, żeby stwierdzić, w oparciu o intuicję, że nie jest to sytuacja zdrowa dla psychiki dzieci i młodzieży. Warto jednak przyjrzeć się problemowi nieco bliżej, żeby mieć świadomość skali tego zjawiska. Mam swoje doświadczenia związane z pracą zdalną z młodzieżą licealną, ale warto wspomnieć świetny raport „Etat w sieci 2.0”, który został przygotowany przez Fundację Edukacji i Psychoterapii Rodzice.co. Raport bardzo mocno otwiera oczy na to, co czują i jak czują dzieci w czasie edukacji zdalnej.

My, dorośli, jesteśmy w stanie wiele spraw sobie zracjonalizować. Wiele rzeczy zakładamy z góry i potrafimy też lepiej czytać intencje i oczekiwania innych. Natomiast relacji, które budują się poprzez tradycyjny model edukacji, które wynikają z pewnych procesów, szczególnie dyscyplinujących (kary, uwagi, wzywanie rodziców, presja grupy itp.) – nie da się po prostu przenieść do sieci, dlatego że zaburzony jest kanał „wymuszonego autorytetu”, a więc sali lekcyjnej z wyraźnie zaznaczonym miejscem nauczyciela, które implikuje jego rolę. Nauczyciel musi budować swój autorytet od nowa, jeśli dostał nowych uczniów, co jest bardzo trudne i wydaje mi się, że jednak dobrze, że popracowaliśmy w szkole te półtora miesiąca. Może też bazować na wcześniej zbudowanym autorytecie i jeśli ma instynkt samozachowawczy i przynajmniej odrobinę empatii, to go nie zmarnuje. Niestety nie zawsze tak jest, czego dowodzą wyniki wspomnianego przeze mnie wcześniej badania.

A wyniki są przerażające. Okazuje się, że podczas pandemii czas przebywania młodzieży przed ekranem wzrósł z 4 godzin dziennie do 9 godzin na dobę. Wydaje się, że te 9 godzin to wartość szczytowa i raczej nie będzie rosła. Wpływ przebywania przed monitorem na rozwój dzieci i młodzieży był badany wielokrotnie i wyniki tych badań nie są dobre, a tu mamy do czynienia ze wzrostem stuprocentowym. Przenosi się to bezpośrednio na jakość snu. Okazuje się bowiem, że aż 62% nastolatków ma problemy ze snem. I nie jest to badanie przeprowadzone na jakiejś wąskiej grupie. Zbadano 909 uczniów w przedziale wiekowym 11–18. Wyniki są więc, z punktu widzenia metodologii nauk społecznych, dość wiarygodnie skalowalne. Problem jest ogromny. Sen jest niezwykle ważny, o czym zresztą pisała ostatnio Alina Kowalska. W czasie snu regenerujemy się nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Jeśli ten sen jest zaburzony, to ciężko się dziwić, że zaburzone będą inne aktywności na jawie.

https://etatwsieci.pl/raport-2021/

Dane są przerażające. Prawie połowa myśli o śmierci, 75% martwi się o przyszłość, a przeszło dwie trzecie czuje się bardziej rozdrażniona niż wcześniej. O śnie już nie wspominam. Jaki obraz młodego człowieka rysuje się z tych danych? Znerwicowanego, niewyspanego, przestraszonego, który często myśli nad sensem życia, i to raczej w tym negatywnym sensie. Są to wyniki dramatyczne, które w połączeniu z faktem, że przecież Internet jest dla tych osób środowiskiem naturalnym, przerażają. Bo to przecież przyszłość ludzkości. Jestem przekonany, że żyjemy w czasie poprzedzającym ogromną zmianę społeczną. Pokolenie cyfrowych imigrantów powoli przechodzi do lamusa, a to właśnie to pokolenie, z peselem zaczynającym się cyfrą 8 i starszych, najgłośniej mówi o konieczności budowania relacji i dbania o zdrową komunikację. I to taką na żywo, niekoniecznie online.

Zawsze istniał taki stereotyp, że starsi nie rozumieją młodszych i vice versa, ale chyba w obecnej sytuacji jest to o wiele bliższe prawdy niż kiedykolwiek. Jedynie jedna czwarta uczniów ma pozytywny stosunek do nauki zdalnej, a tylko co dziesiąty dobrze ocenia swoje umiejętności samodzielnej nauki. Jest to surowa ocena jakości zdalnej edukacji. Widać to na poniższych diagramach z raportu.

https://etatwsieci.pl/raport-2021/

Ogromnym problemem dla młodego człowieka jest izolacja. Młodzież potrzebuje ruchu, świeżego powietrza, a przede wszystkim kontaktu z rówieśnikami, tego na żywo. Sytuacja, w której wszyscy się znaleźliśmy, ogranicza wszystkie te sfery. Skutkiem są opisane wyżej problemy, a więc deprywacja snu, depresyjność, myśli samobójcze, rozdrażnienie i apatia. To nie jest też tak, że dla młodzieży dzień spędzony przed komputerem jest rajem, bo i takie opinie gdzieniegdzie słychać, że „na grę to ma siły, a na szkołę to nagle wyczerpany”. Oczywiście, że wyczerpany! Dlatego, że szkoła jest sytuacją wymuszoną, której pewnie uczeń dobrowolnie by nie wybrał i nie ma się co dziwić. Szkoła to jednak obowiązek, a do tych przecież podchodzimy zupełnie inaczej niż do przyjemności, które służą relaksowi.

Warto wsłuchać się w głos młodzieży. Omawiany raport, do którego przeczytania gorąco zachęcam, przytacza wiele takich wypowiedzi, które wskazują na ogromną dojrzałość, ale również na świadomość tych problemów. Trudność leży gdzie indziej – w rozwiązaniach. Młodzież nie ma pojęcia, jak podejść do sytuacji, która zaistniała – jak poradzić sobie z czarnymi myślami, jak lepiej gospodarować swoim czasem, jak przygotować się do egzaminów. Oni tego nie wiedzą i to w tych obszarach wsparcie powinno być największe.

Moja szkoła współpracuje z psychologami, którzy regularnie wchodzą (online) na lekcje z młodzieżą i starają się dawać odpowiedzi na te pytania. Dodatkowo pracujemy stacjonarnie w ramach rewalidacji pedagogicznej oraz poradnictwa psychologicznego. Tego nie da się skutecznie zrobić online. Ale to jest nadal kropla w morzu. Do mojej szkoły uczęszcza nieco ponad 200 uczniów. To niewiele, a i tak nie mamy gwarancji, że wyłapiemy wszystkie problemy. Sądzę, że nie uda się nam wyłapać nawet większości, ale uświadamiając młodzieży możliwości pomocy, możemy te problemy odpowiednio skanalizować i zminimalizować ryzyko tragedii. To bardzo ważne, żeby młodzież wiedziała, gdzie szukać pomocy, ale przede wszystkim, żeby czuła, że ich problemy są ważne. Bo to nie jest takie oczywiste. Często uważają, że oni są nieważni, że inni mają gorzej. Z takimi postawami powinniśmy my, nauczyciele, walczyć.

Bardzo ważne jest, żebyśmy zrozumieli, jak istotne dla młodego człowieka są relacje, jak potrzebują tego, żebyśmy ich dostrzegli, zobaczyli w nich nie tylko ucznia, ale osobę z imieniem, zainteresowaniami, pasjami. To wymaga otwarcia, na które duża część z nas chyba nie jest gotowa. Ale przecież na zmianę zawsze jest czas i powinniśmy się zmieniać na lepsze. A budowanie relacji, choćby poprzez poświęcenie kilku minut na spytanie o samopoczucie, zapewnienie o dostępności, o możliwości konsultacji, naprawdę dużo daje. Buduje to nasz autorytet, ale jednocześnie, nawet jeśli młodzi z tego nie skorzystają, daje im świadomość koła ratunkowego, którego mogą się chwycić. To bardzo ważne.

Zachęcam Państwa do dzielenia się własnymi doświadczeniami, dobrymi praktykami, radami i pomysłami na to, jak sobie radzić z porcelanową psychiką młodego człowieka w tym trudnym – dla nas wszystkich – czasie.