Definicja miłosierdzia według Słownika Języka Polskiego to „dobroć i współczucie okazywane komuś”. Semici wyrażają miłosierdzie hebrajskim słowem (ם י מ ת ב rahǎmim) oznaczającym przywiązanie jednego stworzenia do drugiego, wyrażające się w konkretnych aktach współczucia rodzącego się w konkretnej tragicznej sytuacji albo w przebaczaniu uraz. Umiejscawia ono miłosierdzie w łonie matki i jest wyrazem najgłębszych uczuć matki do dziecka. Drugi termin oznaczający miłosierdzie to (ר ס ת hesed) tłumaczony na greckie eleos, które oznacza przywiązanie do siebie dwóch istot powiązanych obopólną wiernością[1]. Zatem miłosierdzie nie jest tylko aktem dobroci, zrywem emocjonalnym, litością nad ludzką biedą. Jest czymś więcej. Wypływa z samej istoty człowieczeństwa – ukazuje nasze ludzkie powiązanie ze sobą. Jest współodczuwaniem i działaniem wynikającym z niego. Miłosierdzie zatem balansuje między miłością a współodczuwaniem, przechodząc przez łaskawość, litość, wrażliwość, dobroć i łaskę. Niewiele ma wspólnego z emocjonalną postawą. Gdzie zatem możemy doświadczyć miłosierdzia drugiego człowieka? Gdzie i komu możemy je okazać?

Współczesność aż kipi od miejsc i sytuacji, które potrzebują miłosiernego spojrzenia, miłosiernych słów, miłosiernych dłoni. W tak zglobalizowanym świecie wbrew pozorom jesteśmy często ślepi na ludzką biedę, ubóstwo, braki i cierpienie. Czasami elektroniczne środki przekazu zabierają nam wrażliwość na drugiego człowieka. Zabierają nam relacje i prawdziwe spojrzenie na biedę drugiego. A zdjęcia i filmy tak nam spowszedniały, że czasami zaciera się to, co prawdziwe, z mistyfikacją i manipulacją mediów i social mediów.

W obecnym czasie jednak wiele słyszymy o miłosierdziu i byciu miłosiernym. Czy jednak jest to zarezerwowane dla osób głęboko wierzących lub w ogóle tylko chrześcijan? Nie – bycie miłosiernym może i powinno być doświadczeniem każdego człowieka. W tak trudnym czasie, jakiego ludzie doświadczają obecnie, mamy wiele przykładów miłosierdzia. Przykładem współczesnego miłosierdzia są lekarze i pielęgniarki, osoby ze służby zdrowia, które, będąc na pierwszym froncie walki z masowymi zachorowaniami, przedkładają służbę drugiemu człowiekowi nad swoje zdrowie, rodzinę i prywatne poczucie komfortu, a często też bezpieczeństwa. Ale nie tylko oni. Są to też osoby służące drugiemu człowiekowi w jego biedzie nie tylko fizycznej i materialnej, ale i psychicznej. Oczywiście na pierwszym planie widzimy wszystkie działania charytatywne, o których pisaliśmy już w kontekście dobroczynności i jałmużny. Prowadzenie hospicjów, sierocińców, przytulisk dla bezdomnych, ośrodków dla uzależnionych, akcje typu zupa na plantach. Wszystkie te dzieła miłosierdzia możemy podzielić na takie, w których może uczestniczyć wąska grupa osób (pracownicy, wolontariusze), i te dostępne na różnych poziomach dla wszystkich. W dobie cyfryzacji i ogólnego dostępu do informacji i kontaktu praktycznie z każdego zakątka na ziemi możemy uczestniczyć w niemalże każdej akcji realizującej dzieła miłosierdzia. Prawie na każdym kontynencie. Jednak czy szybki blik, datek na organizację charytatywną jest realizowaniem aktu miłosierdzia? Z całą pewnością może się nim stać w pewnym określonych warunkach. Jednak w większości staje się lekkim i tanim (wbrew pozorom) uspokajaniem naszego sumienia.

Miłosierdzie blisko – wyobraźnia miłosierdzia

W co mogę się zaangażować, by realizować miłosierdzie w swoim życiu wobec drugiego człowieka? Na pewno są wokół każdego osoby, które potrzebują miłości miłosiernej – bezwarunkowej, bezinteresownej, hojnej, pełnej zrozumienia i akceptacji. Możemy zauważyć wokół siebie osoby potrzebujące: osoby cierpiące na depresję, lęki; osoby, którym rozpada się małżeństwo; rodziny, w których są niepełnosprawne dzieci; samotne matki, ojcowie wychowujący swoje dzieci. Okazywana im pomoc jest właśnie aktem miłosierdzia. Tym bardziej że często oni sami nie mogą znaleźć pomocy. Nie widzą już dla siebie rozwiązania lub nie mają nawet siły na jej szukanie. Obecnie utrata pracy, stałych dochodów stawia w dramatycznym położeniu wiele dotąd stabilnych materialnie rodzin. Może warto poszukać takich osób? Może możemy im pomóc? Tak realnie, dając pracę, wsparcie, opiekę nad dziećmi, wsparcie materialne (jedzenie) lub finansowe, jeśli trzeba, wsparcie psychiczne, relację, która pozwala mieć nadzieję, okazując im zrozumienie. Potrzeba nam wyobraźni miłosierdzia, twórczego podejścia w rozwiązywaniu kwestii pomocy. Miłość jest twórcza. Pozwala znaleźć rozwiązania, których bez niej nie widzimy. Co więcej, miłosierdzie ogarnia całego człowieka. Nie da się wpłacać datków na szczytne cele, nawet pomagać konkretnym osobom, ale swoim językiem, słowem być jak miecz obosieczny – siec i krytykować, oczerniać, być zgryźliwym lub bezlitosnym w mowie. Jeśli naprawdę cnota miłosierdzia jest naszym udziałem, ogarnia nas całych: nasz umysł, słowa, spojrzenie, przynagla nas do działania. Jakże często dziś widać osoby szczycące się pomaganiem, wspieraniem różnych typów akcji, a jednocześnie opluwające innych w mediach społecznościowych, zajadle przepychające swoje zdanie, prowadzące do rozłamu między ludźmi. Nie da się być miłosiernych tylko dla wybranych i tylko w wybranych sytuacjach. Miłosierdzie ogarnia całego człowieka. Jeśli tak nie jest, nie jest to miłosierdzie.

Miłosierdzie blisko, ale daleko

Jest niesamowicie dużo miejsc i osób, którym możemy okazać miłosierdzie. Warto przytoczyć te, które są mniej znane, które często wykraczają poza nasz krąg zainteresowań. Często myślimy tylko o tym, co blisko nas – nasz dom, nasze sąsiedztwo, dzielnica, miasto. I jest to naturalne – to nasza przestrzeń życiowa, ale nie jedyna. Są też sprawy, w których możemy uczestniczyć na odległość większą, niż podpowiada rozsądek. Jednym z takich wyjątkowych przejawów miłosiernej miłości może być duchowa adopcja dziecka z regionów ubóstwa. Najbardziej potrzebującym regionem, który popularyzuje tego typu adopcje, jest Afryka. Każda osoba, która chce wspomagać dziecko z ubogiego kraju afrykańskiego, sierotę lub młodego człowieka, może co miesiąc dokonywać wpłat na jego utrzymanie i edukację. Trzeba zaznaczyć, że ubóstwo panujące w Afryce nijak ma się do naszych wyobrażeń o ubóstwie. Ludzie tam jedzą jeden posiłek dziennie. Aby się uczyć, trzeba mieć około minimum 100 euro rocznie (opłata szkolna i mundurek), a jest to zawrotna kwota dla ubogich, wielodzietnych rodzin. Dzieci pozbawione rodziców są często oddawane do sierocińców. Mają szczęście, jak do niego trafią. Ulica często jest ich domem. Domy dziecka prowadzą najczęściej misje chrześcijańskie. Prowadzenie misji, w tym przychodni, opieki lekarskiej, doprowadzanie wody do różnych miejsc, prowadzenie szkół wymagają ogromnych środków jak na tamtejsze warunki. Często dzieci nie mogą iść do szkoły z prozaicznego powodu – nie mają zeszytu i ołówka lub opłaty szkolnej. Duchowa adopcja zakłada nie tylko wpłaty, ale i troskę o dziecko. Kontakt listowny, mailowy (jeśli jest to możliwe), czasami przekazywanie paczek. Dla tych dzieci często jest to jedyna szansa na życie lepsze niż ubóstwo, głód. Dzieci często zarabiają własnym ciałem. Już jedenastoletnie dziewczynki, by mieć na jeden posiłek dziennie dla siebie i rodzeństwa, często prostytuują się. Tak więc można opłacać takiemu dziecku byt i szkołę. Dać rybę (zapewnić przez misjonarzy i misje byt materialny) i wędkę (w postaci wykształcenia, które da im szansę na pracę). Możesz okazywać miłosierdzie także w ten sposób osobie oddalonej od nas o tysiące kilometrów.

Miłosierdzie jest postawą, która dużo bardziej przekracza ludzkie zdolności i prowadzi nas w kierunku tego, co czyni nas ludźmi. Jest bliska heroizmowi, a jednocześnie jest niezwykle ludzka. Wyprowadza człowieka dalej – poza ludzkie schematy, a może nawet poza człowieczeństwo. Czy można wtedy być bliżej Boga? Nawet jeśli jest się niewierzącym?

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).

Dla osób wierzących miłosierdzie jest przez ostatnie lata jednym z głównych tematów w Kościele, realizowanym poprzez odkrywanie oblicza Boga jako Miłosiernego Ojca, począwszy od s. Faustyny Kowalskiej, poprzez Jana Pawła II i zdecydowanie przez pontyfikat papieża Franciszka. Bogactwo słowa jest niezwykłe. Nie można przejść obok niego obojętnie. Można zewsząd usłyszeć, jak objawia się miłosierdzie Boga i jak my możemy stawać się miłosierni. Poznanie Boga jako Źródła wszelkiego miłosierdzia zdaje się być głosem Kościoła ostatnich lat. Jak odnaleźć Chrystusa miłosiernego w obecnym czasie? Mówi się, że kiedy filozofowi Pascalowi w pewnym momencie kościelna zwierzchność, wątpiąc w jego prawowierność, zakazała przyjmowania Eucharystii, zaczął w swoim domu dbać o pewnego chorego człowieka, aby w ten sposób „przyjmować Ciało Chrystusa”. Czy nie mogłoby to także dziś być inspiracją dla wszystkich, którym obecna sytuacja zabrania przystępowania do ołtarza? Czy nie mogłoby to być w tym czasie wymuszonego postu od wspólnej uczty eucharystycznej inspiracją także dla nas?[2].

 

 


[1] Słownik Teologii Biblijnej, Pallotinum, Poznań 1994, str. 479

[2] Tomáš Halík, Czas pustych kościołów, WAM, str.159