Gdy po II wojnie światowej Hannah Arendt, żydowska uchodźczyni, próbowała rozwikłać przyczynę okrucieństwa i przemocy, jakie dokonało się za jej życia, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że zło jest w istocie banalne – można go nie dostrzegać, można o nim nie myśleć, można je mnożyć w nieskończoność, skupiając uwagę na czymś innym. Nie wchodziła w debaty polityczne, nie interesowała się strategią i motywami czysto gospodarczymi – próbowała dotrzeć do sedna sprawy, do istoty zła.
Dziś, gdy przychodzi nam się zmierzyć z wojną na Ukrainie, możemy rozpocząć debatę o Rosji i jej przywódcy. Możemy rozmawiać o propagandzie, zbrodniach wojennych, mordach, które wydają się dla nas czymś niewyobrażalnym. W istocie jednak zło było obecne między nami w nieco dalszej Syrii, w Afganistanie, w północnej Afryce, Etiopii, Sudanie. Konflikty etniczne, narodowościowe, religijne, polityczne, ekonomiczne są z nami od zarania ludzkości. Uchodźcy wojenni przemieszczają się po Europie niemalże od początku XXI wieku, a od lat narasta fala migracji z racji trudnych warunków klimatycznych w niektórych rejonach świata. Mimo takiego zaawansowania technologicznego, mimo tak powszechnej edukacji i innych zdobyczy ludzkości nadal żyjemy w świecie głodu, wykluczania, poniżania i odbierania ludzkiej godności.
I wiemy dobrze, że nie ma na to żadnego wytłumaczenia, że nieprawdą jest, aby konflikt o takiej skali międzynarodowej był naturalnym zjawiskiem, niejako odziedziczonym po zwierzętach – dziś badania pokazują, że nawet wśród zwierząt dominują postawy współpracy w celu osiągnięcia dobra aniżeli wieczna walka wszystkich przeciw wszystkim. Zło zatem jest w naszej woli, woli każdego z nas. Jest wyborem równie możliwym, jak dobro – wolność wyboru czyni nas istotami równie wspaniałymi, co zdolnymi do rzeczy najstraszliwszych. Jesteśmy wolni nie tylko w czynach, ale jesteśmy wolni także w wyborze informacji, obrazów, myśli, hierarchii wartości – i w tych sprawach również ujawnia się istota dobra i istota zła. Możemy przecież odwracać wzrok od konfliktów, możemy udawać, że nic się nie dzieje lub w przerażeniu i lęku skupiać się wyłącznie na sobie, patrząc tylko, aby i mnie żadne zło nie dotknęło. Wybieramy wtedy siebie, bardzo często nieświadomie, z wyuczonego w domu lub szkole lęku, z powodu wychowanego krótkowzrocznego i ciasnego myślenia o życiu i innych – kiełkuje w nas niezauważalne znieczulenie, powoli przejmując całą naszą percepcję i koncentrując uwagę.
Wojna, podobnie jak każde zło, z którym codziennie mamy do czynienia, stanowi wybór ludzkiej wolności i wyłania się z ludzkiego serca – rzadko złe czyny wynikają z jakichś zaburzeń, chorób dotykających psychikę, choć często nieświadomość jest motorem napędowym. Ale podobnie jak groza II wojny światowej, jak wojna na Ukrainie, tak każda kradzież, kłamstwo, nienawiść, pogarda, obmowa, zdrada wychodzą z tego samego serca ludzkiego, które w sposób niczym nieskrępowany, po cichu, przyzwala na drobne uchybienia, wady i egoizm, który połączony z ludzką pychą stanowi korzenie wszelkiego zła.
Potrzebujemy ludzkich serc, które są gotowe do zmiany, pokorne, wytrwale poszukujące społecznego dobra, aby w świecie nie zabrakło ludzi dobrej woli, pracujących nad własnymi wadami i słabościami. Aby w świecie zło było ostatnim wyborem, potrzeba nam codziennie wielu dobrych, pełnych miłości wyborów.