Dziś szczególnie młodzież narażona jest na wpływy dorosłych fundamentalistów lub relatywistów. Świat ulega coraz szybszej polaryzacji, gdzie bardzo trudno o przekazywaną z pokolenia na pokolenie tożsamość, jakiś zbiór wartości nienaruszalnych. Jest wiele osób, które nie mogą się zakorzenić, które żyją, jakby przeszłości nie było. Wielu jest także tych, którzy z jednego punktu widzenia robią bożka, jakoby tylko jeden sposób życia, jedna forma liturgiczna, jeden święty przykład, jedna księga były czymś konstytuującym człowieka. Gdy zatem widzimy dziś człowieka dojrzewającego, to widzimy go w nieustannych poszukiwaniach między rygorem życia a nicością, pustką egzystencji.

Wielu doświadczało takich przeżyć. Wielu wybitnych filozofów, myślicieli przeżywało szereg egzystencjalnych kryzysów, w których wahania pomiędzy wewnętrzną siłą, sprawczością a depresyjnym stanem były bardzo częste. Ale czym innym jest przeżywanie tego w sposób świadomy, dojrzały, a czym innym przeżywanie tego wespół z częścią społeczeństwa, gdy nieświadomość mechanizmów i schematów jest coraz większa. Dziś wielu otacza się wyłącznie znanymi sobie i akceptowanymi środkami informacji. Wielu nie przeczyta tego tekstu z racji informacyjnej bańki, w której przyszło im żyć. Bańka ta, podobnie jak nasza codzienność, wzmaga w nas postawy fundamentalistyczne, skrojone na konkretną miarę lub odwrotnie – przychodzi nam żyć w świecie bez żadnych punktów odniesienia i poddajemy się wewnętrznym poruszeniom, które są często oderwane od wartości.

Dojrzałość wymaga, abyśmy umieli wydostać się z tego kieratu, mimo że możemy go przeżywać wiele razy. Wiele krzywd doznają dziś młodzi ludzie, którzy nie mogą dostrzec opanowanych, wolnych, dojrzałych dorosłych, których czyny osadzone są w konkretnych wartościach, a zarazem nie są to czyny mechaniczne, zamknięte, ale zawsze gotowe pójść krok dalej, krok w nieznanie – ku wolności. Odnaleźć się między rygorem a nicością jest dziś niezwykle trudno, ale potrzebujemy takiego „złotego środka”, umiaru w ferowaniu wyroków, różnorodności, która ubogaca, a nie relatywizuje. W tym urlopowym czasie może warto przeczytać lub obejrzeć coś innego od dotychczasowej rutyny, coś niezwiązanego z naszym systemem wartości. Gdy jednak czujemy, że wiele jeszcze nie wiemy, że nasz system wartości jest pełen niepokoju i zawirowań, poszukajmy jakiejś stabilnej przystani, ciszy pośród wzburzonych fal, aby wzmocnić fundament naszego „ja”.

Lekarstwem na wewnętrzne konflikty może być także odrobina samotności, ciszy, ukojenia nieprzyjemnych emocji. Czasem wystarczy poważnie i umiejętnie odpocząć od siebie samego, aby stać się naprawdę sobą samym.