Życie to jest krótka chwila, możemy stwierdzić, patrząc na upływający czas. Jednak nie tak całkiem mgnienie, bo mieści się w nim wiele, bardzo wiele. Mamy wiele chwil szczęścia, ale i smutnych doświadczeń. Wiele ekscytujących wydarzeń, ale i cierpienia. Wiele małych i dużych sukcesów, ale i porażek. Uciekamy od tych trudnych doświadczeń. Czasami zakopujemy je tak głęboko, że latami skrywane, drążą nasze dusze, niszcząc nas. Czasami to bomba z opóźnionym zapłonem.
Trudno mówić samemu sobie, że poniosłem porażkę. Trudno nam się przyznać do niej. Dlaczego tak jest i czym jest porażka życiowa? Dlaczego boimy się ją przyjąć i zaakceptować? Zwykle nawet o niej nie wspominamy, by jak najszybciej zapomnieć. Czym w istocie jest porażka życiowa? Możemy ją postrzegać jako nieudany wybór na tle wyborów innych osób w podobnej sytuacji życiowej, statusie czy wieku. Zwykle wstydzimy się jej nie tylko dlatego, że czujemy smak porażki – gorzki i wcale nie przyjemny – ale wstydzimy się jej przed innymi. Dziś w świecie rozbuchanego indywidualizmu i idei sukcesu doświadczenie porażki jest nie tylko fiaskiem osobistym, ale i niemalże piętnem naznaczonym społecznie. Ludzie sukcesu na kursach coachingowych uczą się stronić od ludzi, którym w życiu się nie powiodło, od ludzi, którzy doświadczyli porażki.
Porażka jednak uczy nas wiele. Jak już przestaniemy zaklinać rzeczywistość wokół nas i zaakceptujemy, iż to czy inne ważne doświadczenie nie jest naszym najlepszym wyborem, naszą mniejszą lub większą porażką, warto przyjąć je jak część naszego życia. Może się ona stać starterem do nowego w naszym życiu. Jednak pisząc o porażce życiowej, mamy na myśli ważne obszary życia, w których zmiany dokonujące się wpływają na całe nasze życie. Są to wybory partnerki, partnera życiowego, miejsca zamieszkania, wybór zawodu, podjęcie kierunku kształcenia czy pracy, jaką wykonujemy. Zwykle są one na tyle trwałe, że dokonanie w nich zmian jest trudne i wcale nie trwa chwilę, dlatego błędy w tych obszarach zwykle obarczone są trwałymi konsekwencjami. Zwykle nazywamy je porażkami życiowymi.
Czy porażki życiowej możemy się ustrzec, będąc uważnym, świadomym siebie, swoich potrzeb i pragnień? Nawet wobec rozważnego i uważnego życia nie możemy do końca ustrzec się tego doświadczenia. Zwykle bowiem nasze życie opiera się na wielu czynnikach, wielu osobach i to wszystko wnosi w nasze życie możliwości, w których możemy ponieść porażkę. Rozwód, praca, której nienawidzimy, niezdane egzaminy z powodu trudnych osobistych przeszkód jawią się jako dotkliwe niepowodzenia.
Ważne jest dla nas, co robimy z takimi porażkami. Możemy na nie reagować różnie. Jedni uważają swoje życie za całkowicie przegrane. Zaczynają funkcjonować w schemacie „do niczego się nie nadaję, i tak jestem skazany na porażkę”. To jeden z najczęstszych modeli przeżywania porażki. Przenoszenie jednego, ważnego nawet, doświadczenia na pozostałe obszary życia może całkowicie przetrącić w nas nadzieję na szczęście. Tak jakby życie kończyło się w tym jednym doświadczeniu. Może temu towarzyszyć niechęć do podejmowania nowych wyzwań, lęk przed doświadczeniami w obszarze, w jakim doświadczyliśmy dotkliwej porażki. Skutkuje to często wycofaniem z aktywnego życia, nawet towarzyskiego, brakiem podejmowania nowych wyzwań, a więc i zahamowaniem niejako rozwoju naszego życia.
Innym schematem na poniesioną porażkę będzie paradoksalnie przerost ambicji. Osoby takie nie umieją już doceniać swoich sukcesów, nie dostrzegają ich nawet, bo postrzegają siebie tylko przez pryzmat poniesionej porażki. Nic nie liczy się tak bardzo jak tamto doświadczenie. Co więcej, wyolbrzymianie i podnoszenie sobie porzeczki czasami sięga nieludzkich wymiarów. Takie popadnięcie w skrajności nie jest wcale rzadkim modelem radzenia sobie z porażkami. Osobom z takim przerostem ambicji nigdy nie jest dość dobrze, nigdy nie jest wystarczająco, bo ich porażka wciąż w nich gra jako kluczowe i często jedyne cenione doświadczenie. Trudno wtedy wyjść poza jej krąg. Nawet odnosząc sukcesy, nie potrafią nie tylko się nimi cieszyć, ale nawet ich docenić lub je odkryć i dzielić z innymi.
Oba modele – niemalże identyczne w swojej podstawie, w której porażka nie jest zaakceptowana i oswojona – hamują rozwój. Co to znaczy? Uznanie tego doświadczenia za część naszego życia, część naszych wyborów, część siebie. Nie da się jej wyciąć, zapomnieć, ale można zaakceptować jej istnienie i zastanowić się, dlaczego stała się naszym udziałem. Wyciągnąć z niej wnioski dla nas samych. Nierzadko nie umiemy tego zrobić. W wybitny sposób radzą sobie z nią wyczynowi sportowcy. Oczywiście mają w tym do pomocy psychologów i trenerów, ale na przykładzie ich porażek widać, jak mocno można pracować na porażkach. Często mówią oni, że porażki uczą ich więcej niż sukcesy. Przepracowanie wszystkich elementów, które pociągnęły za sobą lawinę złych wyborów prowadzących do porażki, to potężna dawka wiedzy o nich samych, kondycji, technikach i mentalnym podejściu do tego, co robią. Najczęściej pozwala im to pójść dalej silniejszymi i pewniejszymi siebie. Dobrze przepracowana porażka może dać wzrost. Oczywiście w kontekście życiowych porażek sprawa jest szersza, często bardziej złożona (wiele czynników może nie zależeć od nas), ale w wielu aspektach podobna jest do doświadczenia sportowców, dla których porażki są częścią ich zawodu. Warto też pomyśleć o swoich porażkach w taki sposób. Warto dać sobie szansę na przepracowanie swoich większych błędów z profesjonalistą np. psychologiem, terapeutą czy coachem, a nawet przyjacielem, który pomoże nam zobaczyć naszą porażkę z boku, nie bać się mówić o swoich doświadczeniach, nie bać się ocen innych, tego, jak będę postrzegany.
Problem z przeżyciem porażki bywa trudny szczególnie wtedy, gdy nie akceptujemy jej jako nieodzownej części życia. Co więcej, mówi się, iż sukces osiąga się przy podwojonej liczbie porażek. Niepowodzenia, nawet te życiowe, mają jedną ważną cechę. Nie trwają permanentnie. Są i mijają. Często skutki ich trwają, ale sama porażka nie ciągnie się w czasie. Często mylimy samo niepowodzenie z jego skutkami, które mogą trwać nawet bardzo długo.
Warto więc pomyśleć o swoich porażkach i niepowodzeniach w kontekście ważnej prawdy, iż porażka nie definiuje nas samych, definiuje nas to, jak się z niej podnosimy. Osoby, które osiągają ważne dla siebie cele, najczęściej najlepiej znają smak porażki. Ale ich wytrwałość, czerpanie nauki z niepowodzeń i akceptacja tego, iż człowiek jest istotą w ciągłym rozwoju, daje im wielkie szanse na powodzenie, sukcesy i ostatecznie szczęście.