Pokora wydaje się cnotą niesłychanie zapomnianą albo nad wyraz nadużywaną w pewnych kręgach. Chęć bycia pokornym często nie wynika z wolnego wyboru, ale z nałożonych w dzieciństwie schematów, które powodują odwrotny skutek. Gdy człowiek zastanawia się nieustannie, jakim być, co robić, jak się zachować, to niepostrzeżenie zajmuje się li tylko sobą – nie jest wolny na tyle, aby ujrzeć drugą osobę w pełni, żeby się nad nią zatrzymać, niekiedy pochylić, okazać zrozumienie lub obdarować. Co prawda może wydawać się, że ma dobre intencje, że nie chce nikogo skrzywdzić, że chce być dla innych miły i wyrozumiały. Ale żeby to uczynić, żeby rzeczywiście nie popełnić żadnego błędu, musi badać każdy swój krok, analizować i starać się zrozumieć każdego człowieka – to mozolna, trudna praca, która odbywa się we wnętrzu człowieka. Wszystkie zmysły, cały aparat własnych pojęć, wszelkie pomocne lektury stają się narzędziami, aby w końcu osiągnąć takie „być”, aby „być kimś”, aby „być najlepszą wersją siebie”.

Ten niedościgniony ideał powoduje, że człowiek zaprzęga samego siebie niczym zwierzę do ciężkiej pracy. I rzeczywiście może nam się wydawać, że to dobra droga – w końcu celem jest takie rozpoznanie rzeczywistości, żeby być dobrym, pokornym, niemalże ucieleśnieniem cnót wszelkich.

Pokora ma jednak to do siebie, że bardzo mocno wiąże się z oderwaniem od tego typu myślenia i działania, ona jest w człowieku niejako uwewnętrzniona, bez niepotrzebnego zastanawiania się i analizowania – przychodzi niejako naturalnie, z dużą pewnością siebie i odwagą.

Pokora jest zatem odwagą bycia sobą, a przy tym odwagą bycia „pewnym siebie” – rozumiejąc ową pewność jako prawdę o sobie i innych. Człowiek pokorny wie, jaki jest i jaki jest świat, nie jest przy tym wobec świata uległy, nie daje się przeciążyć ogromem ludzkich trosk ani nie ulega bierności, którą często łączy się z pokorą. Pokora nie jest także byciem powolnym, ospałym, nad wyraz zdystansowanym wobec rzeczywistości – nie jest sklejona z cechami charakteru czy osobowości. Wręcz przeciwnie, człowiek pokorny jest człowiekiem zaangażowanym, ale owo zaangażowanie umie dobrze ukierunkować, pogodzić z wyznawanymi wartościami, niejako ustawić w hierarchii pełnej priorytetów.

Pewnym dopełnieniem pokory, które przebija się powyżej, jest odwaga – rozumiana nie jako brawura, jako bunt wobec zastanej rzeczywistości lub ekstremalne „wejdę tam, gdzie inni nie wchodzą”. Odwaga wyraża się w afirmacji życia, w poszukiwaniu dobra wokół, w życiu nadzieją i wiarą, a nie lękiem i niepokojem. Odwaga nie jest szaleńczą pogonią, ale raczej uważnością i siłą w poszukiwaniu tego, za co można być wdzięcznym. Jest uważnością na potencjał, jaki można uruchomić, na dobro, które można wytworzyć – człowiek odważny nie czeka, gdy może uczynić dobro.

Nie dajmy się małoduszności, która paraliżuje z lęku przed wszystkim. Małoduszności, która skupia na sobie i powoduje, że jesteśmy widzami we własnym życiu.