Trwa lub właśnie kończy się rekrutacja do szkół średnich w całej Polsce. Jest to wyjątkowy rocznik. Niektórzy mówią o nim podwójny, półtora rocznika czy też sześciolatki. To ten rok, który poszedł w dużej części do pierwszej klasy w wieku sześciu lat – razem z ówczesnymi siedmiolatkami. Już wtedy były głosy, że to się będzie nam w systemie oświaty odbijało czkawką przez co najmniej kolejną dekadę i w rzeczywistości tak się stało.

Okazuje się, że w wielu powiatach nawet kilkaset osób – absolwentów szkół podstawowych – pozostało bez szkoły. Nie dostali się do żadnej, często nawet pomimo tego, że ich wynik punktowy był naprawdę wysoki. Teraz czekają ich wakacje pod znakiem poszukiwania szkoły, a w zasadzie wolnych miejsc, których baza pojawi się na stronach kuratorium w najbliższych dniach.

Wielka szkoda, że stało się właśnie tak, że wakacje po szkole podstawowej, które powinny być czasem odpoczynku, zbierania sił i wytchnienia, stają się dla wielu czasem stresu i niepewności, co się wydarzy, gdzie trafią i jak będzie wyglądała ich przyszłość. Z punktu widzenia czternastolatka to są naprawdę życiowe sprawy.

Oczywiście nie na wszystko możemy mieć wpływ i pewne sprawy, mimo najlepszej woli ich załatwienia, są poza nami, ale można byłoby tak opracować system rekrutacji, żeby te terminy skrócić i żeby nie trzeba było nad tym pracować przez ponad pół wakacji. Rozumiem, że są miejsca, w których nie ma informatycznych systemów naboru i wszystko robi się na piechotę, co wymaga czasu, ale żyjemy w XXI wieku i naprawdę można to sobie ułatwić. Te dni pomiędzy wywieszeniem list zakwalifikowanych i przyjętych, ale nawet wcześniej, od ogłoszenia wyników egzaminu ósmoklasistów do wywieszenia tych pierwszych list – wszystko można skrócić i ujednolicić terminy w całej Polsce, ale do tego potrzebna jest polityczna wola.

Myślę, że do rozważenia jest stworzenie centralnego systemu rekrutacyjnego połączonego z bazą wyników Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i uzupełnionego o oceny ucznia i jego dodatkowe osiągnięcia. Poprawiłoby to czytelność i przejrzystość systemu, ale również oszczędziło wielu nerwów tym, którzy biorą udział w rekrutacji w różnych powiatach.

Inną sprawą powinno być jednak ograniczenie możliwości wyboru preferencji. Obecnie nadal w niektórych miejscach jest tak, że można wybrać nieograniczoną liczbę klas w zakresie danej szkoły, co automatycznie blokuje miejsca innym, którzy czekają na miejsce.

Z całą pewnością wakacje nie powinny być czasem, w którym uczeń drży, czy znajdzie się dla niego miejsce w szkole średniej i czy będzie to szkoła, która choć w minimalnym stopniu współgra z jego zainteresowaniami, pasjami, bo przecież tak naprawdę o to nam w tym wszystkim chodzi, o rozwój młodego człowieka, o jego wykształcenie, a nie o upchnięcie go w jakimkolwiek miejscu z komunikatem „radź sobie”.

W przyszłym roku problem będzie odwrotny, dlatego że do rekrutacji startować będzie jedynie pół rocznika, ale wtedy martwić będą się szkoły, a uczniowie będą mieli komfort wyboru. Coś za coś.