Droga do dojrzałości wiedzie różnymi ścieżkami, ale ostatecznie dochodzimy do miejsca, w którym nie ma już wyjścia – należy odrzucić błędne teorie, wiarę magiczną, nieustanną nadzieję na sprawiedliwość lub większy szacunek. Nie da się przełożyć naszych dziecięcych pragnień na rzeczywistość, nawet jeśli te pragnienia ewoluowały i kryją się za pięknymi ideami. Świat bowiem jest realnym miejscem, w którym koegzystuje dobro i zło, w którym nie zawsze mamy do czynienia z happy endem, a nasze marzenia nie zawsze spełniają się na naszych oczach.

Oczywiście nie da się wyrzucić, wyprzeć naszych nienasyconych pragnień, naszych marzeń i celów, które swoimi korzeniami sięgają niezaspokojenia lat dziecięcych, ale należy je umiejętnie umiejscowić, nadać im konkretną wartość, wyznaczyć kierunek, nadać znaczenie, niejako oczyścić poprzez styczność z realnością rzeczywistości. Nasza dziecięca wiara, że wszystko będzie dobrze, że jesteśmy w stanie zrobić wiele, doświadczyć wiele przyjemnych emocji, pozwala nam z uporem dążyć do wyznaczonych celów, ale może stanowić także przeszkodę. Gdy wiara zaczyna nas unosić nieco ponad ziemię, ponad naszą naturę, gdy wydaje się nam, że będziemy już latać, wtedy niezwykle ważne jest umiejętne, delikatne sprowadzenie się na ziemię. Ziemia bowiem jest naszym miejsce bytowania, naszą codzienną, realną przestrzenią, która wymaga od nas głębokiej dojrzałości, wymaga formowania samego siebie, aby nie pozostać w chmurach, w iluzjach, które są naszym bagażem dzieciństwa.

Bycie dzieckiem różni się od bycia dziecinnym. Dziecinność dostrzegamy wtedy, gdy dorosły fizycznie, zgodnie z metryką, zachowuje się w sposób nieodpowiedzialny, gdy nieustannie mówi o swoich lękach i słabościach, mając poczucie odrzucenia lub braku zatroskania. Gdy pojawia się to w związku z jakąś traumą z dzieciństwa, to z całą mocą należy poszukać pomocy, odszukać wewnętrzne dziecko. Problem jawi się jednak wtedy, gdy jesteśmy dziecinni i niedojrzali ze względu na własną wygodę, lenistwo i dążność do przyjemności. Wielu jest dziś dorosłych, którzy narcystycznie poszukują legowiska, a nie pracy, radości, a nie trudności. Świat dziecka jest piękny, ale nie możemy w nim pozostać, nie możemy tworzyć rzeczywistości infantylnej, w której sacrum staje się zabawką, a konwenanse i zasady obycia uważamy za przebrzmiały stereotyp.

Dojrzewajmy, w prawdzie i miłości do siebie i innych, w trudzie pokonywania własnych lęków i słabości, w akceptowaniu swoich wad i świata. Dojrzewajmy i nie bójmy się dorosłego życia, jakoby stało się ono pozbawione radości. Można być radosnym w kwiecie wieku, mając na sobie olbrzymi ciężar odpowiedzialności. Pragnijmy takiego życia, które wyzbywa nas niepotrzebnych, dziecięcy iluzji, a stawia nam realność taką, jaka jest – wtedy będziemy mogli być po prostu prawdziwi, bez udawania.