Nowy tekst może rodzić jakąś ciekawość – i u odbiorcy, i u twórcy. Tworząc nowe, można się nieco zachwycić, poddać wyobraźni i popłynąć z prądem wewnętrznych poruszeń. Tak tworzy się nie tylko złożone teksty czy powieści, ale także zdobycze techniki, które porywają twórcę. Przemiana świata, tak technologicznie, jak i filozoficznie, duchowo, egzystencjalnie, zawsze niesie za sobą ogrom satysfakcji. Wielu dziś aspiruje do unowocześniania świata, do odpowiadania na jego potrzeby, do wyrażania nowych, nieszablonowych stanowisk. W rzeczy samej każdy z nas pragnie „być nowym” wobec innych, „być wyjątkowym” wśród wyjątkowych, dostrzec w sobie odmienność, którą inni dostrzegają.

Czy jednak nie zatraciliśmy tego zachwytu nad nowością? Czy nie jest tak, że gdy pojawi się nowe, włączamy je w nasz dobrany plan, nie dając się zachwycić, zadziwić nowością, świeżością? Czy nowo narodzone dzieci mają poczucie, że rodzice odkrywają ich osobowość na przestrzeni lat? Czy mają poczucie zadziwienia, emocjonalnej reakcji na nowe dzieła własnych pociech? Czasem wydaje się, że nowo nabyte umiejętności, pierwsze sukcesy i porażki traktowane są jako jakieś continuum, banalny, naturalny mechanizm życia, nad którym nie warto się zatrzymywać. Właśnie tak tracimy obraz naszej wyjątkowości, poczucia bycia stworzonym „od nowa, z nicości”. Gdy zdasz sobie sprawę, że mogło być „nic”, ale jakaś potężna Miłości pozwoliła Ci zaistnieć, stać się człowiekiem wyjątkowym pośród wyjątkowych, to serce samo pociąga ku zachwytowi nad własnym „ja”. Gdy to doświadczenie rozszerzymy na innych i zdamy sobie sprawę, że „inność” innych jest tak samo ciekawa, tajemnicza, wtedy doświadczymy głębokiego poczucia wspólnej tożsamości, bliskości, która pozwoli nam przyjąć za prawdę, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami.

To, co blokuje zaistnienie takiego doświadczenia, bierze swój początek z banalizacji nowych zdobyczy technologii, nowości materialnych. Nowy telefon, laptop, samochód, mieszkanie – wszystko to nie stanowi dla nas żadnej rzeczywistej wartości. Wielu poszukuje nowych form duchowości, nowych sposobów na lepsze życie, nowych książek, webinarów, konferencji, mentalnych i psychologicznych recept. Im bardziej powszednie staje się to, co nowe, tym bardziej traci ono smak świeżości, wyjątkowości – staje się powszechnym, banalnym zjawiskiem, które szybko przemija, nie dając przy tym satysfakcji. Chcemy więcej bestsellerów, tych z „tu i teraz”, które nie są skażone przemijającym czasem, ale w związku z ich nadmierną i natychmiastową produkcją to, co nowe, lada dzień uchodzi w zapomnienie.

Nie dajmy uczynić życia rutynowym, banalnym, gdzie zachwyt nad tym, co dopiero odkryte, mija bardzo szybko. Zatrzymać się nad nowością własnego „ja”, wyjątkowością innych, którzy każdego dnia „stają się nowi” oraz niepowtarzalnością mijającej chwili, która zawsze ma nam coś do przekazania, jakąś lekcję, którą warto odrobić, aby mieć poczucie trwałego wzrostu, aby doświadczyć radości w codzienności.