Na język trzeba patrzeć wieloaspektowo – jako na pewną właściwość człowieka, jako na narzędzie do percepcji i porządkowania świata, do określania swojego ja i budowania tożsamości. Język ukonkretnia się poprzez mowę. Mowa to środek komunikowania się. Wiemy już, że sama komunikacja jest związana z kontekstem, sytuacją, ale też z interak­cją z osobą, do której dana wypowiedź się odnosi. Dzisiaj więcej właśnie o tej interakcji i co z niej może wynikać.

Słowo komunikacja pochodzi od łacińskiego czasownika communicare, co oznacza „uczynić wspólnym, połączyć lub naradzić się”, od rzeczownika communio oznaczającego „wspólność, zespolenie i poczucie łączności”, a także przymiotnika communis znaczącego „wspólny, powszechny lub ogólny”. Komunikacja zatem ma łączyć, czynić jednością, prowadzić do porozumienia.

Jak więc powinna wyglądać idealna konwersacja, która będzie realizować tę potrzebę porozumienia – komunii?

W filozofii w zakresie komunikacji możemy zetknąć się z dwoma skrajnymi biegunami. Jedno spojrzenie wychodzi z założenia, że jednostka, chroniąc swoją autonomię, zawsze będzie pozostawać w stanie walki. Drugie – z przekonania, że człowiek jest z natury dobry i po usunięciu niewielkich przeszkód można będzie stworzyć idealną wspólnotę. Pierwsze reprezentuje Sartre. Jego zdaniem komunikowanie się jednostek między sobą to tylko pozór porozumienia, który w sposób nieuchronny musi prowadzić do alienacji. Drugie – filozofia dialogu. Ta skłania do zaufania względem ludzi. Człowiek może tworzyć i realizować siebie tylko w bezpośredniej relacji dialogicznej. Człowiek może stać się „ja” dopiero dzięki spotkaniu z „ty”. Niektórzy socjologowie języka i filozofowie twierdzą, że całe nasze życie to jest przedstawianie siebie innym ludziom. Człowiek musi więc przyjmować pozytywny stosunek do drugiego człowieka. Musi mu zaufać. Obdarzyć go tak zwaną praufnością, pierwotnym zaufaniem, takim, jakie jest typowe w relacji matki i dziecka. A wtedy komunikacja nie tylko stanie się możliwa, ale pozwoli na realizowanie prawdziwego człowieczeństwa poprzez idealną relację komunikacyjną.

Nie chcemy poddać się pesymistycznej konstatacji Sartre’a i spróbujemy przyjrzeć się tym elementom, które czynią konwersację drogą do porozumienia. Opowiemy się po stronie filozofii dialogu. Chcemy wierzyć, że wzorcowa komunikacja jest przynajmniej częściowo możliwa. Czy istnieją normy i nakazy, które do niej zaprowadzą?

Przede wszystkim rozmowa nie jest prostą sumą kwestii wypowiedzianych przez rozmówców. Jest też tym, co zachodzi pomiędzy rozmówcami, jest pochodną ich relacji. Dobra rozmowa swój punkt wyjścia ma w pozytywnym nastawieniu, jak już wspomnieliśmy, pewnym zaufaniu do drugiej osoby, oczekiwaniu od niej szczerości, prawdomówności, dobra i chęci porozumienia. I właściwie na tym można by zakończyć wywód. Wszystko inne jest tylko prostą konsekwencją przyjęcia takiej postawy początkowej. Kiedy pojawią się przeszkody, rozmówcy zatrzymają się w rozmowie i zechcą cierpliwie je pokonać – wytłumaczą, dopowiedzą, doprecyzują. Przyznają sobie nawzajem pełne prawa w komunikacji – są równie ważni, każdy jest podmiotem. Dobra rozmowa nie dotyczy tylko treści, ale jest okazją, aby zająć względem siebie jakąś postawę, wymienić się uczuciami, oczekiwaniami, opiniami. Kluczowym jej elementy jest więc relacja między rozmówcami. Przypomnijmy – jej źródłem jest zaufanie i życzliwość.

Są jednak pewne reguły, które pomagają trwać we właściwej postawie względem rozmówcy. Warto kierować się kilkoma zasadami, np. zasadą grzeczności, a więc być przyjacielskim, dbać o atmosferę ciepła i akceptacji, dbać o samoocenę innych, czyli nie poniżać ich, nie ośmieszać, ale szukać powodów do pochwał. Do dobrego zwyczaju należy też unikanie stwarzania atmosfery przymusu poprzez wydawanie ostrych poleceń, pozbawionych słów prośby i zachęty. Warto też unikać wypowiadania kategorycznego sprzeciwu, mówienia „nie”. W niektórych kulturach jest to uznawane za niegrzeczne. W warstwie tematycznej dobrze jest akcentować te punkty, w których się zgadzamy, mniej skupiać się na tych, w których się różnimy. Do tych reguł należy także nieprzerywanie rozmówcy, niezalewanie go swoim monologiem. W dobrej rozmowie obie strony umieją wyważyć ilość słów.

Kiedy dodatkowo zależy nam, aby poprzez rozmowę zyskać przyjaciół, wtedy taka konwersacja powinna dotyczyć przyjemnych tematów, zawierać deklarację chęci wspólnego działania, gotowość pomocy. Należy także okazać zainteresowanie drugą osobą poprzez pytania osobiste, chociaż nie nazbyt intymne. Kluczowe jest mówienie także o sobie, odsłanianie się, samoujawnianie, które jest przejawem zaufania, a więc pozwolenia drugiej osobie na wgląd w nasze myśli, poglądy, zamiary, obawy. Nieocenione też jest poczucie humoru. Od tego już bardzo blisko do przyjaźni.

Rozmowa to coś, czego nie można nauczyć. Należy do niej wychowywać – poprzez wychowanie środowiskowe i samowychowanie, na przykład w ramach samorozwoju. Można debatować, czy to praufność prowadzi do dobrej rozmowy, czy na odwrót – to dzięki zastosowaniu odpowiednich technik można obdarzyć siebie życzliwym zaufaniem i osiągnąć ideał komunikacyjny. To chyba nie ma większego znaczenia. Chodzi tylko o to, aby do tego ideału się zbliżać. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie z pragmatycznego punktu widzenia ideę komunii i porozumienia czy chociaż prostej wymiany informacji przesłania często chęć narzucenia określonego punktu widzenia, a w istocie chęć władzy. A zatem polecamy ideę dialogu i prazaufanie tym wszystkim, którzy tęsknią za komunią.