Życie to czekanie. Czekamy w zasadzie na wszystko i nawet ukuło się stwierdzenie, że najlepsze rzeczy są warte czekania. Cierpliwość sama w sobie jest wartością bardzo pożądaną – nie do przecenienia w dzisiejszym świecie, który każe nam pędzić i osiągać wszystko natychmiast, żeby potem zaraz szukać nowego celu i znów gonić za chwilową przyjemnością. Czekanie się dzisiaj nie opłaca, skoro można dostać coś szybko i jest to tylko kwestia pieniędzy, płynięcia z prądem, ulegania modom.

Kiedy przyglądam się współczesnemu światu i próbuję oceniać go przez mędrca szkiełko i oko, co samo w sobie jest obarczone błędem, bo przecież obserwator wpływa na obserwowany obiekt, to myślę sobie, jak wiele tracimy z codzienności, goniąc za ułudą bogactwa, sławy, spełnienia. Brakuje nam jakże często refleksji nad tym, co najbardziej podstawowe, przyziemne – albo może lepiej napisać – codzienne. Codzienność nas (jako społeczeństwo ogółem) nudzi i powoduje, że chcemy przeżywać życie intensywniej, dostarczając sobie coraz to nowych doznań, przeżyć, doświadczeń, co samo w sobie nie jest złe. Człowiek przecież jest z natury odkrywcą i chce poznawać nowe rzeczy, ale sam pęd ku nowościom, bez osadzenia w rzeczywistości „tu i teraz” powoduje, że tracimy punkt odniesienia i pędzimy przed siebie jak chomiki w kółku, którym przesuwa się tylko obraz, a faktycznie stoją w miejscu, tracąc mnóstwo energii.

Brakuje nam osadzenia w stałości, w trwałych fundamentach wartości, rodziny, społeczeństwa, które umacniają się i hartują właśnie przez cierpliwość. Czekając i przeżywając czekanie, możemy doświadczyć różnych stanów emocjonalnych, różnych wahań naszej psychiki, zwątpień i euforii wynikającej ze zbliżania się do celu. Szukając dróg na skróty, pozbawiamy się tego wszystkiego, a więc stajemy się ubożsi o doświadczenia wypływające z naszego wnętrza, które warte są o wiele więcej niż doświadczenia, które serwuje nam globalny rynek, już nie tylko produktów i usług, ale również emocji.

Wchodząc na którykolwiek z serwisów społecznościowych, natrafiamy na krótkie filmy, które kręcone są tylko po to, żeby wywołać w nas określone stany emocjonalne, które są substytutem tej brakującej refleksji własnej, tego spojrzenia w głąb siebie. Wystarczy wpisać „satysfakcjonujące wideo”, „smutna muzyka do odpoczynku” czy inne tego typu hasła, żeby otrzymać specjalnie przygotowane nagrania, które dostarczą nam brakujących emocji, a może raczej ich symulacji, podróbki.

Warto raz na jakiś czas wykonać ćwiczenie uważności, obserwować zmieniający się wokół świat, przekwitające kwiaty, schnące kałuże, patrzeć, jak zmienia się natura wokół nas, i odnieść to do siebie, umiejscowić się względem tych zmian. Warto przemyśleć, czy te zmiany, które zachodzą w nas samych, są przez nas kontrolowane, czy ktoś żyje za nas.

Nie dajmy się omamić globalizmowi doznań i emocji, nie dajmy się sterować mechanizmom popytu i podaży, ale starajmy się odzyskać kontrolę nad własnym wnętrzem, żeby móc sterować swoim życiem, mieć wpływ na samego siebie, a to jest na tym świecie najważniejsze – mieć relację (dobrą relację) z samym sobą. Nie jest to niestety już takie częste. Bądźmy uważni!