Wielu z nas dostrzega w sobie ziarno pasji, które zaczyna w nas rosnąć i rosnąć, odsłaniając zaskakujące pokłady naszego potencjału i twórczości. Czasami długo nie możemy odkryć tego, co nas inspiruje, interesuje – czegoś całkiem niepraktycznego, niezawodowego, czegoś tylko dla siebie. Takie zajęcia nazywamy hobby, a coraz częściej pasją. Jest to aktywność, z której czerpiemy czysto osobistą przyjemność.
Po co człowiekowi pasje? Czy nie jest to marnowanie czasu i pieniędzy? Często pasje przeradzają się w drogie zajęcie, które pochłania całe nadwyżki finansowe, jakie mamy. A nawet więcej. Zwykle dzieciom pozwalamy rozwijać ich zainteresowania – nie szczędzimy na to pieniędzy. Wykupujemy zajęcia pozalekcyjne, świadomie lub mniej inwestując w rozwój swojego dziecka. Jednak im ono jest starsze, tym mniej uważamy to za zasadne. Zaczynamy iść ścieżką zimnego realizmu. Trzeba inwestować w wykształcenie, by miało zapewniony dobry byt w przyszłości. Jednak zapominamy, że człowiek szczęśliwy to człowiek spełniony, który realizuje swój potencjał. Często wpychamy dzieci na ścieżkę zawodową, która staje się udręką, a potem pracą, której się nienawidzi. Wiele osób, pracując, zapewniając sobie godziwy byt, jednak nie lubi swojej pracy. Czy da się tak żyć?
Dlaczego zainteresowania są tak istotne? Jakie mają znaczenie? I czy mają one wymiar terapeutyczny? Nasze zainteresowania są częścią naszej osobowości. Jej pełny rozkwit jest celem naszej egzystencji. Jest źródłem naszego szczęścia i spełnienia. Zatem pasja jest integralną częścią naszego ja. Jest wewnętrznym światłem złożonym w nas – gdy pozwalamy mu świecić, pozwalamy na to też innym. Dostrzegamy ich wewnętrzny blask.
Często rodzice osób niepełnosprawnych – zamknięci w kieracie rehabilitacji, wizyt u lekarzy, terapeutów i usprawniania swoich ukochanych dzieci – zapominają lub pomijają tę ważną część życia, jaką jest hobby czy pasja. Osoby niepełnosprawne mają często takie same marzenia i pasje jak inni. Mają taki sam potencjał – a czasami nawet większy niż osoby bez żadnych dysfunkcji. Często ich prawa półkula mózgu jest niezwykle pobudzona i lepiej pracuje niż lewa, odpowiedzialna za myślenie abstrakcyjne i logiczne, za strategię, język i analizę. Prawa półkula, odpowiedzialna za emocje, intuicję, muzykę, przestrzeń i sztukę, związana z wyobraźnią, często jest niezwykle aktywna u osób z niepełnosprawnością intelektualną albo ruchową. Warto więc rozwijać jej potencjał tak, by osoby niepełnosprawne mogły spełniać swoje marzenia.
Rodzice dzieci, nastolatków lub dorosłych osób niepełnosprawnych często przykładają miarę minimum do swoich ukochanych dzieci z pewnymi brakami, uważając, że ich osiągnięcia nie mogą wychodzić poza schemat i GRANICE ich dysfunkcji. Chcą je chronić i nie przeciążać. Jednak czasami w ten sposób nieświadomie ograniczają ich potencjał. Jedną z niezwykle inspirujących zasad może być przekonanie: choroba czy niepełnosprawność lub dysfunkcja nie określa potencjału człowieka. Zatem warto uważnie obserwować i prowadzić swoje dzieci tak, by nie utrwalać w nich jedynie myślenia: „jestem tylko osobą niepełnosprawną, gorszą od innych” – one od tego i tak nie uciekną. Należy jednak akceptować je w ich byciu i patrzeć dalej niż tylko przez pryzmat ich ograniczeń. To pozwala każdemu człowiekowi poczuć w sobie blask, wewnętrzne światło i doświadczyć tego, że świat jest dla mnie – mam jedno życie i mogę je wykorzystać maksymalnie lub minimalnie. Opiekunowie często przechodzą przez mękę nieakceptacji, walki o każdy skrawek normalności na wszystkich obszarach: od służby zdrowia i edukacji po środowisko pracy i krąg społeczny, w którym żyją. Dlatego często nie mają nawet śmiałości myśleć o marzeniach swoich podopiecznych. Dlaczego tak się dzieje? Pierwszym krokiem do tego jest zwykle całkowita rezygnacja z ich własnych marzeń i pasji, by dostatecznie zaopiekować się osobą czy dzieckiem z niepełnosprawnością. Ich oddanie, ofiara z życia często przekładają się na osobę, którą się opiekują. Jest to prosty mechanizm. Jeśli my sami nie żyjemy i nie realizujemy swoich pasji, hobby czy nawet małych zainteresowań, nie umiemy spojrzeć na innych tak, by dostrzec w nich coś więcej i odkryć ich głębię. Dlatego rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych powinni w ramach własnego zdrowia psychicznego, kondycji emocjonalnej i fizycznej mieć własny kawałek świata, swoją i tylko swoją przestrzeń, by się realizować. Oczywiście w przypadku osób wymagających stałej opieki to bardzo trudne, ale możliwe. Jeśli nie mamy rodziny, przyjaciół, fundacji, skąd możemy czerpać pomoc, warto pomyśleć o opiece wytchnieniowej. Człowiek, który znajduje wypoczynek, choćby krótki, ale regularny, który realizuje swoje pasje, zainteresowania, jest pogodniejszy, bardziej kreatywny, wytrwalszy, ma więcej siły nie tylko fizycznej, ale i psychicznej. Zatem warto o tym pomyśleć: czy umiem jeszcze myśleć o sobie bez kontekstu innej osoby, np. dziecka niepełnosprawnego? Czy jestem szczęśliwy? Czy umiem jeszcze czerpać radość z życia takiego, jakie mam? Czy mam jeszcze marzenia? I jak o nich myślę?
John C. Maxwell
Jeśli wskrzesimy w sobie nasze pokłady marzeń, zainteresowań, będziemy wiedzieli, jak wielką moc ma marzenie, zainteresowanie i pasja dziecka z dysfunkcją czy niepełnosprawnością. Często ta właśnie aktywność czyni je szczęśliwymi. Czy znamy marzenia naszych dzieci? Czy umiemy pomóc im realizować ich pasje i marzenia?
Realizacja pasji ma często wielką terapeutyczną siłę. Pomaga nam zrozumieć inne spojrzenia, inne przeżywanie świata i w ten sposób uczyć się empatii wobec ludzi. Podróżowanie, zwiedzanie w obecnym czasie nie jest możliwe, ale jest możliwe dzięki książkom, albumom, wirtualnym spacerom. Poznawanie kultury innej od naszej, innego rozumienia utartych w naszym świecie schematów myślowych może nas przenieść w obszary, o jakich nie mieliśmy pojęcia. Nie każda pasja musi zdobywać ośmiotysięczniki – możemy też kochać spacery po okolicy. Nie każdy musi być mistrzem sportu z medalami – może kochać jeżdżenie rowerem, granie w piłkę. Nie każdy musi zbierać drogocenne przedmioty – może zbierać skarby ziemi o każdej porze roku. Nie każdy musi od razu być wirtuozem z wykształceniem muzycznym – może sam uczyć się grać na instrumencie i także dawać koncerty. Nie każdy musi malować obrazy wystawiane w galeriach –może znajdować radość w malowaniu swojego nieba na ziemi. Nie każdy musi …być mistrzem, ale każdy może robić to, co go uszczęśliwia!
Rozwijanie pasji uczy wrażliwości, empatii, ale i poszerza wiedzę – nie tylko o świecie, ale i o relacjach z innymi. Osoby cierpiące na autyzm lub różne odmiany ze spectrum autyzmu często mają poważne problemy w relacjach. Ich pasje mogą stać się pomostem do serc innych ludzi. W 2017 roku powstał piękny kalendarz z inicjatywy Fundacji JiM, gdzie dorośli z autyzmem i zespołem Aspergera na kartach kalendarza pokazują swoje pasje: muzykę, gotowanie, konstruowanie, czytanie i wiele innych – chcąc pokazać, że są takimi samymi ludźmi, tylko z inną, większą wrażliwością. Taką wielką moc ma pasja. Może przyciągać relacje, budować mosty relacji. Pozwolić ludziom z niepełnosprawnościami wyjść spoza swoich szklanych ścian oddzielenia, izolacji, niezrozumienia. Często osoby zdrowe uważają niepełnosprawnych za całkowicie odmiennych, takich, z którymi nie można znaleźć wspólnej płaszczyzny porozumienia.
Rozwijanie zainteresowań to nie tylko terapeutyczne rękodzieło, często sprowadzane do dziecinnych wytworów plastycznych. To odkrycie pasji, które mogą przekraczać nasze wyobrażenia o naszym dziecku, o jego zasobach, o jego potencjale. Co daje taki rozwój? Rozwija intelektualnie, poszerza wiedzę, wyobraźnię, uczy akceptowania inności, rozwija manualnie, fizycznie i daje wiele, wiele innych możliwości, w zależności od rodzaju zainteresowania. Uczy też akceptacji i poczucia własnej wartości. Daje wytchnienie emocjonalne – wydzielają się wtedy endorfiny, które czynią człowieka szczęśliwym. Pozwala pokonywać stres i napięcie, którego człowiek ma i tak w nadmiarze we współczesnym świecie, a cóż dopiero osoby z dysfunkcjami lub odmiennym funkcjonowaniem fizycznym czy psychicznym.
Co jednak zrobić, gdy dziecko nie umie znaleźć swojej wyspy kompetencji i rozwoju? Spróbujmy mu pomóc. Testujmy z nim różne aktywności. Jeśli my tego nie zrobimy, zrobi to za nas Internet, pseudostreamerzy, youtuberzy. Rozmawiajmy z nim o jego marzeniach, pragnieniach, o tym, co lubi robić, czego chciałoby w życiu doświadczyć. Zróbmy listę marzeń – zapiszmy je na kartce, porozmawiajmy o nich, ukonkretnijmy je. Fundacja Mam Marzenie w niezwykły sposób spełnia wielkie marzenia małych bohaterów – chorych terminalnie dzieci, których rodziców na to nie stać. Ale wielu rodziców stać na rozwijanie zainteresowań ich dzieci, jednak często nie uświadamiają sobie, że mogą to zrobić i że jest to jedno z najpiękniejszych doświadczeń, jakie mogą przeżywać ze swoimi dziećmi, swoimi najbliższymi.
John C. Maxwell