Kiedy słyszysz, że ktoś jest naprawdę szczęśliwy, odniósł sukces, że mu się powodzi – co czujesz? Jak reaguje twoje serce? Czy umiesz się ucieszyć jego szczęściem? Czy potrafisz szczerze czerpać z jego źródła radości?

Zwykle uważamy, że to całkiem naturalne uczucie będące udziałem każdego z nas. Jednak nie do końca tak jest. Czy miewasz w sercu ukłucie głęboko ukrytego żalu, przykrość, że komuś się poszczęściło, że doświadcza głębokiej radości? A ty nie umiesz naprawdę szczerze się tym ucieszyć? Jeśli tak jest – dlaczego tak się dzieje? Skoro cenimy dobro w ogóle, skoro szanujemy innych i cenimy ich za wiele rzeczy – dlaczego czasami nie umiemy do końca dzielić radości z ich sukcesu, ich szczęścia? Nie umiemy cieszyć się z nimi tak naprawdę?

Każdy człowiek ma w sobie sporą porcję egoizmu. Zdrowy egoizm to ten, w którym cenimy i szanujemy siebie, jesteśmy asertywni, umiemy stawiać granice innym, nie raniąc ich jednak. Gdy nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego – jest zupełnie naturalnym i zdrowym kształtowaniem swojego ja. Jednak to nasze „ja” bywa często dość wybujałe. Im staje się ważniejsze, tym trudniej nam budować relacje z innymi, tym trudniej cieszyć się szczęściem innych. Koncentruje nas bardziej na nas samych, nie zachowując balansu związanego z szacunkiem i miłością do innych. Brak współodczuwania radości wiąże się z tym, gdzie przeważy szala ważności: na nas czy na dobro drugiego. Im bardziej umiemy zobaczyć dobro w innych, tym łatwiej nam uczestniczyć w radości drugiego. Ale często mimo naszych szczerych chęci nie umiemy tego zrobić. Jeśli tak jest – to czego możemy się nauczyć z takiego doświadczenia?

Zbadaj swoje serce. Zobacz, co jest dla ciebie najważniejsze. Jeśli czujesz, że nie umiesz się cieszyć dobrem innych, a zalewa cię fala goryczy: że to nie ja odniosłem sukces, nie ja jestem szczęśliwy – wtedy masz jasną informację. Musisz zdać sobie sprawę z tego, dlaczego tak jest. Człowiek niemogący się w wolności cieszyć szczerze radością drugiego jest bardzo skupiony na sobie. Jego ego zalewa jego patrzenie na innych. Nie jest wolny.

Inni nie zabierają ci szczęścia. Zasób szczęścia nie jest zamkniętym zbiorem, który jest już zajęty. Na tym świecie jest nieskończenie wiele przestrzeni na radość i szczęście każdej osoby. Czasami zachowujemy się tak, jakby szczęście zostało już wyczerpane przez innych, a dla nas nic nie zostało.

Może widzisz w innych to, czego ci brakuje, czego pragniesz. Może tak być, że uświadomisz sobie, czego tak naprawdę pragniesz w życiu, w pracy, w miłości. Widząc to u innych, rodzi się swego rodzaju zazdrość albo tylko żal, że nie masz tego czy innego, że w czymś nie uczestniczysz. Ale może właśnie dzięki temu doświadczeniu namacalnie i dobitnie przekonasz się, czego ci brakuje w życiu.

Szczęście innych może cię zainspirować. Może to doświadczenie zainspiruje cię do tego, że ty też możesz osiągnąć sukces, szczęście, którego doświadczają inni. Przekonujesz się, że to, czego pragniesz, nie jest nieosiągalne. Przypatrz się, jak inni osiągnęli to, co mają, co jest ich udziałem. Może trzeba zweryfikować swoje działania, sposoby funkcjonowanie. Czerp z sukcesu i szczęścia innych. Szukaj nowych dróg. Może już utknąłeś w schematach i powtarzanych metodach, które nie przynoszą ci zamierzonego celu.  

Jesteś wartościowy – nie przez osiągnięty sukces. Często sukces innych odbija się na naszym poczuciu wartości. Czujemy, że jesteśmy niewiele warci, że nam nic się nie udaje i jesteśmy rozgoryczeni. Zabiera nam to zdolność do odczuwania radości z innymi i radości w ogóle. Gdy oceniamy siebie samych nisko, deprecjonujemy też sukcesy innych. Nie tylko nie umiemy dostrzec wartościowych osiągnięć innych, ale też widzimy głównie słabe strony samych siebie. Nasza wartość jest złożona w nas głębiej niż tylko na poziomie działań, relacji czy pracy. Godność, wartość człowieka leżą złożone głęboko w jego człowieczeństwie. Musimy je odnaleźć w sobie i w drugim człowieku. Ta perspektywa uwalnia nasze myślenie o tym, co jest ważne i ważniejsze, a co mniej istotne. Jeśli zaczniemy patrzeć na innych w tej perspektywie, dostrzeżemy, że każdy jest ważny, wartościowy. W radości i smutku, w sukcesie i porażce będziemy z innymi. W braterstwie.

Bądź wdzięczny za to, co masz, a może nawet za to, czego nie masz. Bardzo często jest w nas nieograniczona zachłanność na życie i sukces: w pracy, w tym, co robimy, w posiadaniu dóbr materialnych. Coraz mniej umiemy być wdzięczni. A to właśnie wdzięczność uczy nas doceniania najmniejszych radości życia, uwalnia nasze serce od przywiązania do rzeczy, ale także uczy nas, że często „mniej” znaczy „więcej”. A to, czego nie mamy, może się okazać naszym błogosławieństwem. Ratuje nas to przed zgorzknieniem i nieustannym, niezaspokojonym pragnieniem większego bogactwa, pozycji czy władzy. Uczmy się dziękować za to, co mamy. Jeśli nasze serce będzie przy tym, co mamy w życiu, a nie w sprawach, rzeczach czy ludziach, których nie ma w naszym życiu – będziemy umieli być wdzięczni. Wolne serce umie cieszyć się z innymi. Nie znaczy to, że nie mamy pragnąć szczęścia i sukcesu, ale nie będziemy przeceniać tego celu – nie będziemy za wszelką cenę pokładać naszych uczuć w tym, czego nam brakuje. Wtedy będziemy gotowi zobaczyć szczęście i radość w tym, co mamy w naszym życiu. Obudzi się w nas wdzięczność. Może często nasze serce nie jest jeszcze gotowe na bogactwo, sukces, władzę czy większe odpowiedzialności? Może czasem warto podziękować za to, czego nam brakuje. Wtedy będziemy gotowi na radość ze szczęścia innych – szczerą, nieskrępowaną, autentyczną.

Dziś spróbujmy się ucieszyć innymi, pogratulujmy im ich szczęścia, sukcesów, cieszmy się z nimi najmniejszą ich radością i… powiedzmy im to.