Jednym z ważniejszych zadań rodziców, czasami jednak nieuświadomionym lub ignorowanym, jest nauczenie dziecka poruszania się w świecie emocji i uczuć, a więc rozpoznawania ich i radzenia sobie z ich wyrażaniem. Ale zanim się staniemy w tej kwestii przewodnikami dla naszych dzieci, sami musimy poznać zasady i reguły, jakimi rządzi się ta sfera życia człowieka.

Po co nam emocje i uczucia? Co do tych pozytywnych odpowiedź przyjdzie natychmiast – by w życiu było miło, dobrze, szczęśliwie. Ale w przypadku tych negatywnych może zapaść kłopotliwe milczenie.

Każde uczucie, które się w nas pojawia, jest czymś wartościowym i cennym. Inaczej mówiąc, że nie ma bezsensownych uczuć i żadne nie pojawia się bez powodu, że ma swój sens i chce się przyczynić do mojego rozwoju. Jeżeli z góry zakładam i klasyfikuję jedne uczucia jako dobre, inne jako złe, potrzebne, niepotrzebne, a nie daj Boże, moralne czy niemoralne, to proces przyjęcia uczuć jest mocno zakłócony[1].

Emocje, także te nieprzyjemne, pełnią bardzo ważne funkcje. Przede wszystkim ułatwiają nam przetrwanie. Pozwalają uporządkować napływające do nas informacje – rozpoznać zagrożenie. Taką emocją jest na przykład strach, który każe reagować ucieczką w momentach niebezpiecznych, zagrażających życiu.

Pobudzają do działania, i to zarówno te pozytywne, które motywują do podejmowania różnych wyzwań, jak i te nieprzyjemne, typu frustracja, gniew, które z kolei mobilizują do zmiany sytuacji, do rozwiązania problemu. Emocje zatem ukierunkowują i podtrzymują nasze działania po to, by osiągnąć cel.

Emocje pozwalają też porządkować i organizować nasze życiowe doświadczenia. A więc informują nas, że dzieje się coś ważnego, wyjątkowego. Kiedy przeżywanemu wydarzeniu towarzyszą pozytywne emocje, mamy tendencję, żeby powtarzać takie zachowania, sytuacje, podtrzymywać relacje. Unikamy natomiast okoliczności, które niosą ze sobą przykry ładunek emocjonalny.

Emocje też wskazują na potrzeby, jakie w sobie nosimy, i sygnalizują, czy są one zaspokojone, czy też nie.

Na poziomie społecznym emocje regulują stosunki z innymi. Uczą zachowań prospołecznych. Emocje pozytywne łączą nas z innymi. Emocje negatywne każą nam trzymać dystans wobec tych, którzy są ich źródłem. Są też elementem komunikacji z innymi – tej niewerbalnej, czyli za pomocą mowy ciała, mimiki. Funkcja komunikacyjna emocji polega na tym, że chętniej zbliżamy się na przykład do osoby, która jest łagodna, spokojna, uśmiechnięta i radosna, a zachowujemy rezerwę wobec kogoś, kto się złości, gniewa, reaguje nerwowo.

Lista emocji i uczuć jest imponująca – długa, bogata i zadziwiająca. A skoro jest tak bogata, to też nie lada wyzwaniem jest dla nas nauczenie się sprawnego poruszania w tym świecie.

Podstawowym naszym zadaniem jest rozpoznawanie emocji i uczuć, identyfikowanie ich. A potem zaprzyjaźnienie się z nimi, czyli gotowość dostrzegania ich, kiedy nas odwiedzają, zrobienia klatki stop, przyjrzenia się im, a potem umiejętne nimi zarządzanie. A zarządzanie polega na tym, żeby ani zbytnio się nimi nie kierować, ani ich nie tłumić. Żadna z tych skrajności nie służy dojrzałemu i owocnemu życiu. Tłumienie emocji powoduje zaburzenia zdrowia fizycznego, psychicznego, ale też powoduje zamrożenie innych emocji, także tych pozytywnych. Popadamy w apatię, marazm, emocjonalne otępienie. Zaburzeniu ulegają nasze relacje, żyjemy w osamotnieniu, nie dopuszczamy drugiego człowieka do siebie lub tworzymy relacje powierzchowne. Popadamy w uzależnienia, w życiowy pesymizm.

Jeśli ktoś nie umie przyjmować uczuć negatywnych, to będzie miał kłopot z uczuciami pozytywnymi albo przeżyje je powierzchownie i nigdy nie doświadczy radości czy zadowolenia z siebie[2].

Tymczasem emocje i uczucia są dla nas darem, który ma nam pomóc rozpoznać to, co jest nam potrzebne, abyśmy zachowali zdrowie psychiczne, abyśmy budowali zdrowe relacje. Abyśmy pięknie żyli. Im większa dojrzałość emocjonalna, tym człowiek podejmuje korzystniejsze dla siebie decyzje życiowe.

Zaprzyjaźnienie się z emocjami i uczuciami oznacza ich akceptację, a więc ich dostrzeżenie, nazwanie i ustosunkowanie się do tego, co nam sygnalizują. Akceptacja dotyczy nie tylko tych pozytywnych emocji, ale także tych negatywnych. Przyjmując smutek, złość, gniew i pozwalając sobie na wyrażanie smutku, złości i gniewu, tak naprawdę pozbywamy się tych uczuć. Uwalniamy je.

A więc najpierw obserwujemy swój stan, także fizyczny, bo to on często nam sygnalizuje, jakie emocje w sobie nosimy. Potem analizujemy, co się wydarzyło, jakie okoliczności spowodowały to, co czujemy. Następnie przyglądamy się naszej reakcji i oceniamy, czy jest ona zgodna z tym, jak chcielibyśmy reagować. Takie rozłożenie emocji na czynniki pierwsze pozwala nimi mądrze zarządzać.

W całej pracy nad emocjami ważne jest dążenie do równowagi. A więc po rozpoznaniu emocji podejmuję refleksję, jak daną emocję mogę wyrazić konstruktywnie, co mogę zrobić dla siebie, jeśli emocja lub dane uczucie wskazuje na niezaspokojoną potrzebę, czy mogę ją zaspokoić inaczej. Może gniew zachęci mnie do szczerej rozmowy z kimś, kogo zachowanie wywołuje we mnie ten stan. Może złość i rozdrażnienie są spowodowane nagromadzeniem trudnych spraw w ciągu dnia i mogę te nieprzyjemne emocje uwolnić poprzez ruch fizyczny, poprzez relaks, poprzez chwilę dla siebie.

I choć nad emocjami nie da się zapanować, nie da się ich nie odczuwać, to dzięki zaprzyjaźnieniu z nimi, zwłaszcza z tymi nieprzyjemnymi – bo do przyjaźni z tymi miłymi nikogo zapewne nie trzeba zachęcać – możemy je kontrolować, a więc wyrażać i reagować na nie tak, jak chcemy, i zgodnie z tym, co jest dobre dla nas i dla innych.

Takie przyglądanie się uczuciom, po to żeby przyjąć je i potraktować inaczej niż do tej pory, jest długim procesem i wymaga czasu. I póki sam siebie nie przekonam, że chcę z tym stanem pobyć, posadzić moje uczucia na fotelu naprzeciw mnie i dokładnie im się przyjrzeć, to nic w moim życiu się nie wydarzy. Tylko to, czemu zaufamy, może się rozwijać. Uczucia pojawiają się po to, żeby lepiej kochać i być dojrzalszym człowiekiem[3].