Zaczęły się wakacje. Mimo tego, że szkołę skończyliśmy często lata temu, to nadal jakoś nam się ten klimat udziela. Początek lata ma w sobie coś magicznego, coś, co przez lata szkoły na trwałe wdrukowało się w nasze postrzeganie roku, i kiedy tylko nastaje koniec czerwca, pojawiają się w nas ogromne emocje – uczucie ulgi, pewnej przemiany. Pojawia się też nadzieja na nową szansę, nowy początek, na zostawienie za sobą zmęczenia wielu miesięcy i naładowanie akumulatorów. Wakacje w szkole były wspaniałą profilaktyką wypalenia i doskonale oddzielały poszczególne etapy edukacji, pozwalając na wyraźne odcięcie się od tego, co było i, tak jak już wcześniej pisałem, nowy start, z nowymi szansami i nowym zapałem. Tego zapału bardzo często nie wystarcza na zbyt długo, ale to już zależy od tego, jak potrafimy szukać motywacji i czy wiemy, po co robimy to, co robimy.

Jestem przekonany, że pielęgnując swoje wewnętrzne dziecko, a tym samym również ten „szkolny” kalendarz – będziemy w stanie ustrzec się (a przynajmniej będzie nam trochę łatwiej) przed zgnuśnieniem i popadnięciem w szarość dorosłej codzienności. Bo starzeć zaczynamy się w momencie, w którym zabijemy w sobie wewnętrzne dziecko. A starość to przecież ostatni etap życia przed śmiercią. Niedobrze, kiedy wchodzimy w ten okres koło trzydziestki albo jeszcze wcześniej.

Żeby tego uniknąć, przede wszystkim nie przestawaj zadawać sobie pytań o cel. Kiedy spełnisz marzenia, szukaj kolejnych i pytaj siebie, kim jeszcze możesz się stać, co jeszcze możesz w życiu osiągnąć. Spoczęcie na laurach i stwierdzenie, że wszystko, co miało się w twoim życiu wydarzyć, już się wydarzyło, to prosty krok w marazm tej negatywnej starości, w której nie chodzi wcale o wiek. Można mieć 90 lat i nadal być młodym. Starość to stan ducha.

Zadbaj o to, żeby nie robić ciągle tego samego, zmieniaj zdanie, zmieniaj zwyczaje i zaakceptuj stan niepewności wokół siebie. Naucz się żyć z wrażeniem niepewności, co może się wydarzyć jutro. Wiadomo, rozum lubi spokój i porządek. Jeśli doprowadzimy do tego, że wszystko będzie uporządkowane, bliżej nam będzie do marazmu. Zaskakujmy się sami i bądźmy otwarci na zmianę. Zaskakiwanie się jest atrybutem młodości.

Kolejna sprawa to poczucie sensu. Zajmuj się sprawami, w które wierzysz, które czujesz i które są dla ciebie ważne. Wiadomo, że to się łatwo mówi, kiedy gonią nas kredyty i potrzebujemy ekonomicznej stabilizacji. Pamiętajmy jednak, że trwanie w pracy, której nie lubimy, i nierobienie niczego poza nią prowadzi prostą i szeroką drogą do wypalenia, a więc do tej mentalnej starości, której chcemy uniknąć. Nie trzeba od razu biegać triathlonów i zbawiać świata. Wystarczy coś małego, co będzie dawało nam poczucie celowości i będzie dla nas ważne.

Do starości prowadzi również potakiwanie i zgadzanie się na wszystko, co proponują inni. Bezwolnymi ludźmi łatwo się steruje i łatwo ich złamać. Ratunkiem jest zadawanie pytań, protestowanie, zgłaszanie pomysłów i mówiąc już zupełnie ogólnie – bycie świadomym i myślącym człowiekiem.

Bądźmy dobrzy dla innych. Bezinteresowność, otwartość i zaangażowanie na rzecz innych ludzi odmładza. Lubimy emocje, które towarzyszą wręczaniu prezentów. Lubimy patrzeć na wdzięczność innych i to jest w porządku. Pielęgnujmy w sobie dobroć.

Żeby pozostać młodym, trzeba mieć otwartą głowę i ciągłą uważność na swoje emocje i na to, co prowadzi nas do większej dojrzałości, której nie należy utożsamiać ze starością.