Codziennie otacza nas wiele dźwięków. Działające urządzenia w domu, hałas ulicy, rozmowy ludzi, dźwięk świateł, dzwonki w telefonach, alarmy, a także szum wiatru, drzew czy jeziora, morza. Pomimo tego natłoku dźwięków, jadąc samochodem, włączamy radio, jadąc autobusem, podłączamy słuchawki i słuchamy ulubionej muzyki. Ta przygniatająca ilość dźwięków nie sprawia, że chcemy zrezygnować z wysłuchania dodatkowej sekwencji dźwięków, ułożonej w pewną całość, tworzącej nasze ulubione piosenki i utwory. A czy zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się z naszym mózgiem w tych chwilach ciszy? Co dzieje się w naszym umyśle, kiedy ogrom dźwięków przerwany jest krótką pauzą?
Mózg potrzebuje ciszy
Oprócz odbierania sygnałów dźwiękowych nasz mózg wykonuje wiele innych czynności – jest w stanie ciągłej pracy: przetwarza bodźce, podejmuje decyzje, myśli, przeprowadza predykcje, planuje, koncentruje uwagę itd. Wszystkie te informacje pobierane są przez różne zmysły. Na pewno każdy z nas chociaż raz w życiu doświadczył tak zwanego przebodźcowania, które sprawia, że nie możemy się skupić, a także stajemy się bardziej nerwowi i wzrasta w nas poziom stresu. Musimy także pamiętać, że dźwięki nie są odbierane tylko przez nasz narząd słuchu, ale także przez nasze ciało, poprzez odczuwanie wibracji pochodzących z fali dźwiękowej wytwarzanej przez jej źródło. Dlatego właśnie w chwilach przebodźcowania bardzo istotną rolę odgrywa cisza.
Niemieccy naukowcy w 2017 roku przeprowadzili badanie na szczurach, które codziennie po ekspozycji na naturalne bodźce dźwiękowe (dźwięki życia codziennego) trafiały do wyciszonego pomieszczenia na dwie godziny. Badacze chcieli sprawdzić, jak cisza wpłynie na zmiany w mózgu szczurów. Po poddaniu szczurów temu działaniu przez jakiś czas u wszystkich zaobserwowano zwiększenie liczby komórek w hipokampie. Jest to obszar mózgu, który reguluje emocje, pamięć i naukę. Co więcej, eksperci opisywali, że nowe komórki układu nerwowego stopniowo integrowały się z centralnym układem nerwowym, a następnie wyspecjalizowały się w różnych funkcjach. Podsumowując, cisza wywarła pozytywną zmianę w mózgach zwierząt. Cisza może zatem pomóc „jaśniej” myśleć i wyłapywać istotne informacje czy bodźce z otoczenia.
A muzyka trwa
Skoro cisza dostarcza naszemu organizmowi tak wiele pozytywów, dlaczego w chwilach, w których możemy ją sobie zapewnić, często sięgamy po muzykę? Kiedyś Robert Schumann poprosił swoich uczniów, żeby doszli do takiego momentu w swoim kształceniu, aby potrafili „słyszeć muzykę z kartki”. Dlaczego uważał, że jest to wartościowe i czy jest to możliwe? Schumann zasugerował, że istnieje taka umiejętność wytwarzania wewnętrznej muzyki, którą można kształtować i poprawiać poprzez praktykę. Zarówno badania z 2002 roku (Gerhardstein), jak i późniejsze z 2015 roku (Halpern) wykazały, że można tę zdolność ocenić za pomocą pomiarów behawioralnych, a także, że koreluje ona z aktywnością neuronalną, co skłoniło naukowców do przeprowadzenia badań na temat tego, jakie procesy neuronalne zachodzą w naszym mózgowiu podczas ciszy.
W 2021 roku w czasopiśmie „The Journal Of Neuroscience” ukazał się artykuł, z którego wynika, że nasz mózg momenty ciszy wypełnia predykcją dźwięków, które są konsekwencją usłyszanych wcześniej sekwencji muzycznych. Co to znaczy? „W ciszy i podczas wyobrażania sobie muzyki mózg nie otrzymuje żadnych danych sensorycznych, więc aktywność neuronalna, którą odkryliśmy, pochodzi wyłącznie z predykcji, czyli wygenerowanego przez mózg wewnętrznego modelu muzyki. Mimo że interwały ciszy nie dostarczają bodźców dźwiękowych, w czasie ich trwania zauważyliśmy spójne wzorce aktywności neuronalnej, wskazujące na to, że podczas słuchania muzyki mózg reaguje zarówno na dźwięki, jak i na ich brak. Pokazuje to jednoznacznie, że muzyka jest czymś więcej niż tylko doświadczeniem zmysłowym, gdyż angażuje ona mózg w nieustający wysiłek polegający na przewidywaniu dalszego muzycznego ciągu” ~ Giovanni Di Liberto, adiunkt w Kolegium Trójcy Świętej w Dublinie. Zatem w momentach, krótkiej ciszy nasz mózg szuka poprzednich wzorców i dokonuje przewidywania, co usłyszymy dalej, a te predykcje wzbudzają taki przepływ neuronalny, który odpowiada zjawisku realnego słyszenia dźwięków. Dalej naukowcy stawiają tezę, że umiejętność odtwarzania muzyki w głowie odzwierciedla deficyty językowe. Potwierdziły to badania przeprowadzone u dzieci – dzieci ze specyficznymi zaburzeniami językowymi wykazują znacznie niższe wyniki w behawioralnych testach wyobraźni muzycznej, co sugeruje wspólne deficyty neurorozwojowe.
Dlaczego boimy się ciszy?
Dopóki dostarczamy naszemu ciału ciągłych bodźców dźwiękowych, nasz mózg jest w procesie przetwarzania i przewidywania predykcji, a krótkie momenty ciszy zostają wypełnione przez schematyczne luki. Nie ma wtedy miejsca na wyspokojenie organizmu, zwiększenie uwagi, skupienie się na sygnałach z ciała. Wszystkie negatywne bodźce oraz informacje o zaniedbanych potrzebach są zagłuszane i spychane w kolejce przetwarzania w naszym umyśle. Są to często tematy, do których nie chcemy wracać, albo decyzje, które chcemy odsunąć w czasie. Dłuższa cisza sprawia, że wszystko w naszym mózgowiu się powoli stabilizuje, wyspokaja i często prowadzi do refleksji. Jest to moment, kiedy mózg ze swojej „listy zadań” skreśla te, które są ciągłym procesem przetwarzania, przewidywania i analizowania, a zaczyna zajmować się tymi spychanymi, związanymi z długoterminowym planowaniem, podejmowaniem trudniejszych (niespontanicznych) decyzji. W takich sytuacjach często boimy się zostać sami z naszymi myślami i wolimy jeszcze na chwile czymś innym zająć nasz mózg. Może mieć to jednak niekorzystne skutki związane z napięciem mięśniowym, przewlekłym stresem czy też poczuciem przebodźcowania związanym z brakiem koncentracji, poczuciem rozdrażnienia czy też przewlekłego zmęczenia. W naszej głowie i tak często trwa muzyka, a każda pauza wypełniona jest dźwiękiem, dlatego warto czasami spróbować chociaż na chwilę zderzyć się z ciszą, bo czasami nasze największe lęki znajdą rozwiązanie właśnie w niej.