Często zarzewiem wszelkich konfliktów w naszym domu jest po prostu brak cierpliwości. To niezwykle ważna i przydatna umiejętność, jednak trzeba się jej stale uczyć i ją ćwiczyć. Dziecko jednak bez naszej pomocy nie będzie umiało samo się jej nauczyć. Raz, że do tego potrzeba doświadczenia, którego dziecko jeszcze nie zdążyło nabyć. A dwa, że nieznane jest mu pojęcie czasu. Kiedy dziecko ma jakąś potrzebę, chce ją zaspokoić natychmiast. To zupełnie naturalne. A mówienie dziecku wtedy, że zrobimy coś „za godzinę”, „za chwilę”, jest dla niego zupełną abstrakcją. Wówczas nasza cierpliwość jest sprawdzana i poddawana próbie. I to my musimy uzbroić się w cierpliwość, by nauczyć jej naszych dzieci.
Nie ukrywam, że jako osoba określająca się jako mało cierpliwa zrozumiałam, że to macierzyństwo najlepiej uczy mnie cierpliwości i pokory. A kiedy mogę z niej w pełni korzystać, odczuwam wielką satysfakcję. Szczególnie kiedy uda mi się coś przekazać swoim dzieciom i potrafią z tej wiedzy korzystać. Tak też było z cierpliwością. Kiedy nasze dzieci zmuszone są do czekania i widzę ich narastające poirytowanie, wówczas od razu im mówię, że czekanie jest trudne, ale można sobie z tym poradzić. Warto wtedy przekierować ich uwagę zupełnie na coś innego. Zacząć rozmowę o czymś, co je interesuje, opowiedzieć bajkę czy wymyślić zabawę, np. „Coś w pobliżu na literę…”. Tak robimy, kiedy idziemy do restauracji. Moment oczekiwania na jedzenie jest trudny nie tylko dla nich, ale i dla nas. Nie chcemy przez nasze zniecierpliwienie przeszkadzać innym gościom, denerwować się na siebie nawzajem. Wyjście do restauracji to dla nas małe święto i takie chcemy mieć z tym miejscem odczucia i wspomnienia. Zresztą teraz prawie w każdej restauracji dzieci dostają kredki i kartki i w ten jakże prosty sposób odwracamy ich uwagę od czekania.
Znamy dość dobrze swoje dzieci i potrafimy już przewidzieć, co może je zdenerwować, co może powodować ich zniecierpliwienie. Niekiedy warto z ich pola widzenia zabrać daną rzecz, która takie odczucia wzmaga. U nas najczęściej chodzi o jakąś zabawkę lub przekąskę, która już natychmiast ma być im podana. Wówczas trochę minimalizujemy niepotrzebne konflikty, szczególnie kiedy się gdzieś spieszymy. Poza tym nie zawsze musimy zaspokajać każde tak zwane „zachcianki” dzieci i odrywać się od swoich zajęć. Jeżeli tak robimy, to szybko nauczymy dzieci niestety braku szacunku do naszych potrzeb oraz że można krzykiem, szantażem wszystko osiągnąć. W tym względzie warto zadbać o swoje granice i nie naginać ich, szczególnie kiedy nie chodzi o zaspokojenie potrzeb pierwszego rzędu. To działa też w drugą stronę. Też musimy szanować granice dzieci i nie wykorzystywać swojej, bądź co bądź, uprzywilejowanej pozycji.
Nauka cierpliwości nie musi oznaczać tresury. Możemy się do niej przygotować na wiele różnych sposobów. Najważniejsze jest, by dać dzieciom do zrozumienia, że zniecierpliwienie może powodować wiele nieprzyjemnych skutków, których można uniknąć. Choć kiedy nasze zniecierpliwienie przyjmie już postać wybuchu złości, dobrze po wszystkim porozmawiać o tym, co się wydarzyło, i pomóc dzieciom wynieść naukę na przyszłość. Szczególnie kiedy właśnie pojęcie czasu jest im jeszcze nieznane, z pomocą mogą przyjść narzędzia typu minutnik, klepsydra, określenie długości danej czynności na podstawie długości danej bajki, sygnału dźwiękowego. To się przydaje chociażby podczas mycia zębów czy, jako znak, kiedy zbieramy się do spania. Poza tym warto pochylić się nad zainteresowaniami dziecka. Czasami można zauważyć, jak szybko tracą cierpliwość do określonej zabawy, i zanim ją ukończy, sięga po następną. W ten sposób szybko traci nie tylko zainteresowanie, ale i cierpliwość. A my staramy się temu sprostać, kupując czasem kolejne zabawki, w tym iście edukacyjne, i oczekujemy, że nasze dzieci od razu się do nich przekonają i sporo nauczą. Czasami wystarczy poświęcić trochę czasu na zabawę z dzieckiem, ponieważ ich zniecierpliwienie może wynikać z niewiedzy, jak daną rzeczą się bawić, może chce na siebie zwrócić uwagę, potrzebuje naszego zainteresowania. Powodów może być wiele. Poza tym dobrze jest dopilnować tego, że można zacząć inną zabawę, książkę, kiedy skończy się pierwszą, pozwoli to dziecku się lepiej skupić i nauczyć się systematyczności.
I co jest zawsze najważniejsze w nauce każdej nowej umiejętności, to oczywiście przykład! Jeżeli na dziecko krzyczymy, to dziecko dostaje komunikat, że może krzyczeć na nas i innych, jeżeli zmuszamy dziecko np. do jedzenia, to dziecko uznaje, że wszelkie nakazy z ich strony muszą być spełnione przez nas. Kiedy reagujemy złością, gniewem i poirytowaniem, kiedy kończy nam się cierpliwość, dziecko dostaje komunikat, że może postępować tak samo. Owszem może. Niekiedy tak się może po prostu zdarzyć , jesteśmy tylko ludźmi, ale z tego nie wynika nic dobrego na przyszłość. Warto przyjrzeć się naszym reakcjom, kiedy cierpliwość odgrywa szczególną rolę, jak chociażby wspomniane już przeze mnie poranki. W takich sytuacjach emocje nierzadko sięgają zenitu. Posiadając niemałe doświadczenie, możemy pewne nasze reakcje przewidzieć i pokazać dziecku, jak rozładować napięcie. Możemy pokazać, jak zadbać o nastrój poprzez mówienie do siebie spokojnym tonem. Ponadto warto od małego uczyć dzieci przygotowywania się do danych czynności wcześniej, zaplanowania ich, by nie dać się zaskoczyć jakimś niespodziankom. Można przygotować z dzieckiem obrazkowy planer. Poza tym warto pokazać, że można sobie nawzajem pomagać, kiedy tracimy cierpliwość, zwłaszcza kiedy się spieszymy. A daną czynność ćwiczyć, jak na przykład zapinanie kurtki czy sznurowanie butów, kiedy będzie więcej czasu i spokoju. Ważne w tym wszystkim jest, by być szczerym z samym sobą i swoim dzieckiem, ponieważ nie da się wypierać i tłumić swoich trudnych emocji, ale można nauczyć się im sprostać oraz uczyć się na swoich błędach.