Kończy się czas świąt, zbliża się też koniec roku. W tego typu momentach mamy tendencje do nostalgii, głębokich rozważań, wracania do tego, co już było, a także do wybiegania w przyszłość. Robimy podsumowania, analizujemy nasze sukcesy i porażki, a także planujemy kolejny rok życia i stawiamy sobie nowe wyzwania. Końcówka roku nie zawsze nastraja pozytywnie. Wszystko zależy od tego, jak wypadnie nasz bilans „zysków i strat”. Jeżeli nie jesteśmy zadowoleni, szukamy przyczyny takiego stanu rzeczy. Nierzadko wracamy wtedy pamięcią aż do lat najmłodszych i narzekamy na niezbyt szczęśliwe dzieciństwo, zbyt mało uwagi poświęcanej nam przez rodziców, kiepskich nauczycieli lub też różne inne, czasem traumatyczne przeżycia. Chcielibyśmy wyprzeć je z naszej głowy i z naszego życia. Uważamy, że bez nich bylibyśmy szczęśliwsi, mielibyśmy lepsze, bardziej poukładane życie i tak naprawdę bylibyśmy całkiem innymi ludźmi.

Co prawda, to prawda. Gdybyśmy oderwali się od całej naszej przeszłości, bylibyśmy zupełnie inni. Jesteśmy przecież tym, co przeżyliśmy. Każde doświadczenie, tak pozytywne, jak i negatywne, nawet to, o którym chcielibyśmy zapomnieć, kształtuje nasz charakter i naszą osobowość. Zetknięcie z trudną rzeczywistością każdorazowo wymaga od nas podjęcia decyzji o dalszym postępowaniu, przyjęcia konkretnej postawy i wypracowania sposobu poradzenia sobie z problemem. W ten sposób wypracowujemy w sobie pewne schematy zachowania i reakcje, których później używamy zupełnie „jak na zawołanie” w innych sytuacjach życiowych. Mamy je wyćwiczone i przygotowane, już wiemy, że się sprawdzają i dzięki nim możemy przetrwać wiele. Dają nam one pewną przewagę nad ludźmi, którzy nie przeżyli tylu przykrych rzeczy. Ci, którzy dosyć późno napotykają w swoim życiu trudności, mają mniejsze doświadczenie, są mniej odporni, zdziwieni, a może wręcz zaskoczeni tym, że coś może pójść nie po ich myśli. Może my jesteśmy w tym komfortowym położeniu, że wiemy, co trzeba zrobić w takiej sytuacji. Bywa jednak tak, że wolelibyśmy nie wiedzieć.

Niektórzy chcieliby móc zamienić wszystkie zdobyte doświadczenia na beztroskie dzieciństwo i niepokorną, swobodną młodość. Nawet jeśli miałoby to oznaczać nieumiejętne radzenie sobie z przeciwnościami losu w życiu dorosłym. Czują ogromną niesprawiedliwość, porównując swoje życie z życiem innych ludzi, mniej lub bardziej im znanych. Oczywiście niechętnie myślą o tym, że ktoś miał jeszcze gorzej. Spoglądają raczej z zazdrością na tych, którzy mieli lepiej niż oni. Tamci mogą godzinami opowiadać o swoich wspaniałych relacjach z rodziną, może ze wzruszeniem wspominają wspólnie spędzane wakacje i inne chwile pełne radości i miłości. Mówią o czymś zupełnie nieznanym, stąd jeszcze bardziej pożądanym przez tych, których życie wyglądało mniej przyjemnie. Czasem o wiele mniej. Co oni mogą powiedzieć w takiej chwili? Czym się pochwalić i do czego wracać z rozrzewnieniem? Może w takich chwilach chcieliby napisać swoją historię na nowo, odciąć się całkowicie od tego, co było, i wyprzeć z pamięci wszystkie przykrości, łącznie z ludźmi, którzy byli ich źródłem.

Dzieje się tak, gdy trudne doświadczenie nie zostanie przepracowane. Planując swoje życie, nawet po kawałeczku, oddzielnie każdy rok, miesiąc, a może nawet każdy dzień, nie dajemy przestrzeni na przykrości i nieszczęścia. Często nie dopuszczamy myśli, że coś może się nie udać. Jeżeli więc przytrafi nam się coś nieprzyjemnego, nie godzimy się na to, odgradzamy się od tego na wszystkie sposoby i odpieramy jak atak wroga. Na pewno niewiele osób odczuwa doświadczenia w ten sposób zdobyte jako integralną część własnego „ja”, coś, co ukształtowało go i doprowadziło do tego miejsca, w którym właśnie się znajduje. Taka postawa wymaga bowiem przyjęcia również tego, co niechciane, przykre, a nawet bolesne. Trzeba pogodzić się z tym, co się stało i niestety już się „nie odstanie”, nawet jeżeli z całych sił będziemy zaprzeczać i zapominać. Nie jest to łatwe i często wymaga pomocy specjalisty, który poprowadzi cały proces, dbając przy tym o poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny osoby zainteresowanej. Aby jednak ktoś mógł pomóc, trzeba uświadomić sobie, że potrzebujemy pomocy.

Kim jest człowiek, powiedzmy taki w średnim wieku? Co tworzy jego elementy składowe? Przecież nie chodzi tylko o płeć, wiek, rolę społeczną, wykonywany zawód czy stanowisko w firmie. Nie możemy spłycać człowieczeństwa jedynie do tego, co widoczne zewnętrznie. Kryje się w nim bowiem całe bogactwo przeżyć, na których wyrósł, doświadczeń, które go złamały lub wzmocniły, wspomnień, które rzutują na plany co do przyszłości, i wielu jeszcze innych ważnych elementów. Nie każdy jednak musi o tym wszystkim wiedzieć. Nie zawsze człowiek chce, aby inni wiedzieli, niektóre historie są tajemnicą. Jeżeli dodamy do tego jeszcze temperament i osobowość, otrzymamy już bardzo złożony obraz jednego człowieka. A i tak nigdy nie będziemy mogli powiedzieć, że „znamy go całkowicie” lub że „w pełni go rozumiemy”. Nigdy przecież nie znajdziemy się „w jego skórze”. Każdy człowiek jest „niepodrabialny”. Te same przeżycia, które kogoś wzmocniły, uczyniły wytrwalszym i silnym psychicznie, inną osobę mogłyby całkowicie zniszczyć, odebrać wiarę w siebie i poczucie godności. Zależnie od tego, na jaki grunt spadną "ciosy od życia”, mogą działać budująco lub destruktywnie. Nie można jednak zaprzeczyć temu, że na pewno kształtują.

Jestem tym, co przeżyłam. Jestem wszystkimi moimi wspomnieniami, które zbudowały moją większą lub mniejszą odporność psychiczną, dodały wiary w ludzi, a może odebrały ją całkowicie. Jestem córką moich rodziców, siostrą mojego rodzeństwa niezależnie od tego, jak układały się nasze relacje. Jestem absolwentką tej czy innej szkoły, którą pamiętam głównie dzięki nauczycielom – miłym i nieuprzejmym, „fajnym” i „beznadziejnym”. Cokolwiek przeżyłam, zostało we mnie. Dobrze, jeżeli umiałam to przetrawić, gorzej, jeśli „schowałam na potem” i nie chcę do tego wracać. Ale na pewno nie byłabym tą samą osobą, gdyby choć jedno z moich przeżyć mnie ominęło. Nigdy nie dowiem się, czy to byłoby lepsze dla mnie i dla innych. Muszę więc zaakceptować swoją historię i wszystko to, co mnie ukształtowało.