Wiele osób uważa wiosenne przesilenie czy jesienną chandrę za wymysł współczesnej psychologii. Jednak o ile dawniej, kilkadziesiąt lat temu, nawet 20 lat temu ludzie nie żyli w takim napięciu jak dziś, tak dziś stres jest czynnikiem generującym niewyobrażalnie dużo objawów somatycznych i psychicznych. Czasy, w jakich przyszło nam żyć, sprzyjają zwiększaniu poziomu stresu w życiu od najmłodszych lat. Już w przedszkolu i szkole zaczyna się konieczność spełniania oczekiwań innych. Od rodziców począwszy, którzy przeciążają najmłodsze dzieci w zdobywaniu kolejnych umiejętności, nierzadko niepotrzebnych i na zbyt wczesnym etapie rozwoju, po wychowawców i nauczycieli, którzy oczekują od dziecka tak wiele, że nie ma ono przestrzeni na swobodny rozwój swojego potencjału. To wszystko odbija się na naszej psychice, nierzadko bardziej kruchej, niżby się można spodziewać.

Można się zapytać, czy dawniej ludzie nie przechodzili zwykłej jesiennej chandry. Przechodzili, niektórzy nawet ciężko, ale mimo wszystko ludzie kiedyś zwalniali naturalny bieg życia, żyli bardziej w rytmie natury, co w naturalny sposób ich chroniło.

Jesienna chandra to zniżka nastroju, szybsze zmęczenie, niechęć do aktywności, wycofanie. Medycyna nazywa ją sezonowym zaburzeniem afektywnym. Określenie to pochodzi od angielskiego terminu seasonal affective disorder, w skrócie SAD, co w języku angielskim oznacza smutny. Spowodowany jest on niedoborem naturalnego światła, zaburzającym nasz rytm zegara biologicznego, przede wszystkim snu i czuwania. Mamy wtedy niedobory serotoniny odpowiedzialnej za dobry nastrój, a zwiększa się ilość wytwarzanej melatoniny. Jesteśmy senni, apatyczni, nic nam się nie chce. Senność i smutek powodują, że nasz SAD jest dotkliwy i powoduje utrudnienia w koncentracji, motywacji, mobilizacji, efektywności w pracy, w rodzinie czy w szkole. Czy jednak dotyka ona każdego i w równy sposób? Nie. Jedni lepiej znoszą zmiany, jakie przynosi natura, inni gorzej. Wiele osób o skłonnościach depresyjnych, kruchej psychice szczególnie źle znosi te sezonowe zmiany.

Możemy jednak zapobiegać i przeciwdziałać nadchodzącemu jesiennemu smutkowi. Przede wszystkim warto dbać o 3 elementy, które pomogą nam pokonać naszą afektywność jesienną. Są to odpowiednie odżywianie, aktywność fizyczna i fototerapia.

Dieta

Dieta powinna być bogata w warzywa i owoce, te ze szczególną zawartością witamin C i B1. Na przykład szpinak uznawany jest za roślinę optymistów, a czosnek pobudza nasz układ odpornościowy. Warto pamiętać, że jesienny spadek naszej szeroko pojętej aktywności osłabia nasz układ odpornościowy i często łatwiej niż w innym czasie łapiemy infekcje. Należy też karmić nasz mózg złożonymi węglowodanami: kaszami, ciemnym pieczywem, makaronami, dobrym, zdrowym musli. Nie zapominajmy też o dobrodziejstwach kawy i czekolady, które skutecznie poprawiają nam nastój.

Aktywność fizyczna

Niestety w tej kwestii mamy najwięcej trudności. Przy apatii mamy wielką niechęć do ruchu. Nasz nastrój powoduje silne ciążenie do kanapy i wręcz odwrotny kierunek: by zaniechać ruchu. Jednak, aby przezwyciężyć jesienną chandrę, warto uświadomić sobie, że to właśnie ruch, szczególnie na powietrzu, powoduje dobre dotlenienie, poprawia krążenie, a co najważniejsze w jesiennych spadkach nastroju powoduje wytwarzanie serotoniny odpowiedzialnej za nasze dobre samopoczucie. Wybierzmy więc aktywności, które nie obciążają nas za bardzo: spacery, jogging, slow jogging, nordic walking, rower, gry zespołowe na świeżym powietrzu, takie jak siatkówka, piłka nożna, koszykówka – będą miały jeszcze walor rywalizacji, wspólnych emocji, które będą pobudzały nasz ospały organizm. Ale jeśli lubisz pływanie czy zajęcia fitness, wybierz to, co normalnie przy funkcjonowaniu bez zmian nastroju robiłbyś bez specjalnego zachęcania. Łatwiej ci będzie przezwyciężyć apatię.

Fototerapia

Warto pomyśleć o łapaniu naturalnego światła słonecznego. Masz ogród, taras, balkon – usiądź wygonie w fotelu, weź swoją ulubioną książkę, włącz muzykę – wystaw się na działanie naturalnego światła słonecznego. W poważniejszych objawach sezonowych zaburzeń afektywnych można iść na fototerapię. Tygodniowa terapia polegająca na oddziaływaniu specjalnym światłem na siatkówkę oka, bez promieniowania UV, daje efekty podobne do tych, jakbyś był tydzień na urlopie w ciepłych, skąpanych w słońcu krajach.

Czasami walka z jesienną chandrą jest niezwykle trudna, bo to właśnie niechęć do działania potęguje jej skutki. A trzeba wykrzesać z siebie minimum, by przełamać stagnację i niemoc jesiennego smutku. Warto wypróbowywać sprawdzone już przez siebie metody odwracające zniżkę nastroju. Jeśli pomaga ci w trudnych chwilach sauna, zrób sobie serię odnowy biologicznej. Jeśli pomaga ci masaż, zainwestuj w taki relaks. Ważne, byś w porę znalazł odpowiedź, dlaczego nic ci się nie chce i wszystko widzisz w ciemnych kolorach bez specjalnie zidentyfikowanego powodu. Warto być na tyle świadomym, że w sytuacji, w której nie radzisz sobie sam z tym przejściowym stanem, a staje się on niezwykle trudny do przetrwania, nie wzdrygaj się przed spotkaniem ze specjalistą. Psycholog, terapeuta pomoże ci zidentyfikować źródło afektywnych zaburzeń nastroju i być może będziesz potrzebował wsparcia, by jesienna chandra nie przekształciła się w dłuższy i trwalszy epizod depresyjny.