Weszliśmy w fazę najbliższych i bezpośrednich przygotowań do świąt. Zaczęła się gonitwa. Biegamy za zakupami. Kolejki w sklepach sięgają zenitu. Korki w mieście, nie wiedzieć dlaczego, urastają do paraliżu drogowego. Listy zakupowe zaczynają mieć długość kilkudziesięciu centymetrów, paragony sięgają ziemi. Kupujemy i gotujemy, jakbyśmy gościli kilkanaście osób przez kilka dni non stop. Niektórzy z nas rzeczywiście goszczą, jednak większość nie. Prezenty nie mieszczą się pod choinką. Porządki są prawie jak rytualne obmycie.

Czy jednak musimy dać się tak ponieść? Fali konsumpcjonizmu, zakupoholizmu, udawanym promocjom, obżarstwu, pedantycznym porządkom? Oczywiście miło jest posprzątać to, co czekało od dawna. Jednak czy musimy to robić przed świętami? Oczywiście wspaniale obdarzyć się prezentami, ale czy musimy je mnożyć? Czy nie wystarczy jeden podarunek, by podtrzymywać tradycję? Może warto obdarować kogoś, kto bardziej tego potrzebuje? Upiec ciasto samotnej sąsiadce? Włączyć się w akcję obdarowywania osób potrzebujących, których są teraz dziesiątki?

Warto zatrzymać się i zapytać siebie: Czego potrzebujemy przed świętami? Czego najbardziej pragniemy? Błyszczących podłóg? Czy raczej czasu z dziećmi spędzonego na pieczeniu pierników, przy rozmowach? Czy uporządkowanych produktów w szafkach? Czy czasu z mężem, partnerką spędzonego na wspólnym spacerze, pysznej wspólnej kawie, zobaczenie siebie na nowo, odnalezienie tego, co może już zgubiliśmy przez kilka szalonych miesięcy zapracowania, opieki nad dziećmi? Serdecznej rozmowy, której smak tak kochamy?

Czego pragniesz dziś, kiedy myślisz, że za dwa dni Wigilia? Zrobiłeś już porządek w swoim sercu? Kto potrzebuje twojego przebaczenia? Kogo trzeba przeprosić, by usiąść do wigilijnego stołu z pokojem serca? Jakie sprawy zamknąć, by móc z uśmiechem spojrzeć w oczy bliskim?

Może warto w tych ostatnich chwilach przed Wigilią coś zrobić, by była ona naprawdę spotkaniem z Bogiem. Z bliskimi.

Zatrzymaj się dziś. Posłuchaj swojego serca. Co teraz, na trzy dni przed Wigilią, jest dla ciebie najważniejsze? Odłóż telefon, zamknij komputer, media społecznościowe, wszystko, co narzuca ci, jak masz przeżywać ten czas.

Daj sobie czas na bycie z samym sobą. Pozwól mówić głosowi twego serca. Posłuchaj siebie. Swoich pragnień, tęsknot, obudź swoje uśpione marzenia.  

Duchowa przestrzeń. Jeśli jesteś wierzący – znajdź czas na modlitwę, na sakramenty. Kiedy ostatnio się spowiadałeś? Znajdź czas na spojrzenie na swoje życie. Jeśli wiara stała się odległa – pojednaj się z bliskimi. Odnów to, co potrzebuje życia między wami. Co ci ciąży? Jaki balast możesz zrzucić? Jaki most możesz odbudować? Jaką relację naprawić?

Przekrocz swoje granice ku lepszej wersji siebie. Daj siebie innym. Więcej, niż myślisz, niż sądzisz, że możesz i masz siłę. Daj innym swój spokój, przebaczenie, pomocną dłoń, wprowadzaj pokój między bliskimi, nieznajomymi. Kiedy trzeba, raczej miej siłę coś przemilczeć, niż krytykować, obrażać czy ośmieszać innych nawet wobec ich rażącej głupoty, jawnej niechęci czy manifestowanej nienawiści.

Bądź gotów na ten niezwykły czas. Nawet jeśli inni odzierają go z jego istoty, z jego tradycji czy nawet najgłębszego sensu. Jeśli jesteś chrześcijaninem, wróć do najstarszych tradycji, do ich prostoty. Jeśli nie wierzysz w Boga, nie odbieraj innym tego, co najważniejsze dla nich w tym czasie w imię twojej absolutnej wolności. Przeżyj ten czas uważnie. Uważnie na siebie i innych.

W każdym czasie możemy się zmienić na lepsze. Ale w tym czasie szczególnie. Co z nas zostanie, jeśli nie będziemy pielęgnować tradycji naszych rodziców, dziadków? Kim się staniemy? Niech nasze ostatnie kroki przed świętami będą spokojne, pełne zadumy, radości, obecności i oczekiwania. Sprawmy, by nasz uśmiech był pociechą, nadzieją dla innych. Nasza serdeczność czułym dotykiem miłości. Twoje ostatnie kroki przed świętami… Jakie będą? Dokąd zmierzasz w tym czasie? Bądź sobą, ze sobą i innymi w miłości, a dojdziesz tam, gdzie ukojenie znajdzie twoje serce.