W naszej kulturze mamy niejako wdrukowane społecznie przekonanie o potrzebie poświęcania się dla rodziny, dla dzieci, dla męża, dla rodziców, w pracy itd. Możemy to nazwać paradygmatem poświęcenia. Poświęcenie to rodzaj rezygnacji z ważnych dla siebie zasobów na rzecz innych osób czy wartości, nie zważając na swoje emocje, straty, jakie ponosimy z ich tytułu. To poświęcenie się do końca, do dna albo nawet więcej. Każdy ma inne motywy takiego poświęcenia się, jednak zwykle ma ono jakiś wspólny mianownik. Osoba, która się poświęca, boi się, jak zostanie oceniona przez społeczeństwo, rodzinę, koleżanki z pracy czy partnera lub partnerkę. Strach przed oceną typu „co inni powiedzą?” silnie warunkuje podejmowanie decyzji o poświęceniu.

Dlaczego poświęcenie w nasze kulturze jest sakralizowane? Jednymi z najbardziej jaskrawych przykładów są osoby poświęcające się w imię ojczyzny czy wiary. W Polsce taka postawa staje się niemal nakazem do realizowania przez każdego. Tak głęboko zakorzenione przekonanie o przymusie poświęcenia może wynikać też z różnych uwarunkowań osobistych, wzorców wychowania, społecznego przekazu. Poświęcenie zwykle powoduje pozbawienie się energii życiowej, zapomnienie o własnych pragnieniach, niezaspokajanie własnych nawet podstawowych potrzeb emocjonalnych czy zdrowotnych i fizycznych. Taka postawa nie ma końca. Ten brak utrzymywany w czasie może prowadzić nieuchronnie do zaburzeń psychicznych takich jak depresja. Nasza psychika ma ograniczenia. Nie da się nieustannie pozbawiać jej zaspokajania podstawowych potrzeb, takich jak odpoczynek, relaks, spełnianie własnych marzeń i pasji, które pozwalają nam funkcjonować na właściwym poziomie. Poświęcanie się dla dzieci w procesie ich wychowania aż do zapomnienia o tym, kim jestem, poświęcanie się w opiece nad schorowanymi rodzicami, poświęcanie się, by zaspokajać potrzeby żony i dzieci to typowe schematy w procesie poświęcenia. Najczęściej takie poświęcenie nie jest w pełni wolną decyzją. Z czasem niesie frustrację, niemoc, łzy.

Archetyp matki Polki jest doskonałym przykładem na to, jak wiele kobiet nie umie wyjść poza schemat całkowitego poświęcenia się wychowaniu dzieci oraz byciu żoną czy partnerką. Najczęściej w czasie gdy kobieta rodzi dzieci, jej instynkt macierzyński staje się wyznacznikiem jej granic poświęcenia. Zapomina całkowicie o sobie. Często nawet zaniedbana, wykończona psychicznie i fizycznie staje się niemal człowiekiem widmo. Nie pamięta o swoich potrzebach, pasjach, znajomych. Boi się nawet o nich pomyśleć. Poświecenie jest tak silną postawą, że często trudno wyrwać się takiej osobie z tego magicznego kręgu. Dlaczego osoby zajmujące się schorowanymi rodzicami ponad swoje siły, osoby opiekujące się niepełnosprawnymi dziećmi nie umieją wyjść ze schematu całkowitego poświęcenia? Kiedy proponuje im się fachową pomoc w opiece, opiekunkę, nianię, czasami inne rozwiązania, odrzucają je od razu z wyrzutem: „czyli mam być złą matką, wyrodną córką?”. I nie chodzi oczywiście o sytuacje, w których rodzice świadomie podejmują się opieki, czynią to z otwartością, zachowując zdrowe podejście do swojego życia, zaspokajając też swoje potrzeby, w ten sposób żyjąc w równowadze. Ich postawa jest raczej postawą zaangażowania niż poświęcenia.

A co jeślibyśmy zamiast poświęcenie pomyśleli o zaangażowaniu się? Możemy realizować naszą miłość do bliskich, przywiązanie do ważnych wartości w nieco innych kategoriach. Czym różni się zaangażowanie od poświęcenia? Zaangażowanie to także danie swojego czasu, emocji osobom, które są ważne, jednak bez całkowitej rezygnacji z własnego życia i potrzeb.

Zaangażowanie zakłada zachowanie przestrzeni i czasu na prowadzenie zdrowego życia psychicznego, w którym jest miejsce na miłość do dzieci, męża czy żony, ale i miłość do samego siebie. Możemy przecież wspierać nasze dzieci w trudnych chwilach, poświęcając się dla nich, wtedy kiedy tego najbardziej potrzebują, np. zakończenie roku, egzaminy, porzucenie przez chłopaka, porażka w realizowaniu swoich pasji, ale nie musimy tego robić w takim samym wymiarze przez cały czas. Przez jakiś czas jestem w postawie dużego zaangażowania, ale umiem też realizować swoje potrzeby bez wyrzutów sumienia. Musimy umieć dostrzegać swoje potrzeby i pragnienia. Umieć o nich mówić. Nauczenie się odmawiania to postawa asertywności. Asertywność pozwala nam zachować zaangażowanie, okazanie miłości, ale i uczy nas, by nie zapominać całkowicie o sobie. Asertywność opiera się na 3 słowach: „NIE, BO, ALE”, czyli NIE mogę ci teraz pomóc, BO w tym momencie…/BO umawialiśmy się…/BO mam teraz bardzo ważne…, ALE mogę ci zaoferować inną pomoc…/ ALE pokażę ci, jak samemu…/ ALE… itd. Postawa asertywności to nie tylko sztuka odmawiania, ale i pamiętania o sobie, o swoich potrzebach. To sztuka zachowania równowagi między potrzebami innych a swoimi.

Osoby w paradygmacie poświęcenia nie umieją z niego wyjść. Reagują nerwowo na próby pokazania im, że taka postawa może i często niszczy osobę, która nie umie już żyć inaczej niż dla innych. Nie ma jej samej. Nie umie odmawiać, nawet jeśli pomoc, jaką oferuje, jest ponad jej siły. Nie musi to prowadzić prosto do depresji, ale na pewno powoduje frustrację, brak satysfakcji z życia, permanentnie zły nastrój i brak radości z życia. Zwykle potrzebują fachowej pomocy terapeuty czy psychologa, by wyjść ze schematu poświęcania się.

Pamiętajmy, że każdy z nas ma fundamentalne prawo do bycia sobą, miłości do siebie. Nie zakłada to odrzucenia innych, bycia egocentrycznym, nieczułym, nieuważnym rodzicem, wyrodnym dorosłym, który nie chce zająć się swoim starym rodzicem. Miłość do innych zakłada najpierw zdrową miłość do siebie. Pamiętajmy też, że szczególnie dzieci, które wychowane są jako centrum wszechświata, w którym rodzice całkowicie im się poświęcają, wcale nie wyrastają na szczęśliwych ludzi. Są zwykle roszczeniowe, mało samodzielne, mają problemy w budowaniu zdrowych relacji rówieśniczych, nie umieją odnaleźć się w świecie, w którym nie są już jedynym punktem odniesienia. Mają zwykle mocno rozbudowane ego i uważają, że świat musi funkcjonować jak ich system rodzinny. W pewnym sensie są ogołocone ze zdrowych relacji, szacunku do potrzeb innych, ale i swoich własnych.

Postawa zaangażowania zatem czyni szczęśliwymi obie strony. Szanuje zarówno potrzeby osoby, która potrzebuje wsparcia, jak i osoby angażującej swoje zasoby, by pomóc. Nie znaczy to, że nie mamy się poświęcać. Poświęcenie jest postawą heroiczną. Nie każdy z nas jest na nią gotowy i potrafi ją realizować. A już na pewno nie każdy z nas musi ją zawsze realizować, by mieć poczucie, że wybiera właściwie, że pragnie szczęśliwego życia dla swoich bliskich i siebie. Jest w życiu czas na wszystko – na zaangażowanie, a czasami i na poświęcenie. Ważne, że to my wybieramy, co da nam równowagę i szczęście.