Postanowienia noworoczne mają swój początek w deficytach. Za gruba, zbyt głupia, za mało ambitna, brak awansu, nudna praca, konflikty małżeńskie, za mało wolnego czasu, za dużo pracy, za mało języków obcych, zbyt stacjonarny tryb życia, zbytnia dezorganizacja, przesadna nerwowość. Wszystko można podsumować słowami kluczami – „za mało”, „za dużo”, „nazbyt”, „brak”.
Na tym fundamencie budujemy swoje postanowienia noworoczne i tworzymy przeciwwagę słowami kluczami – „więcej”, „bardziej”, „jeszcze”. Pragniemy się zmienić, dążymy do pełni, satysfakcji, szczęścia. Stawiamy siebie wobec wymagań, deprecjonujemy to wszystko, z czym i jak się zmagaliśmy przez cały rok. Odrzucamy siebie z roku 2022, aby stworzyć lepszą wersję siebie w roku 2023. Motywacją są nowe słowa klucze – „powinniśmy”, „należy”, „trzeba”, „chcę”, „wypada”, „muszę”. To nieludzkie, nieżyciowe, nieżyczliwe względem siebie, pozbawione miłości, szacunku i akceptacji dla tego, co i jak robimy, na jakim etapie życia jesteśmy.
Bo przecież nie jest tak, że przez cały rok byliśmy jedynie deficytowi, że niedomagaliśmy, że nie wystarczaliśmy. Nie jest tak, że tylko ponosiliśmy porażki, że inni nas wyłącznie nie lubili, że nasza praca to koszmar, że z niczym nie dawaliśmy rady, że na każdym polu zawodziliśmy. Tak nie jest. Nie taka jest prawda o nas.
Zacznijmy więc od prawdy.
Uczciwiej będzie zacząć postanowienia noworoczne od listy naszych sukcesów. Tylko trzeba umieć je dostrzec. A sukcesem może być każdy przeżyty dzień – każdy uśmiech, nawet ten wymuszony, kiedy w środku płacz, każde dobre słowo, a nawet to złe, ale w porę powstrzymane, każdy przejaw łagodności, chociaż w środku kipiące emocje, każde wykonane w pracy zadanie, chociaż noc nieprzespana, a w domu rozpadające się małżeństwo, każda bezpiecznie pokonana autem trasa, chociaż w głowie natłok myśli pełnych trosk i utrapień, każda jasna myśl, chociaż zabijana przez myśl czarną i mroczną.
Wystarczy uczciwy punkt wyjścia, żeby zobaczyć, że jesteśmy wystarczający. W każdym wymiarze. Wystarcza naszej cierpliwości, dobra, uśmiechu, życzliwości, sił, zaangażowania, chęci. Wystarcza tego wszystkiego, aby żyć. Wystarcza też innym, którzy nie mierzą nas miarą ponad naszą miarę, ponad nasze możliwości. W ogóle nas nie mierzą.
W noworocznych zmianach za punkt wyjścia wystarczy inne słowo klucz – „możliwości”. A potem drugie – „blisko”. Żyjemy tak, jak umiemy, jak dany moment i etap w życiu, jak nasza życiowa sytuacja nam pozwalają – najlepiej, jak umiemy. Rzadko sobie sami odpuszczamy. Częściej dajemy z siebie wszystko. A że zazwyczaj tego nie dostrzegamy, to już zupełnie inna sprawa.
Wystarczy więc w postanowieniach noworocznych poruszać się blisko swoich możliwości, działać na zasobach, nie na brakach, rozwijać to, co już w ręku, w zasięgu, w dorobku mamy – cierpliwość na jeszcze większą, aktywny tryb życia na miarę okoliczności i naszych preferencji, awans zawodowy z uwzględnieniem innych priorytetów, być może całkiem mały, na miarę możliwości, ale z poszanowaniem obowiązków i balansu rodzinno-zawodowego. Nie wymagać od siebie ponad miarę, ponad możliwości, ponad siły, nierealnie, bajkowo, nieżyciowo.
Niech więc nasze postanowienia noworoczne uszanują nasz całoroczny trud, dorobek, wysiłek i niech nas nie ściągają do parteru, oczekując czegoś więcej niż to, co w zasięgu naszej utrudzonej życiowym wysiłkiem ręki.