Wydawać by się mogło, że z wiekiem, z doświadczeniem życiowym, zawodowym jesteśmy w stanie uodpornić się na złe wiadomości czy sytuacje. Niestety każdy z nas ma swoją granicę, kiedy niepowodzenia, otaczający nas świat i reguły nim rządzące nas po prostu przygniatają. Tak naprawdę nie znamy dnia ani godziny, kiedy nadejdzie moment, by stanąć twarzą w twarz ze złymi wiadomościami. Jak zatem poradzić sobie ze spokojniejszym odbiorem trudnych wiadomości?
Przede wszystkim zauważyć dzisiaj można mocne przebodźcowanie social mediami, wiadomościami. O przebodźcowaniu najczęściej mówi się w kontekście dzieci, jednak przykład idzie z góry. Wystarczy popatrzeć na przystanki autobusowe, restauracje, poczekalnie w przychodni. Nikt ze sobą nie rozmawia, wszyscy wpatrzeni są w swoje telefony. Dobrze jest ustalić pewien limit na spędzanie czasu w Internecie czy przeglądanie wiadomości. Z okresu wzmożonej pandemii koronawirusa można wywnioskować, jak wiadomości, te oczywiście złe, na nas oddziaływały. Taki reset od sieci jest każdemu potrzebny, by na chwilę wrócić do rzeczywistości, tam odnaleźć coś, co może zaniedbaliśmy. Poza tym od razu zorientujemy się, ile czasu niestety marnujemy na bezmyślne niekiedy przeglądanie sieci.
Po drugie dobrze zaakceptować swoje emocje i reakcje na złe wiadomości. Nie jest to żaden powód do wstydu, kiedy czujemy przygnębienie, przybicie czy ogromny żal, kiedy chce nam się płakać czy krzyczeć. Jeżeli tak się czujemy, to akurat jest ten moment na takie odczucia. Z pewnością przyjdą kolejne etapy radzenia sobie. Z własnego doświadczenia widzę, jak wielką rolę odgrywa nauka odpowiedniego oddychania, by złagodzić nieprzyjemne efekty stresu czy paniki.
Po trzecie nigdy nie powinniśmy bać się prosić o pomoc – czy to specjalistę, czy swoich najbliższych. To najlepsza przestrzeń, by czuć się zaopiekowanym, wysłuchanym. Poza tym warto pielęgnować w sobie dobre wspomnienia, nauczyć się być wdzięcznym za to, co posiadamy. To bardzo redukuje poziom stresu i z pewnością łagodzi nasze zszargane nerwy.
A co zrobić, kiedy role się odwrócą i to my mamy przekazać złe wieści?
Jeżeli mamy czas i możliwość, dobrze jest się przygotować na taką rozmowę. Przemyśleć, jak byśmy chcieli przekazać komunikat, jakich słów użyć, by zminimalizować negatywne reakcje. A już z pewnością pamiętać o szacunku wobec swojego rozmówcy. Nie można, mówiąc kolokwialnie, owijać w bawełnę. Szacunek wymaga od nas jasności i klarowności.
Reakcja naszego rozmówcy może dla nas też stanowić pewien problem. Jeden daną informację przyjmie spokojnie, inny będzie chciał może krzyczeć albo wyjść. Trzeba zaakceptować każdą reakcję. Nasze zaangażowanie w rozmowę też może okazać się pomocne. Oznacza to, że możemy się otworzyć, powiedzieć o swoich odczuciach. Nie musi to być przecież formalny, pozbawiony emocji przekaz. Nasze emocje mogą pomóc w przyjęciu złej wiadomości, jednak należy pamiętać, by nigdy na siłę nie pocieszać, nie dawać rad, dać przestrzeń do przyjęcia tego, co chcemy zakomunikować. Czasami rozmowa pozwala na to, by zaangażować naszego rozmówcę w szukanie możliwości rozwiązań. To pomaga z pewnością, by nieco odwrócić uwagę od przykrości. Niemniej trzeba wyczuć moment i dobrze ocenić sytuację, czy pozwala ona na taki ruch.