Życie, potrzeby, emocje, aspiracje nastolatka bywają nie do ogarnięcia, zarówno dla niego samego, jak i dla najbliższych. Emocje, które robią, co i kiedy chcą, nierealne na daną chwilę życia marzenia, zbyt dalekosiężne plany lub wręcz przeciwnie – niepewność przyszłości, celów, brak planów, bierność, do tego niskie poczucie własnej wartości, często ukrywane i nadrabiane twardą, zaczepną postawą, ciche marzenie, by być jak inni, nadwrażliwość i poczucie katastrofy przy najmniejszej porażce – to wszystko w całym swym bogactwie przyjmuje jednak kształt bezładnej mieszanki, pełnej sprzeczności, skrajności, chaosu. Może męczyć i nastolatka, i jego rodzinę. Co można zrobić, aby ten świat uprościć, uporządkować i nadać mu przyjazny kształt?
Oczywiście przede wszystkim rozmawiać, aby ten świat móc poznać, choćby miał to być monolog nastolatka, o którym pisaliśmy ostatnio. Może się jednak zdarzyć, że uda nam się dyskretnie przemycić swoje spojrzenie na sprawę, jakąś niezobowiązującą radę lub swoją historię, doświadczenia, z którymi nastolatek mógłby się utożsamić. Każda inna perspektywa – mamy, taty, babci, siostry, przyjaciela – może pomóc spojrzeć na sprawę inaczej, zdystansować się, zainspirować.
Jednym z głównych problemów nastolatków jest niskie poczucie własnej wartości i porównywanie się z innymi. Tutaj przyda się pewna zdrowa doza egocentryzmu, który pozwoli nie przyglądać się innym, nie zestawiać się z ich pasjami, talentami, sytuacją materialną, życiowymi szansami. Zdrowy egocentryzm skieruje spojrzenie nastolatka na niego samego. Da mu szansę po pierwsze na zdobycie samoświadomości – podstawy do budowania poczucia własnej wartości – a więc poznania swoich cech, talentów, potrzeb, pragnień, ale też zobaczenia swoich słabości, trudności, słabych punktów. Po drugie stanie się punktem wyjścia do samoakceptacji – kolejnego fundamentu poczucia własnej wartości – a więc przyjęcia, że jedno umiem, drugiego nie, i to jest w porządku. Z takiego podejścia może wyniknąć bardzo celowe działanie, aby nie skupiać się na tym, czego nie umiem, z czym mam trudność, ale na tym, aby rozwijać talenty, mocne strony. Dzięki takiemu zdrowemu egocentryzmowi można budować na zasobach, a nie na brakach, o ile te ostatnie nie są rzeczywiście kluczowe, a jedynie urastają do takich w oczach nastolatka. Oczywiście odkrycie w sobie czegoś pozytywnego wzmacnia też poczucie własnej wartości i zdrowo dystansuje względem innych, bo okazuje się, że i ja mam w sobie coś wartościowego i nie muszę ani innym zazdrościć, ani próbować nieudolnie im dorównać. A to, co robię, okazuje się efektywne, daje satysfakcję i niesie rozwój.
Kolejnym ważnym aspektem są cele i plany nastolatka, być może albo zbyt nierealne, albo po prostu ich brak, czemu często, o czym alarmują psychologowie, towarzyszy nieracjonalny lęk – pokłosie pandemii. Lęk ten powoduje bierność, a nawet paraliż, odbiera motywację i chęci do czegokolwiek. Ciężko młodym planować, podejmować wyzwania albo najzwyczajniej określić, czego tak naprawdę w życiu chcą. Wtedy między innymi może okazać się pomocne uzmysłowienie sobie, czego na pewno nie chcą. Może noszą w sobie jakieś lęki, jakieś negatywne wzorce i na tej podstawie mogą chociaż ogólnie ukierunkować swoje działania. To już bardzo dużo.
Plany zbyt ambitne z kolei, może zbyt idealistyczne domagają się skonkretyzowania, rozłożenia na mniejsze kroki, które sukcesywnie podejmowane doprowadzą do początkowo nierealnego celu. To też może być zadaniem rodzica, aby ten życiowy entuzjazm nie tyle studzić, ile nadawać mu racjonalny kształt.
Świat nastolatka, pełen jeszcze nieuporządkowania, nie będzie przestrzenią zagubienia, chaosu, konfliktów ani trudnych relacji między dorastającymi dziećmi a ich rodzicami, kiedy właśnie ta relacja będzie. Ten świat, nawet tak nieokiełznany, to po prostu życiowa energia, domagająca się jedynie uporządkowania.