Poruszamy dziś niezwykle ważny temat przeżywania wojny przez osoby z niepełnosprawnościami, nie tylko w kontekście życia na terenach wojennych, ale także przez dzieci, młodzież i osoby dorosłe z niepełnosprawnościami, które w Polsce przeżywają wojnę na odległość w postaci fali uchodźców i zmian, jakie obserwują wokół siebie.
Jednymi z najtrudniejszych wiadomości z wojny były informacje, że rodzice, opiekunowie osób niepełnosprawnych – szczególnie obłożnych, z porażeniem kończyn czy innych poważnych schorzeń takich jak głuchota, brak widzenia – nie mogły i nadal nie mogą korzystać ze schronów w piwnicach, by zapewnić sobie i bliskim bezpieczeństwo. Przede wszystkim często nie mają jak przetransportować tam swoich podopiecznych, nie mają jak przetransportować do piwnic sprzętu medycznego zapewniającego im należytą opiekę i leki, nie mają też najczęściej znikąd pomocy. Osoby takie, często cierpiące na wiele współistniejących chorób psychicznych, zaburzeń neurologicznych, przeżywają kilkukrotnie mocniej niż zdrowa osoba: alarmy bombowe, naloty, sytuację permanentnego zagrożenia życia i zdrowia. Często osoby te nie mogą też uciec z terenów wojennych. Transport osób niepełnosprawnych jest bardzo trudny i bez wojny. Co więcej, to właśnie one są narażone na największe ryzyko porzucenia, przemocy, śmierci, braku dostępu do pomocy w powrocie do zdrowia. Kobiety z niepełnosprawnością są dużo bardziej narażone na przemoc seksualną, dzieci niepełnosprawne na wykorzystywanie i zaniedbanie oraz porzucenie prawie na pewną śmierć.
Zatem sytuacja tych osób w obliczu tak wielkiego kryzysu, jakim jest wojna, jest katastrofalna. Mimo wszystko wiele organizacji pozarządowych, prywatnych i państwowych organizuje transport tych osób do państw ościennych. Osoby niewidome, głuche, na wózkach, z autyzmem i innymi zaburzeniami wymagają jednak specjalnej opieki po wydostaniu się już z terenów walki zbrojnej.
Osoby te potrzebują nie tylko zorganizowanego wsparcia w ewakuacji, ale i stałej asysty w czasie transportu na granicę. Przy przekraczaniu granicy powinny mieć zapewnione preferencyjne warunki w oczekiwaniu na odprawę oraz ciągłe wsparcie w trakcie jej trwania. Po przejściu granicy w punktach recepcyjnych powinny mieć zapewnioną nie tylko szczegółową informację (w tym w języku migowym), ale i asystentów, którzy zadbają o potrzebne sprzęty np. wózek inwalidzki – zdarza się, że osoby te musiały pozostawić swój wózek, ponieważ nie mieścił się w transporcie ewakuacyjnym. A przede wszystkim powinny mieć zapewnioną dobrą i troskliwą komunikację w tak trudnym położeniu, w jakim nigdy nie były. Oczywiście przy tak gwałtownym i ogromnym ruchu uchodźców to jest gigantyczne wyzwanie. Nawet jak udaje się tym osobom przekroczyć granicę, to znalezienie im odpowiedniego schronienia nie jest łatwe.
Schronienie dla osób z niepełnosprawnościami, szczególnie z zaburzeniami neurologicznymi, psychicznymi, ale i z każdą dysfunkcją, w obecnej sytuacji wymaga odpowiednich warunków. Zwykle osoby te nie mogą nocować w miejscach przejściowych, na dużych halach. Potrzebują jak najwięcej ciszy i spokoju, by wracać do równowagi psychicznej i fizycznej. To jest poważny problem. Nawet jeśli znajdują dom i rodzinę, która jest gotowa przyjąć uchodźców, nie zawsze ta rodzina jest gotowa na przyjęcie osób z zaburzeniami, które często reagują np. krzykiem, agresją, płaczem, podniesionym głosem itd. Te osoby pilnie potrzebują wsparcia specjalistów i to w języku ukraińskim. Potrzebują też kontynuowania wszystkich terapii, które są niezbędne, by znów funkcjonowały normalnie.
Dlatego organizacja i systemowe wsparcie pobytu uchodźców z niepełnosprawnościami w Polsce i nie tylko musi być palącą potrzebą dla organizacji pozarządowych, które od lat zajmują się osobami z niepełnosprawnościami i wiedzą, jak się zająć rodzinami, które żyją z niepełnosprawnością. Jednak musi to być również paląca potrzeba dla rządzących, by przepisy na poziomie ogólnopolskim, działania na poziomie samorządowym były sprawne i efektywne.
Należy spojrzeć również na osoby niepełnosprawne w Polsce, których temat wojny dotyka jak każdego z nas. Jednak ich odbiór będzie inny niż nasz. Z pewnością osoby cierpiące na jakąkolwiek niepełnosprawność o wiele trudniej przeżywają sytuację zagrożenia, napięcia i stresu. Dzieci z dysfunkcjami, szczególnie z niepełnosprawnością intelektualną, ale nie tylko, potrzebują poczucia bezpieczeństwa. Zatem należy z nimi rozmawiać o tym, co jest tu i teraz. O tym, że jesteśmy bezpieczni. Nie możemy jednak negować tego, co czują, nawet jeśli czują irracjonalny lęk czy strach. Należy ich wysłuchać i nakierować ich emocje na konkretne działanie. Np. zaangażowanie ich w zbiórkę rzeczy, zrobienia kanapek, ciasta dla rodziny, która uciekła przed wojną. To może podnieść ich samoocenę, sprawczość, poczucie, że mogę zrobić coś dobrego. Ważne, by nie epatować tematem wojny, jej tragizmem, ale udzielać prostych odpowiedzi na postawione pytania, przekierowując zainteresowanie dziecka na możliwość czynienia dobra, wspierania innych w tym czasie.
Należy również pamiętać, że dzieci i młodzież z dysfunkcjami i niepełnosprawnościami często ukrywają swój lęk, napięcie związane z obecną sytuacją. Czasami możemy to zauważyć po zmianach w ich zachowaniu, obniżeniu wyników w nauce, spadku koncentracji, relacjach z rówieśnikami, zmiennych emocjach, nadmiernej alienacji, ucieczce w sprawdzone metody relaksacji. Warto wtedy mimo wszystko rozmawiać i wspierać jeszcze bardziej osoby, które są słabsze od nas, narażone na wielki lęk i strach o swoje życie i życie innych.
Bądźmy wrażliwi na osoby wokół nas, szczególnie te najbardziej bezradne i wymagające wsparcia, nie tylko w czasie tak trudnym jak wojna, a obecnie narażone nieproporcjonalnie bardziej niż osoby zdrowe.
Wszelkie informacje, jak pomóc osobom z niepełnosprawnościami uciekającym przed wojną, można znaleźć na stronie http://www.niepelnosprawni.pl/. Dane na niej są w dwóch językach (polskim i ukraińskim) oraz są wciąż aktualizowane.