Wiele fundamentalnych prawd i wartości analizujemy w obecnym czasie. Zastanawiamy się, czy swoją postawą wpisujemy się w to, co teoretycznie sami pochwalamy, co jest jakąś wartością pożądaną, wskazaną, oczekiwaną. Takie czasy. Wymagające i weryfikujące nasz deklarowany system wartości.
Odpowiedzialność, bo na niej chcemy dzisiaj się zatrzymać, ma różne odcienie znaczeniowe. Można ją definiować jako cechę charakteru, jako obowiązek, jako winę. Człowiek odpowiedzialny jest obowiązkowy i umie ponosić konsekwencje swojego postępowania. Odpowiedzialność rozumiana jako obowiązek to konieczność dopilnowania czegoś. I wreszcie odpowiedzialność jako wina to odpowiedzialność za coś złego, co nie powinno się wydarzyć.
Wspomniany ostatnio ksiądz profesor Tischner także pochylił się nad odpowiedzialnością i przypatrzył się jej z punktu widzenia moralnego. Odpowiedzialność pojawia się wtedy, kiedy nosimy w sobie przekonanie, że jesteśmy sprawcami aktu moralnego i jego skutków. Aby jednak tak rozumianą odpowiedzialność realizować, konieczne są pewne warunki. Są nimi dobra wola, zmysł moralny oraz sumienie. Zmysł moralny polega na tym, że człowiek powinien najpierw odkryć, co jest dobre, a co złe, lub co jest lepsze albo najlepsze. Dopiero na takim fundamencie rodzi się w człowieku poczucie odpowiedzialności. Ksiądz profesor dodaje tutaj jeszcze jeden ważny warunek, o którym czasami zapominamy, podejmując się łatwych i szybkich osądów innych, a mianowicie aby człowiek nosił w sobie poczucie odpowiedzialności, nie wystarczy tylko chcieć. Konieczne są też możliwości. One są granicami odpowiedzialności człowieka. Może on działać skutecznie, brać za swoje czyny odpowiedzialność tylko wtedy, kiedy wie, co ma zrobić, kiedy może coś zrobić, kiedy ma potencjał. A zatem nie poniesie odpowiedzialności za utonięcie człowieka ten, kto go nie uratował, dlatego że nie umiał pływać.
Mówiąc jeszcze inaczej, odpowiedzialność to pragnienie dobra, które jest w zasięgu możliwości i działania człowieka. Opierając się na dobrej woli, zmyśle moralnym i sumieniu, możemy wybrać to, co jest dobre, ale pod warunkiem, że będziemy mieli siłę i zdolność do podjęcia aktu moralnie dobrego. Warunek, jakim są możliwości człowieka, aby zadziałać na rzecz dobra, powinien być dla nas bardzo cenną refleksją hamującą nas w zbyt pochopnym segregowaniu świata na czarny i biały, a ludzi na odpowiedzialnych i nieodpowiedzialnych.
Jak widzimy, nie zawsze wiedza, świadomość wystarczają, aby zadziałać tak, jak byśmy chcieli. Ksiądz profesor nazywa takie odczucie „moralną bezsilnością”. Ale nie jest to tylko słabość i kruchość człowieka. Widać tutaj także jego wielkość. Kryje się w świadomości moralnej i pragnieniu – zgaszonych jednak niemożnością. Bywa także inny odcień tej bezradności, kiedy po prostu brakuje pomysłu i wiedzy, co i jak zrobić, aby zachować się, jak należy.
Odpowiedzialny gest, zachowanie, postawa wymagają więc nie tylko dobrej woli, zmysłu moralnego, sumienia, ale także roztropności, pomysłowości i rozumu. Wszystko to każe nam nie osądzać zbyt surowo siebie i innych, kiedy staniemy z rozłożonymi rękami i nie zawsze zachowamy się tak, jak byśmy chcieli. Cała rzecz polega na tym, aby na tej drodze postępować, dojrzewać, wzrastać.