Bywają takie chwile, że wszystko się wali i sypie. Bywają takie momenty, w których wydaje się, że już gorzej być nie może. Historia pokazuje nam, że zawsze może być gorzej, ale też to, że nie ma takiego stanu, do którego człowiek nie byłby w stanie się przyzwyczaić. Z jednej strony jest to przerażające, bo nie napawa optymizmem, ale z drugiej jednak pokazuje, jak silną istotą jest człowiek. Myślę, że to właśnie zdolność do adaptacji, umiejętność przeżycia poniżej strefy komfortu umożliwiła nam, jako gatunkowi, dotarcie do miejsca, w którym jesteśmy. I choćbyśmy nie wiem jak narzekali na ludzką cywilizację i na to, co człowiek robi ze swoim człowieczeństwem, to musimy przyznać, że nasze osiągnięcia są niesamowite.
Oczywiście wszystko zależy od punktu widzenia, ale i od przyjętej skali porównawczej. Bardzo często jest tak, że porównując się z innymi, umniejszamy sobie, widząc, że inni są od nas lepsi, że potrafią więcej. Patrzymy na nich i zazdrościmy, choćby podświadomie. Oczywiście może to być rozwijające i motywujące, jeśli na przykład początkujący muzyk wsłuchuje się i podziwia swojego doświadczonego mistrza albo młody piłkarz chce dorównać tym z czołówki. Taka zazdrość, która wzmacnia i powoduje, że bardziej się staramy, jest konieczna do wzrostu i w sumie powinniśmy ją brać w cudzysłów, bo przecież nie jesteśmy w niej zaborczy, to nie jest zawiść i złorzeczenie, ale podziw i chęć doskoczenia do pewnego poziomu, a więc coś, co nas napędza do działania.
Na drugim biegunie jest właśnie ta postawa narzekania, zawiści i wypominania, że inni mają lepiej, a cały świat uwziął się, żeby zrobić mi na złość. I nie chodzi tutaj tylko o kwestie materialne, kwestie kariery, ale także codziennego życia. Bo wiadomo, że jedni mają lepiej, a inni mają gorzej. Jednym wszystko przychodzi bardzo łatwo, mówi się, że są w czepku urodzeni, a do innych przyczepiają się choroby, nieszczęścia, wypadki, złe inwestycje, źli ludzie. Nie zawsze mamy wpływ na to, co nas w życiu spotyka, ale mamy wpływ na to, jak na to reagujemy.
Myślę, że warto zastanowić się nad tym, jak podchodzimy do naszego miejsca w tym pochodzie pokoleń, w tej sztafecie wygranych i przegranych. Bo tak naprawdę nieważne, czy wygrywamy (oczywiście wtedy jest lepiej), czy odnosimy porażki, bo w dalszym ciągu mamy całe życie przed sobą. W dalszym ciągu możemy coś zmienić, możemy zrobić krok naprzód. Ale możemy również stanąć i dać się zadeptać naszym oczekiwaniom, niedościgłym marzeniom i mrzonkom bez szans na realizację. Jesteśmy tylko ludźmi, to często powtarzany bon mot, ale ja wolę określenie, że jesteśmy aż ludźmi, jedynymi istotami na tej planecie, które są zdolne do autorefleksji, do zmiany swojego postępowania.
Kolejnym oklepanym frazesem, który powtarzamy często, żeby usprawiedliwić nasze nieprzemyślane działania, jest to, że żyje się tylko raz. Jest to z gruntu nieprawda. Żyje się codziennie, a umiera się tylko raz i dopóki to życie trwa, nie możemy rezygnować z podnoszenia się i stawiania czoła codzienności, bo to jest najcenniejszy dar, jaki mamy – życie.