Opór przed manipulacją i przemocą jest naturalny dla każdego wychowanego w wolności człowieka. Nie lubimy, kiedy nami się steruje i kiedy ktoś próbuje coś uzyskać naszym kosztem wbrew naszej woli. A jest to zjawisko coraz częstsze w nowoczesnym społeczeństwie. Bazuje na nim przecież cały przemysł reklamowy, a specjaliści od marketingu dwoją się i troją, żeby w taki sposób przedstawić produkt lub usługę, żebyśmy to my stwierdzili, że właśnie tego nam trzeba, chociaż do tej pory nie odczuwaliśmy braku.

Wiadome jest, że kupujemy oczami. Wszystko, co estetyczne czy po prostu ładne, przykuwa naszą uwagę i na tym właśnie bazuje marketing. Ale w momencie, gdy wchodzimy do Internetu albo wychodzimy na ulicę, zalewa nas ogrom treści reklamowych. Są one dosłownie wszędzie i utyskujemy na to, że jesteśmy zmuszani do ich oglądania. Ba! Niektóre portale dają możliwość wyłączenia reklam, jeśli im za to dodatkowo zapłacimy. Jeśli wejdziemy na jakikolwiek portal naszych zachodnich sąsiadów, to pierwsze, co nam się pojawi, to pole wyboru, czy chcemy oglądać wersję z reklamami, czy wersję „pur”, a więc czystą, wolną od treści marketingowych.

Dożyliśmy więc takich czasów, że reklama staje się dla nas niczym powietrze, którym oddychamy. A za oczyszczacze powietrza trzeba przecież słono płacić, więc za przestrzeń wolną od reklam również. Myślę, że to porównanie jest jak najbardziej na miejscu. Oczywiście nie możemy zrezygnować z treści w przestrzeni publicznej, ale i tutaj coraz większa liczba gmin decyduje się na ucywilizowanie tego zjawiska. Pojawiają się zakazy reklam określonego rodzaju w historycznych przestrzeniach miast, a pozostałe obszary mają jasno wytyczone normy co do publikacji reklam.

Kończy się powoli czas marketingowego dzikiego zachodu, a zdrowy rozsądek zaczyna wygrywać z nieskrępowaną chęcią zysku. Bardzo dobrze. Myślę, że nie tylko dla nas, konsumentów, ale również dla reklamodawców, którzy być może zapłacą więcej za reklamę określonego formatu i jakości, ale nie martwmy się tym – odbiją sobie na cenie produktu lub usługi.

Jestem przekonany, że jakość przestrzeni, w której żyjemy, ma ogromny wpływ na jakość naszego życia, na nasze poczucie estetyki, ale również pośrednio na spokój naszego ducha i poczucie harmonii. Nachalne narzucanie się produktów i usług z wielopoziomowych billboardów, zmieniających się co kilka sekund plansz na telebimach, wszechobecnych ulotek, wlepek reklamowych i plakatów nie wpływa dobrze na nasze samopoczucie, a już na pewno nie pomaga w podjęciu przemyślanych decyzji konsumenckich. Nie oszukujmy się – kupujemy to, co jest nachalniej reklamowane, to, co pokazuje się nam najczęściej, a przecież niekoniecznie jest to produkt najwyższej jakości.

Manipulacja obrazem i słowem, powtarzanie ich po tysiąckroć w różnych formach, czy to w TV, radio, gazecie, Internecie, czy w reklamie zewnętrznej, skutkuje w końcu sukcesem komercyjnym, bo przecież, jak napisałem na wstępie, kupujemy oczami i im dłużej coś przed nimi będziemy mieli, tym większa szansa, że się na to skusimy, czy tego chcemy, czy nie. Chociaż wolałbym raczej myśleć o sobie jako o człowieku wolnym od wpływu takiej manipulacji. Ale nie oszukujmy się, nikt z nas nie jest od niej wolny.

Miejmy na uwadze fakt, że codziennie jesteśmy manipulowani i miejmy świadomość, kiedy ulegamy, bo chcemy, a kiedy ktoś podejmuje decyzje za nas.