Wiemy już, jak wiele możemy zawdzięczać antyaniołom, kiedy dostrzeżemy, jak dzięki nim możemy się rozwijać i kiedy zechcemy dzięki nim się rozwijać. To jednak nie w pełni rozwiązuje problem trudnych ludzi w naszym życiu, bo nadal nie daje nam konkretnych narzędzi do tego, żeby umiejętnie z nimi postępować. Dlatego dzisiaj kilka słów refleksji, jak radzić sobie z trudnymi ludźmi.
Przede wszystkim trzeba porzucić myślenie, że tylko ja jestem tym pechowcem, który spotyka trudne osoby na życiowej drodze. I że może przy bardziej sprzyjających okolicznościach uda mi się ich uniknąć. Nic bardziej mylnego. Ludzi trudnych spotkamy niezależnie od wszystkiego. Oni byli, są i będą.
Słownik języka polskiego objaśnia, że „trudny" to wymagający, nastręczający wiele wysiłku, niedający się szybko osiągnąć, zrozumieć; nieprzystępny, oporny, przykry, uciążliwy. Trudni ludzie to tacy, z którymi nie umiemy nawiązać współpracy, porozumieć się, po prostu żyć. To ludzie, którzy zdają się zupełnie nas nie dostrzegać – ani tego, co mówimy, ani tego, co im tłumaczymy, co czujemy, co jest dla nas ważne, często nie widzą naszych osiągnięć, talentów, predyspozycji, starań. Nie umieją też przyznać się do błędu, przeprosić podziękować. Krótko mówiąc, trudni ludzie nie słyszą, nie widzą, nie czują. Potrafią za to zrobić z igły widły, za dużo wymagają, uporczywie czepiają się drobiazgów. Są malkontentami, zarozumialcami, pyszałkami, hipokrytami, chwalipiętami, plotkarzami, nawet kłamcami i oszustami.
To ostre słowa, ale często potrafimy innych diagnozować szybko, łatwo i celnie, zwłaszcza kiedy nadepnęli nam na odcisk. Gdyby jednak ktoś nas zapytał o różne okoliczności naszych zachowań, z pewnością pojawiłyby się łagodniejsze sformułowania, typu: kompleks niższości, nieśmiałość, skłonność do wycofywania się, słaba wola, lenistwo, słaba pamięć, zła organizacja pracy, zabieganie, stres, nerwowość.
Ta delikatność słów względem siebie samych wynika z tego, że potrafimy usprawiedliwić swoje działania, wyjaśnić, że są wynikiem nie naszej złej woli, ale tylko pewnymi słabościami. U innych te same słabości, nasilone i przerysowane z naszego punktu widzenia, przeradzają się w nieznośne wady.
I tu jest miejsce na pierwszą wskazówkę, jak radzić sobie z trudnymi ludźmi – okazać zrozumienie. Im więcej będzie w nas zrozumienia, empatii, tym większa będzie wytrzymałość na ich uciążliwe zachowania. Jest jakaś przyczyna, jakiś powód, dla którego są tak trudni, nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla samych siebie. Warto też pamiętać, aby nie traktować wszystkich jednakowo, ale uwzględnić, że każdy ma jakiś typ osobowości, który powoduje konkretne zachowania.
Kolejna dobra strategia radzenia sobie z innymi to nieskupianie się nieustannie na ich wadach. Im więcej uwagi będziemy poświęcać temu, co jest trudne, tym bardziej będzie się to wzmacniać. Jeśli będziemy z czymś walczyć, tym bardziej człowiek będzie uruchamiał w sobie niekorzystne mechanizmy obronne, tym bardziej będą utrwalały się jego złe nawyki. Warto za to szukać zalet, osiągnięć, starań. I zawsze okazywać cierpliwość i dobroć.
Jeśli jednak bardzo zależy nam na tym, aby pewne zachowania trudnej osoby się zmieniły albo żeby chociaż wyznaczyć jej granice i poinformować, jak my się w danej sytuacji czujemy, warto posłużyć się strategią kanapki, a więc krytykę czy zarzut umieścić pomiędzy pochwałami. Najpierw docenić, potem powiedzieć o rzeczy trudnej, potem znów docenić. Taka metoda otwiera człowieka, zachęca do współpracy. Mówienie tylko o zastrzeżeniach i pretensjach zamyka go i zmusza do obrony, a więc do walki z nami.
Wreszcie najskuteczniejszą strategią radzenia sobie z trudnymi ludźmi jest zadbanie o siebie, o swój wewnętrzny ład, pokój, siłę. Im bardziej ja jestem w życiu poukładany, odstresowany, zrealizowany, tym trudniej wytrącić mnie z równowagi innym ludziom czy okolicznościom. Moja siła jest moją odpornością na innych ludzi. A połączona z życzliwością względem nich, ze współczuciem wynikającym ze zrozumienia, że oni być może takiej siły nie mają, może prowadzić do zmiany trudnych relacji w piękne.