Rozczarowanie jest nieodłącznym elementem naszego życia. Rozczarowujemy się zachowaniem innych, sytuacją polityczną. Często źródłem rozczarowania jesteśmy my sami i to nie tylko dla nas, ale bardzo często dla innych. Jest to stan, którego nikt nie lubi, ale jest on często pomocny i pozwala wrócić na właściwe tory życia.

Przyjrzyjmy się na początku samemu słowu. Co znaczy rozczarować? Od razu nasuwają nam się magiczne skojarzenia. Pokładając w kimś lub w czymś zaufanie, poniekąd ulegamy pewnemu czarowi. Jesteśmy pod wpływem magii, która każe nam wierzyć i ufać, że się nie zawiedziemy, że nasze plany i marzenia zostaną spełnione. Kiedy do tego nie dochodzi – dochodzi do rozczarowania, usunięcia tej metafizycznej aury, która unosiła się wokół całej sytuacji. Często jest to bardzo silne doświadczenie, które możemy porównać do upadku z dużej wysokości, uderzenia się w głowę albo zgubienia sporej sumy pieniędzy. Czar pryska, zostaje zranienie, ból i nierzadko poczucie upokorzenia. Wybija zegar i niczym Kopciuszek z pięknej księżniczki zmieniamy się w ubogą służącą.

Z drugiej jednak strony polski prawnik, aforysta i konspirator XIX wieku – Jan Fedorowicz, mówił, że „rozczarowanie jest wiedzy pierwszą wiedzą”. Potrafi nam otworzyć oczy na wiele spraw. Wyciągnąć nas spod mocy zaślepiającego czaru. Dopiero zawód potrafi pokazać nam rzeczywistość taką, jaka ona jest.

Bo my, jako ludzie, często lubimy pławić się w iluzjach, w wyimaginowanym, wyidealizowanym obrazie naszego życia. Wyobrażamy sobie, że świat będzie wyglądać tak, jak go sobie wymyśliliśmy. To nasze imaginarium jest protezą rzeczywistości, w której umiemy się bardzo dobrze rozgościć, nie dopuszczając do świadomości, że może być zupełnie inaczej.

I po to właśnie są rozczarowania – żeby rozbijać te bańki naszych wyobrażeń, żeby przywracać nam poczucie stałego lądu pod stopami. Warto nauczyć się, jak przyjmować rozczarowania, jak sobie z nimi radzić i nie dopuszczać do tego, żeby załamywać się i tracić wiarę w siebie.

Są zasadniczo trzy strategie radzenia sobie z rozczarowaniem, a w zasadzie przygotowania się na jego przyjęcie. Bo to nie jest tak, że jesteśmy w stanie przeżyć życie, unikając rozczarowań. Tak się nie da. Nauczmy się więc je dobrze przeżywać.

Pierwsza strategia to myślenie, a w zasadzie rozmyślanie nad tym, co było. Musimy wykształcić w sobie niechęć do przywoływania z pamięci sytuacji, które doprowadziły do rozczarowania i obwiniania się o nie. Bo często jest tak, że wracamy pamięcią do różnych sytuacji i zastanawiamy się, co by było, gdybyśmy zachowali się inaczej, coś innego powiedzieli, podjęli inne decyzje. Pamiętajmy, że nie mamy magicznej szklanej kuli i nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak zachowają się inni. A już z całą pewnością nie jesteśmy za to odpowiedzialni. Bo każdy jest odpowiedzialny tylko za swoje słowa i czyny. Chodzi więc o to, żebyśmy zaakceptowali tę rzeczywistość taką, jaka ona jest, i już. Nie pudrować jej ani nie oszpecać.

Druga strategia to trening rozczarowań. Jest to w zasadzie trening asertywności. Będziemy lepiej przygotowani na duże zawody, jeśli będziemy potrafili jasno komunikować to, co nam się nie podoba w drobnych sprawach. Jeśli nie będziemy udawać, że wszystko jest w porządku, i jeśli jasno będziemy to komunikować, to z całą pewnością spotkają nas małe rozczarowania, zderzymy się z pewnym niezrozumieniem, a może nawet i negatywną reakcję. Ale lepiej w drobnych sprawach i na początku relacji niż po zaangażowaniu całego siebie. Jeśli coś ci przeszkadza – mów o tym.

Trzecią strategią, wymagającą już pewnej dojrzałości, jest wyćwiczenie sobie pewnej perspektywy patrzenia na rzeczywistość i umiejętność przyznania się do tego, że nie jesteśmy idealni. A skoro my tacy nie jesteśmy, to znaczy, że nikt na tym świecie nie jest. Wszyscy popełniamy błędy i możemy się na nich uczyć. Najgorzej, jeśli nie chcemy tego robić i tkwimy w bajkowej rzeczywistości.

Skoro więc rozczarowanie jest wiedzy pierwszą wiedzą, to jest ono niezbędne do rozwoju. Uczmy się je przyjmować i pracować nad nim. Ja sam mam taką własną strategię (której trzymam się niestety dość wybiórczo), żeby nie spodziewać się od życia niczego, a wtedy rozczarowania unikniemy. Ale relacje z ludźmi i plany życiowe, nawet jeśli staramy się od nich niczego nie oczekiwać, rodzą reakcje emocjonalne i powodują satysfakcję (jeśli wyjdzie) lub rozczarowanie (jeśli nie wyjdzie).

Pracujmy nad sobą i nie bierzmy życia zbyt serio.