Jest czas ferii zimowych, które przynajmniej część będzie spędzać w domach. Nie zawsze z własnego wyboru. Plany niektórych zostały pokrzyżowane przez pandemię, jeszcze inni drżą przed kroczącym z coraz większą siłą kryzysem ekonomicznym i w obawie przed wzrostem cen wolą zostać w domu i trochę oszczędzić. Jeszcze innych po prostu na wyjazd nie stać bądź nie są w stanie wziąć urlopu w tym samym czasie, w którym ich dzieci mają ferie.

Szczególnie w tym ostatnim przypadku dobrze jest zapewnić dzieciom i młodzieży jakieś formy spędzania ferii, żeby możliwie odciągnąć je od cyfrowej nudy, całodziennego przeglądania Internetu i grania w gry. Żeby nie było, nie jestem przeciwnikiem nowych technologii, uważam, że dobrze jest, kiedy młodzież obywa się z nią jak najszybciej, bo to są dziś kompetencje równie ważne, co czytanie i pisanie. Świat już się nie cofnie, o ile nie dojdzie do jakiegoś masowego kataklizmu, a w miejsce ćwiczonego przez starsze pokolenia ładnego pisania już wskakuje umiejętność wydajnego korzystania z urządzeń cyfrowych. Możemy przypuszczać, że pewnie nawet klawiatura za kilka lat okaże się być przeżytkiem, patrząc na to, jak rozwija się technologia dyktowania i interpretacji słowa mówionego na tekst pisany. I w ten sposób przybliżamy się do rzeczywistości znanej choćby ze Star Treka.

Ten rozwój mnie niezwykle fascynuje i budzi we mnie podziw oraz wiarę w to, że nie ma takiej granicy, której człowiek by nie przekroczył, ale z drugiej strony jest jeszcze ciemna strona tego postępu. Jeśli wyrzucimy z niego wartości moralne, dziedzictwo, na którym wyrosła nasza wspaniała cywilizacja, to może się okazać, że pierwsze pokolenia, które będą korzystały z owoców tego dobrobytu, będą również ostatnimi. W myśl starej jak świat idei, że dobre czasy kreują słabych ludzi, a oni są przyczyną złych czasów. Złe czasy z kolei kreują silnych ludzi, którzy tworzą dobre czasy i tak w kółko, z tym że raczej jak na sinusoidzie niż w kole. Nie wracamy do dawnego punktu, ale idziemy, bądź co bądź, do przodu.

I oczywiście to nie technologia sama w sobie jest problemem, ale, jak to zwykle bywa, jej użytkownicy, czyli my – ludzie. Nożem można posmarować chleb, ale można nim też zabić. Tak samo jest z Internetem, smartfonami, tabletami i tak dalej. To są jedynie przedmioty, z których niektórzy robią fatalny użytek.

Dlatego tak ważne jest, aby pamiętać o kilku rzeczach podczas korzystania z nowych technologii, ale właściwie te zasady sprawdzą się w każdej sytuacji życiowej.

Stosuj zasadę ograniczonego zaufania.

Nie chodzi tutaj o to, żeby automatycznie traktować wszystkich nowo poznanych ludzi jak potencjalnych wrogów i złoczyńców, ale żeby samemu odsłaniać się dopiero wtedy, kiedy lepiej się poznamy. Na naiwności dzieci i młodzieży, którzy często wchodzą w internetowe relacje bez hamulców, całymi sobą, żerują najbardziej perfidne i ohydne ludzkie typy.

Sam w swojej pracy spotkałem się z przypadkami uwodzenia (niestety czasem skutecznego) przez Internet, cyberstalkingu czy też wszechobecnego hejtu, który stał się współczesną plagą. Nie wynika to z braków intelektualnych czy głupoty młodych ludzi. Tych przyczyn jest bardzo wiele, ale bardzo często sprowadza się to do jednego – do deficytu relacji rodzinnych. Bez codziennego, niewymuszonego i nieobarczonego niepotrzebnym dystansem kontaktu dziecka z rodzicem ta pustka zostanie bardzo szybko zagospodarowana przez osoby, które znajdą dostęp do naszych dzieci. Pamiętajmy o tym i mówmy często o ograniczonym zaufaniu.

Weryfikuj informacje.

Dzisiejszy świat mediów to w dużej mierze śmietnik informacyjny, w którym trzeba się nurzać, aby dotrzeć do wartościowych treści. Często rodzice mają pewną pokusę, żeby przygotowywać gotowe materiały swoim dzieciom. Niektórzy chcą chronić młodzież przed zagrożeniami świata. Prowadzi to do nadopiekuńczości i trzymania dziecka w złotej klatce, z której w końcu wyjdzie, ale kalekie i nieprzygotowane do życia.

Zamiast zabraniać, wskazujmy ścieżki i pozwalajmy na popełnianie błędów. Uczmy dzieci kompetencji informacyjnych i dobrego poruszania się w świecie prawdy i fałszu. Uczmy wielopoziomowej weryfikacji informacji. Uczmy odróżniać fakty od opinii, bo to zaprocentuje. Nie twórzmy na nasz obraz i podobieństwo, ale pozwólmy na autonomię.

Dbaj o relacje.

Wielokrotnie już o tym pisałem. Żadna recepta z zewnątrz, żaden poradnik i żaden coach nie da tyle dla rozwoju młodego człowieka jak zdrowe relacje w rodzinie i w najbliższym środowisku. I tutaj znowu dochodzimy do pewnego wyboru, czy chcemy, żeby nasze dzieci były posłuszne i grzeczne, dobrze ułożone i karne, czy raczej chcemy, żeby były pewne siebie, autonomiczne i biorące sprawy w swoje ręce. Nie da się najczęściej mieć tych dwóch rzeczy naraz. W pierwszym przypadku będziemy tłamsili osobowość młodego człowieka na rzecz jego dopasowania się do narzuconych zasad. W drugim będziemy mieli do czynienia z możliwym buntem na pokładzie, a dojrzewanie może przebiegać burzliwie. Natomiast jeśli zadbamy o relacje i pokażemy, że jesteśmy z nimi bez względu na wszystko, zyskamy nie tylko dojrzałe dziecko, ale i wartościowego człowieka, gotowego na dorosłość.

Taki czas jak ferie to trudny czas, kiedy relacje mogą się rozluźnić ze względu na zmianę rutyny, ale to też czas, kiedy brak szkoły można wykorzystać na odbudowanie tego, co na co dzień gdzieś nam spowszedniało.