Nasze życie jest nieprzewidywalne. Czasami czujemy, że wiatr życia pcha nas tak silnie, iż nie panujemy już nad wieloma sprawami. Płyniemy z prądem i mamy poczucie, że wszystko wysmyknęło nam się z ręki. Czasami mocne uderzenie z czyjejś strony, słowa, porażka mała lub duża hamują ten nurt. Czasami przypadkowe chwile szczęścia zatrzymują nas i chcemy znaleźć metodę na zatrzymanie tej chwili radości. Chcemy głębiej zaczerpnąć powietrza, zyskać na dłużej ten spokój, to uczucie przewidywalności, sensu, celu i kierunku, w jakim płynie nasze życie. Nie zawsze nam się udaje. I wtedy czasami szukamy drogi na skróty.
Zaczynamy, jak tonący, chwytać się wszystkiego, co zatrzyma tę radość, to uczucie podniecenia, ekscytacji czy głębokiego spokoju, poczucia sensu naszego życia. Zaczynamy szukać sposobów, jak się cieszyć, jak być szczęśliwym, jak efektywnie pracować, jak kochać partnera, żonę, jak wychowywać dzieci i… nie zwariować, jak zarządzać sobą i innymi, jak żyć zdrowo… jak… jak… jak… Często wydaje nam się, że to inni mają najlepsze sposoby na życie – nie my. Często nie ufamy sobie, swojej intuicji, swoim pragnieniom, swoim wartościom. Szukamy u innych. Po omacku, często chaotycznie. Tu przeczytam, tam podglądnę, tego posłucham i jeszcze tamtego coacha, i jeszcze jednego. Wpadamy w spiralę ulepszania. Jednak często powierzchownie. Chcemy zwykle zmienić nasze nawyki, nasze zachowania, sposób działania, zapominając, że zmiana zaczyna się od sposobu myślenia. Od naszych przekonań, od naszej głębi.
Metody innych, nawet zebrane i podparte znajomością naszej psychiki, zachowań ludzkich, praktyki i doświadczenia w jakiejś dziedzinie, przedstawiają jakąś wartość o tyle, o ile uczynimy je w jakimś stopniu –jak największym – swoimi. Niezwykle ważne jest, byśmy na początku sami ustalili ze sobą, czego nam brakuje i dlaczego; czego pragniemy i dlaczego; za czym tęsknimy i dlaczego. I byśmy sami, słuchając siebie, szukali rozwiązania swoich bolączek. Czasami właśnie tego nam brakuje najbardziej – wzięcia siebie w objęcia. Czasami mamy rozwiązania na wyciągnięcie ręki, w sobie, ale nie dajemy sobie ani czasu, ani przestrzeni na posłuchanie swojego wewnętrznego głosu. Na trwanie w swojej bolesnej pustce, na przeżywanie palących pragnień przysypanych tonami doświadczeń, na popatrzenie na siebie bardziej z boku. Na działanie i jego brak. Na swoje źródła. Jeśli bierzemy się za zmienianie siebie, nawet z własnej woli, by coś osiągnąć – a nie jest to wyrazem naszego najgłębszego ja i tego, kim jestem – to wszelka zmiana będzie nietrwała. Osiągniemy coś, ale tylko na jakiś czas.
Zaakceptowanie tego, kim jestem, jaki jestem najgłębiej, i pójście za tym głosem – tylko to daje nam szansę na znalezienie wewnętrznego spokoju i ładu, którego każdy pragnie najmocniej. Dziś sprzedaje się nam na każdym rogu pseudoprawdy o tym, że każdy może wszystko, że wystarczy tylko chcieć, że wystarczy myśleć pozytywnie. Ale co to tak naprawdę oznacza: „myśleć pozytywnie”? Wyzbyć się obaw? Udawać, że życie jest inne niż to, jakie jest naprawdę? Oszukiwać i zaklinać rzeczywistość? Czy oznacza skupienie naszego myślenia tylko na dobrych, pozytywnych stronach życia? Czy da się tak, jeśli ma się np. niepełnosprawne dziecko, cierpi się na nieuleczalną chorobę, traci się nagle ukochaną osobę, traci się pracę przez kryzys, pracę, dla której poświęciło się wiele lat życia, wyrzeczeń? Czy doświadczyło się przemocy, która jak znamię pozostaje z nami na zawsze? Czy pozytywne myślenie wtedy się sprawdzi? Czy ktoś ma metodę dla nas, jak żyć w takich sytuacjach? Czy ma metodę na nasze życie? Sposób, czy nawet kilka, jak żyć? Sprzedawcy taniej prawdy o życiu najczęściej są tylko sprzedawcami, którzy chcą zarobić. I to dosłownie. Jak grzyby po deszczu kwitną firmy opierające się na założeniach, że mają moc zmienić życie innych na lepsze przez posiadanie większej ilości pieniędzy, nawet kosztem zmanipulowania innych. Ale zawsze zaczynają od zmiany, od sposobów na zmianę naszego życia. I rzeczywiście ta zmiana może się dokonać – jednak jeśli nie zmierzymy się z naszymi najgłębszymi pragnieniami, z tym, kim jesteśmy, zmiana ta będzie powierzchowna, nietrwała, wręcz rozczarowująca. Możemy się stać obiektem manipulacji innych, by oni osiągali swoje cele naszym kosztem.
Wszyscy musimy się mierzyć z dzisiejszym światem. Czy każdy z nas musi żyć w gonitwie pomnażania majątku i zasobów finansowych? Czy każdy z nas musi żyć z pragnieniami posiadania więcej i więcej? Posiadania kolejnych zdobyczy cyfrowych, które miast nas czynić wolnymi – jak się nas przekonuje – zniewalają nas coraz bardziej? Piękni, niestarzejący się, niezależni od innych, zamożni konsumpcjoniści to model i ideał współczesnego człowieka lansowany na całym świecie. Czasami nie wprost, ale w zawoalowany sposób w mediach społecznościowych, kreowanych przez wybitych mistrzów manipulacji. Trzeba nam czasami wielu doświadczeń, by powiedzieć „sprawdzam”. Czy jest to naprawdę coś, czego pragniemy? Coś, co najgłębiej czyni nas szczęśliwymi? Nas i naszych bliskich?
Rady innych, sposoby na wszystko są tylko światłami – jak oświetlenie pasa startowego – dla lądującego samolotu. Pokazują nam przestrzeń do lądowania. Pilot kieruje samolot między nie, by wylądować właściwie. Tak samo my. Słysząc poradniki, recepty i sposoby na wszystko, przepuszczajmy to przez nasze wnętrze, nasze pragnienia, nasze serce, duszę i umysł i wybierajmy tylko to, co współgra z nami samymi, z naszym najgłębszym ja. Lądujmy pomiędzy tymi radami, odnajdując swój sposób na życie i szczęście. To ostatecznie my wybieramy, jak chcemy żyć. Ta droga pomiędzy – ta, która będzie najbardziej nasza – czasami każe nam zrezygnować z innego dobra, by wybrać to, co cenniejsze dla mnie w dalszej lub ostatecznej perspektywie naszego życia.
Wiele osób ma dla nas recepty na szczęście. Na lepsze życie i co najmniej kilka sposobów na wszystko w naszym życiu. Jednak nie pozwólmy, by to inni decydowali, jak mamy żyć. Miejmy odwagę szukać swojej drogi. Nie ulegajmy zbyt łatwo innym, którzy mają sposób na nasze szczęście. Miejmy odwagę iść za naszym wewnętrznym głosem. Naszym ja, które objawia nam się w tak wielu sytuacjach. Być może nie będą nam bili brawa, poklepywali nas po ramieniu, ale ocalimy to, co najcenniejsze – naszą prawdę o sobie. To, kim jesteśmy. Nie szukajmy więc na siłę metod na wszystko. Poradników, trenerów, coachów, którzy chcą zastąpić nasz wewnętrzny dialog ze sobą. Dajmy sobie szansę, by poznać siebie. Docenić siebie. Posłuchać siebie. Zaufać sobie. By być wdzięcznym za to, kim jestem. Odrzućmy na bok sposoby na wszystko. Wsłuchajmy się w nasze wnętrze, nasz głos, który mówi nam, jak żyć. To fascynująca, niezwykła i najważniejsza podróż naszego życia.