Skąd się w nas bierze łatwość wyrzucania, marnowania, psucia, braku szacunku do rzeczy materialnych? Jakie zmiany zaszły w nas, że to, co nas otacza, uważamy za mało ważne? Dlaczego 800 milionów ludzi na świecie ma niewystarczającą ilość żywności lub całkowicie jej brakuje, podczas gdy 1/3 ludzkości marnuje większość kupowanego jedzenia? Papież Franciszek podejmuje ten temat w wielu wypowiedziach i dokumentach, pisząc o marnowaniu żywności w kontekście ekologii i innych globalnych problemów, takich jak globalne ocieplenie czy głód na świecie. Czy pożądamy już czegoś innego?

Dzieci PRL-u rozumieją, co to znaczyło mieć rower, i nieważne było, że używany, magnetofon kasetowy z Pewexu czy jeansowe spodnie, których pożądał każdy. Smak pomarańczy nieodmiennie kojarzył się tylko ze świętami Bożego Narodzenia i informacjami, że statki z bananami i owocami cytrusowymi płyną już do Polski. Dziecięce hobby w postaci zbierania papierków po czekoladach i słodyczach lub historyjek z gum z Kaczorem Donaldem przywożonych z NRD lub DDR lub kupowanych za dolary w Polsce wcale nie było ekstremalnie oryginalnym zajęciem, prawie hipsterskim. Ubrania nosiło się po starszym bracie lub siostrze albo kuzynostwie. Rower odziedziczony po starszym rodzeństwie trzeba było szanować i myśleć o tym, że ktoś inny będzie jeździł na nim, jak się z niego wyrośnie. Jak ktoś pytał, o czym marzysz, można było sypać jak z rękawa upragnionymi rzeczami i miejscami, które chciałoby się odwiedzić w Polsce, a co dopiero za granicą. I oczywiście brak kształtuje nasze pragnienia. Ale zaspokojenie tych braków, wypełnienie potrzeb materialnych po brzegi uruchamia w nas inne mechanizmy. Następuje przesunięcie pragnień z wartości wyższych, duchowych, estetycznych na wartości materialne, użytkowe, praktyczne.

Dziś dziecko zapytane, co chciałoby na urodziny, odpowiada: „nie wiem, mam wszystko”. I to jest prawda. Ma zawsze nowe, trendowe ubrania, najnowszy smartfon, komputer, konsolę, zabawki, jakie tylko chce – według światowych premier. Rower na każdy okres dorastania, rolki, hulajnogi i o czym tylko zamarzy. Przeciętny nastolatek zwiedził kilka krajów, wcale niemała grupa co roku jeździ na narty w Alpy, a latem nad Morze Śródziemne. Oczywiście są wśród nas rodziny, które nie mogą zapewnić dzieciom takiego poziomu materialnego, ale w większości dzieci naprawdę mają bardzo wiele. Wielu rodziców, pamiętając, jak sami niewiele mieli i niewiele zobaczyli, będąc dziećmi, chce zapewnić swoim dzieciom wszystko.

O wejściu na inny poziom pragnień świadczy już nie tylko zaspokojenie potrzeb materialnych, ale i wciąż niezaspokojone pragnienie coraz to innych obiektów. Człowiek już nie potrzebuje podstawowych rzeczy, ale zaczyna popadać w podsycanie samego uczucia przyjemności z kupowania, które nie może być wcale sfinalizowane. Rynek dzisiejszy jest tak nastawiony na podsycanie tych pragnień, że właściwie nowe technologie mają głownie służyć rozbudzaniu pragnienia konsumentów. Od najmłodszych lat. Nie wystarczy już mieć dobry telefon – trzeba mieć nowe funkcje, które posiada nowszy model wypuszczany celowo po około roku od poprzedniego modelu. Nawet firmy produkujące AGD nie są już dziś nastawione na produkcję niezawodnego sprzętu, ale takiego, który trzeba będzie wymienić po 2–3 latach. Naprawa pralki, zmywarki nie opłaca się, bowiem oscyluje w okolicach 80–90% wartości nowego sprzętu. Pośrednicy zarabiają na tym, wciskając każdemu kupującemu ubezpieczenie nabywanego sprzętu na rok czy dwa, nakręcając intensywność procesu kupowania do granic możliwości i zmuszając przeciętego Kowalskiego do nieustannych zakupów.

Jednak już nawet posiadanie, nienasycone pragnienie posiadania staje się lekko passe. Dziś furorę robi tzw. konsumpcjonizm doświadczeń. Czym jest? Niezaspokojonym apetytem na nowe doświadczenia. I to nie tylko u osób uzależnionych od adrenaliny, które wciąż szukają większych wrażeń w postaci ekstremalnych przeżyć: wspinaczki wysokogórskiej, skokach na bungee czy innych aktywnościach powodujących gwałtowny skok adrenaliny, ale zwyczajnie przyszła moda na zbieranie doświadczeń, nie tylko w czasie wakacji. Wiele osób szuka takich nowych doświadczeń. Ekstremalnie nowych. Często wracając do pierwotnych potrzeb człowieka. Programy z cyklu „przetrwanie w dziczy bez wsparcia i narzędzi” cieszą się wbrew pozorom wielką oglądalnością. Czy mniej skrajne, ale realne wyprawy w dzikie rejony bez hoteli all inclusive w małych grupach turystycznych są rozchwytywane na rynku. Szukanie wciąż nowych miejsc i wrażeń oscyluje na granicy konsumpcjonizmu doświadczeń na podobnym poziomie, co silna chęć posiadania najnowszych gadżetów i nowości na rynku. I nie jest to już tylko podejście, że lepiej BYĆ, niż MIEĆ, bowiem nawet takie doświadczenia kolekcjonowane na wyścigi, dla samych tylko doświadczeń, którymi możemy zaimponować innym, stają się już tylko produktem. Nie wpływają na zmianę naszego myślenia, życia – nie zmieniają w większości naszego systemu wartości. Więc nie są de facto wartością kształtującą ducha człowieka.

W każdej sferze potrzebujemy umiaru – w posiadaniu rzeczy materialnych, ale i w doświadczaniu życia. Dziś świat karmi nas sloganami: żyj pełnią życia, nie marnuj życia, żyje się tylko raz, nie możesz mieć szarej codzienności, bo będziesz gorszy od innych. Strach przed pustką i ocenami innych pcha nas często tam, gdzie sami byśmy nie poszli. Popycha nas ku powierzchownemu braniu z życia. Nawet w sferze duchowej możemy być narażeni na konsumpcjonizm. Nieustanne branie tego, co dana religia nam daje w sposób podobny do wielkiego marketu duchowego, gdzie wiara staje się handlem wymiennym, a nie relacją, zagraża prawdziwemu rozwojowi duchowemu i religijnemu.

Umiar jest dziś jedną z najbardziej deficytowych cnót, a jest to cnota, która może ocalić niejednego z nas. Dzieci, które nie mają wszystkiego podsuniętego do rąk, muszą obudzić w sobie marzenia, pragnienia i dążyć do nich. Muszą być bardziej kreatywne. Mogą poczuć prawdziwą radość w czekaniu i spełnieniu marzenia. Wyczekiwanie uczy szacunku. Brak przenosi nasze serce na inny poziom – ku temu, co duchowe, ku drugiemu człowiekowi. Nie może tego zrobić w takim wymiarze żaden przedmiot, rzeczy materialne, nawet najpiękniejsze i wyjątkowe.

Dlatego dość szybko rozwija się ruch ludzi, którzy wycofują się świadomie z materializmu i rozbudowanego konsumpcjonizmu. Rezygnują z nowych technologii, celebrują umiar i równowagę. Warto więc co jakiś czas weryfikować swoje ja i to, czego pragnie moje serce najbardziej.