Osoby o naturze introwertycznej nie tylko w szkole zmagają się z licznymi przeciwnościami. W szkole źródłem tych przeciwności jest zazwyczaj system, nauczyciele, wymagania i oczekiwania względem introwertyka, często ponad jego możliwości, co kończy się marzeniem o Szkole w Chmurze. Ale na tym nie koniec. Introwertycy zmagają się z trudnościami także w przestrzeni społecznej, w kontaktach z rówieśnikami. Z tym że w tym układzie to oni sami są swoimi przeciwnikami. Ulegają bowiem rozdarciu między tym, w czym czują się najlepiej, a tym, czego pragną i co jest uznawane za normy społeczne. Problem szczególnie dotyczy większych imprez, domówek, wyjazdów – krótko mówiąc, spotkań towarzyskich hucznych i w szerokim gronie. Taki introwertyk nie najlepiej czuje się na tego typu imprezach. A jednocześnie, kiedy wybiera domowe zacisze, zaczyna doskwierać mu syndrom FOMO. Ma głębokie przekonanie, że coś go omija, że życie toczy się gdzie indziej, a on w nim nie uczestniczy. I zupełnie nieistotne jest, że takie ma usposobienie, taką naturę, w związku z tym też wszelkie prawo do unikania imprez, nawet jeśli inni imprezują nieustannie. W tym kontekście introwertyk raczej będzie się czuł wybrakowany, nienadający się do niczego, a nawet wykluczony. Wydaje się więc, że może należałoby jakoś połączyć introwertyzm z imprezowaniem. Nie tak łatwo bowiem (i niezdrowo) jest odciąć się od rówieśników i zamknąć się w komforcie swoich czterech domowych ścian. Bycie introwertykiem nie oznacza przecież, że nie możemy lub nie potrafimy się bawić. Jak zatem pogodzić introwertyzm z imprezowym ekstrawertyzmem? Oto kilka wskazówek.

Najpierw trzeba sobie uświadomić, że przesadnie duże przyjęcia po prostu nie są dla introwertyka. Że nadmiar bodźców zmysłowych – świateł, muzyki, ludzi – może po prostu zmęczyć, a imprezowanie na siłę w warunkach niesprzyjających nic nie da w kwestii rozwoju społecznego introwertyka, a nawet może wzbudzić w nim jeszcze większe poczucie niskiej wartości, przekonanie, że do niczego się nie nadaje. Lepiej wybierać takie spotkania albo kreować takie warunki, które pozwolą uniknąć podobnych odczuć.

Jeżeli impreza jest bardzo liczna, można znaleźć jakąś bratnią duszę i trzymać się jej dla zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa albo od razu wybrać się na przyjęcie z kimś znajomym, co też doda niepewnemu siebie introwertykowi odwagi.

Warto też nauczyć się rozpoznawać momenty wyczerpania i mieć w zanadrzu strategie zaradcze, typu znalezienie spokojnego, cichego pomieszczenia, np. ogrodu, tarasu, a nawet toalety, żeby troszkę odciąć się od bodźców i odpocząć. Można często chodzić na towarzyskie spotkania, ale na przykład wychodzić z nich już po godzinie. Inni szybko to zaakceptują i przyzwyczają się, że taka to już natura introwertyka, i nie będą tego odbierali jako gestu wymierzonego przeciwko nim. W miarę oswajania się z tego typu spotkaniami można wydłużać czas pobytu na nich. Można też znaleźć sobie bezpieczną przestrzeń, na przykład trzymać się na obrzeżach, gdzie będzie ciszej i spokojniej.

Na tego typu imprezach trudno też otwierać się na nowe osoby. Dlatego można poprosić kogoś zaprzyjaźnionego, aby nam towarzyszył i odciążył w prowadzeniu rozmowy. Można też skorzystać z mocnych stron swojego introwertyzmu i wykazać się uważnością w słuchaniu i obserwowaniu, co z pewnością spotka się z życzliwym przyjęciem.

Określenie „introwertyk na imprezie” nie musi być sprzecznością. Introwertyk ma wolność. Jak każdy. Może imprezować. Nie musi. Byle nie nosił w sobie poczucia nieprzystawalności do otoczenia. Każda wersja jest dobra. Zarówno samotny wieczór z książką, serialem i herbatą, jak i kameralne spotkanie z garstką przyjaciół czy huczna impreza z całą klasą. Wszystko zależy od tego, co jest dobre dla introwertyka i jak bardzo pokochał i zaakceptował swoją naturę.