Ostatnio pisaliśmy, że przyjaźń nie lubi czasowników w czasie dokonanym. Że jest ciągłym stawaniem się, budowaniem. Że nie jest czymś statycznym, ale czymś dynamicznym. I jeśli dodać do tego wspomnianą radę, by nie mylić przyjaciela z aniołem, to okaże się, że przyjaciel to ktoś, o kim niewiele wiemy. A ściślej – wiemy tyle, ile zobaczyliśmy – jaki był w przeszłości i jaki jest obecnie. To samo uczciwie musimy powiedzieć o sobie. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość, jak zareagujemy, jaką wrażliwością się wykażemy, co nas zrani, jakich wyborów dokonamy. I choć zazwyczaj przyjaciel kojarzy się z kimś niezawodnym, z kimś, na kogo zawsze chcielibyśmy liczyć,  kto zawsze stanie po naszej stronie, kto będzie czytał w naszych myślach, to szukając mądrej i dojrzałej przyjaźni, musimy przyjacielowi po prostu odpuścić. Nie czynić z niego ideału. O tym też ostatnio pisaliśmy. A tam, gdzie nie ma ideałów, zdarzają się konflikty, zranienia, podziały. A tam, gdzie konflikty, tam poczucie krzywdy i pytania: czy przebaczyć, kiedy przebaczyć, jak przebaczyć.

Ale najpierw jest oburzenie i niedowierzanie: Jak on mógł mi to zrobić? Przecież tak się nie postępuje. No właśnie… Przyjaciel na pewno nie skrzywdził cię celowo. Skrzywdził cię, bo mu nie wyszło, bo nie umiał inaczej, bo sobie czegoś nie uświadomił, bo zareagował impulsywnie. Doszukiwanie się dobrej woli to dobry początek, by zrobić grunt pod przebaczenie. I czasami wystarczy szczera wyjaśniająca rozmowa, by przejść nad konfliktem do porządku dziennego. A czasami, kiedy sprawa jest poważniejsza, rana głębsza, trzeba czasu. Bo czas studzi emocje, pozwala się włączyć rozumowi, który na pewno wskaże inne zalety waszej relacji i pozwoli odwrócić się od tego niewygodnego incydentu. Choć, trzeba dodać, takie incydenty najbardziej nas uczłowieczają i rozwijają. Więc też nie chodzi o to, żeby ich na siłę unikać. Może polubić? I tak będą się pojawiać. Więc kiedy emocje opadną, pojawia się szansa na wyciągnięcie ręki. I uwaga! Niekoniecznie to winowajca musi ją wyciągać pierwszy, podczas gdy my, skrzywdzeni, będziemy cierpliwie na nią czekać, a potem łaskawie ją uściśniemy. W przyjaźni chyba nie musimy pilnować tej kolejności tak ściśle. Może czasami możemy okazać serdeczność i chęć pojednania nawet w przypadku niewinności. Wyciągnięte ku sobie ręce to zawsze duży wysiłek każdej ze stron. Dlatego to kolejna cenna cegiełka fundamentu przyjaźni.

I tu małe dopowiedzenie. Kiedy przebaczasz, zwłaszcza ochoczo i bez rozpamiętywania, możesz się spotkać z opiniami, że jesteś słaby, że pozwalasz sobie wchodzić na głowę. Ale tym się nie przejmuj, bo to tylko plotki. Przebaczenie nie ma nic wspólnego ze słabością. Przeciwnie – wymaga ogromnej siły i niesie ze sobą wielką dawkę dobra.

Poważne konflikty i głębokie rany zmieniają jednak rzeczywistość przyjaźni. Przybiera ona inny kształt, musi uwzględniać zadane rany, dopasować do nich swoje funkcjonowanie. Nie powinna ich ignorować. Tylko odniesienie się do tego, co było trudne, zaakceptowanie tego może przyjaźń podnieść, pogłębić, a przyjaciół uwrażliwiać na siebie nawzajem i uszlachetniać.

W przyjaźni wszystko może się zdarzyć. Jak to w życiu. Przyjaźń tym się jednak różni od nieprzyjaźni, że stara się owo „wszystko” jak najpiękniej i jak najmądrzej przejść. Z przekonaniem, że przecież jest tego warta.