To, co się dzieje w naszej przestrzeni bliższej i dalszej, ma swoje odzwierciedlenie w naszym postrzeganiu świata i ludzi. Jesteśmy bombardowani wielością różnych informacji i bez dobrej i rzetelnej selekcji czasami nie jesteśmy w stanie od nich się skutecznie odciąć albo wybrać to, co nas rzeczywiście interesuje czy dotyczy. Przez to bardzo często wpadamy w pułapkę przygnębienia, złych myśli, narzekania, a to krótka droga do tego, by w końcu czuć niechęć do ludzi, bo to ludzie tworzą nasz świat.
Ostatnimi czasy żyjemy i obserwujemy konflikty zbrojne na świecie, które są tak liczne i brutalne w swej istocie. W naszym domowym światku na świeżo analizujemy sytuację polityczną, która w naszej polskiej rzeczywistości bardzo mocno nas dzieli, pomimo wielu haseł o jedności. Tylko jedności wobec kogo czy czego? Zauważamy, że te konflikty przenoszą się do naszych domostw, do zakładów pracy, do relacji z przyjaciółmi czy sąsiadami. Zaczynają one nas bardzo dzielić. Jedni wręcz żyją z tego, by wciąż nakręcać się kłótniami czy sporami, inni wręcz uciekają i izolują się, by nie musieć obstawać za żadną opcją, czy to ze wstydu, może niewiedzy, czy po prostu dla świętego spokoju. Oczywiście to wielkie uogólnienie. Niemniej żyjemy polityką, bo nawet jak się nią nie interesujemy, to ona interesuje się nami i ma ogromny wpływ na nasze życie. Nie da się tak po prostu od niej odciąć. A to rodzi bardzo wiele pytań, wątpliwości. Co więcej, trudno czasami nie patrzeć na swoich chociażby sąsiadów, najbliższych z jakimś małym rozgoryczeniem, może zdziwieniem. Spotkania rodzinne stają się przykrym obowiązkiem, bo i tak wiemy, że w końcu wypłynie jakiś nieprzyjemny temat ze świata naszych poglądów.
Niestety to, czego boimy się tak bardzo w związku z zalewem przykrych wiadomości ze świata mediów, to nasze reakcje na naszych najbliższych, na sąsiada, przyjaciela, koleżankę z pracy – czy zaczniemy się spierać, wręcz nienawidzić. A przecież zazwyczaj żyjemy dobrze, w zgodzie, mamy podobne doświadczenia, znajomych, problemy. Boimy się, że nasza niechęć będzie tak trudna do poradzenia sobie z nią, że wręcz trawić nas będzie od środka i nie pozwoli wybaczyć czy po prostu uznać, że ktoś myśli inaczej. Istota problemu zaczyna się w naszych sercach i od nas zależy, jak naszym myśleniem pokierujemy. Czy damy się strawić niechęci, nienawiści, rozgoryczeniu, próbie odcięcia, czy damy dojść do głosu tolerancji, akceptacji, zrozumieniu, odpuszczeniu czasami i po prostu przyjęciu rzeczy, jakimi są?
Niestety moja wizja tolerancji w dzisiejszym świecie nie zgadza się z tą, którą próbuje się nam przyswoić. Trochę boję się, że staje się ona już nie jakąś ideą na nasze relacje, ale tylko zwykłym hasłem. Z jednej strony zabiegamy o jedność, o tolerancję właśnie, a tak szybko zaczynamy sobie wymawiać swoje błędy, mówimy, że nie wybaczymy, że zniszczymy, każemy wręcz odciąć się, zniszczyć, oddalić komuś, kto ma inną wizję. I to działa tak niestety ze wszystkich stron dyskursu społeczno-politycznego. Dlaczego mam wrażenie, że dzisiejsza tolerancja jest tylko hasłem, które wcale nie ma racji bytu, bo nie szanuje się tego, co istotne, czyli człowieka z jego niezbywalną godnością i możliwościami, indywidualnymi właściwościami? Polityka zawsze różniła, takie jej prawo. Poprzez wybory różne opcje mają możliwość zaprezentowania i walki o swoje interesy, tylko dlaczego kosztem drugiego człowieka? Nigdy nie będzie sprawiedliwie i idealnie, tylko dlaczego nie umiemy zachować się w porządku wobec siebie nawzajem?
Jak się wyzbyć takiej niechęci do innych ludzi, jak nie poddać się złym nastrojom, jak nie poddać się temu, co nas nadzwyczajnie w świecie dzieli? A dzielić nas zawsze będą poglądy, wartości wyznawane. Co ciekawe, wartości często mamy podobne, tylko inaczej są one poszeregowane w naszych priorytetach życiowych. Czy nie można mimo wszystko zrobić z tego użytku, by podejść do drugiego człowieka z miłością? Ja wiem ze swoich doświadczeń, że czasami na poziomie ideologicznym może nigdy nie dojdziemy do zgody, ale na poziomie ludzkim, relacji zawsze jest światełko w tunelu.
Nasze obawy są zrozumiałe, ponieważ takie napięcia społeczne i brak szacunku dla innych mogą prowadzić do podziałów, nieporozumień i niewłaściwych emocji. Dlatego czasem warto zagłębić się, co może być źródłem niezadowolenia, przyczyną rozgoryczenia i niechęci. Czasem naprawdę to tylko pewna presja mediów, niewłaściwych informacji czy wpływ toksycznych ludzi. Próbując zrozumieć źródła swoich emocji, możemy lepiej radzić sobie z nimi. Zawsze będę zachęcać do tego, by korzystać z dialogu czy podejścia empatycznego do drugiego człowieka. Sama wciąż na nowo się go uczę, bo tego nie da się nauczyć raz na zawsze. Często jest to trudne, ale wartościowe. Może jednak to pomóc zrozumieć punkt widzenia drugiego człowieka i znaleźć wspólne wartości. Starajmy się słuchać uważnie i wyrażać swoje poglądy w sposób szanujący innych. Nie warto odcinać się od relacji, które czasem nas stresują. Owszem, coś, co jest toksyczne dla nas, nie będzie dobre, ale może warto skupić się na budowaniu pozytywnych relacji z ludźmi w swoim otoczeniu. To może pomóc w zrozumieniu, że większość ludzi pragnie dobra i pokoju. Dążenie do zrozumienia różnych perspektyw i poglądów to wielka wiedza i klucz do zrozumienia i szacunku wobec innych, bo ostatecznie celem powinno być dążenie do jedności i współpracy, pomimo istniejących różnic i konfliktów.