Żyjemy w bardzo zróżnicowanym świecie i społeczeństwie. Czasami gubimy swój azymut. Wśród różnorodności szukamy ludzi i przestrzeni, w jakich jesteśmy sobą i możemy wyrażać siebie bez skrępowania. Gdzie będziemy szanowani, akceptowani i będziemy mogli się rozwijać. Taka przestrzeń społeczna i życiowa jest szansą na osiągnięcie szczęścia. Każdy ma prawo do takiej. Jednak często z niej rezygnujemy w imię jakichś innych spraw. By być akceptowanym – godzimy się na ciche milczenie, choć się w nas gotuje. By być szanowanym, nie stajemy w prawdzie wobec innych, bo nasza prawda ich może dotknąć. Więc milczymy, żegnając nasze wartości. Sprzedajemy siebie za jakąś cenę, na jaką się godzimy. Zatem co jest ważne? By być sobą za cenę czyjejś akceptacji i pozornego szacunku, czy dokonać wyboru, że nie musimy być przez wszystkich lubiani, nie musimy tkwić w układach, które nas niszczą – wyboru tego, kim jesteśmy najgłębiej. Zatem jak pozostać sobą w dzisiejszym świecie? Jest kilka kierunków, które nam pomogą znaleźć szczęście i poszanowanie, ale nie zabiorą nam naszej tożsamości. Tego, kim jesteśmy najgłębiej. Dzięki temu mamy szansę na życie w zgodzie ze sobą i innymi.
Zaakceptuj to, kim jesteś.
Jedna z pierwszych zasad, której nie możesz pominąć. Stań przed sobą samym i zaakceptuj swoje „ja”. Dopóki nie zrobisz tego, inni ci powiedzą, kim masz być. Nie bój się swojej inności, tego, że nie wpasowujesz się w schematy i większość. Każdy z nas otrzymał dar i jest niepowtarzalny. Różnimy się od siebie, nawet jak jesteśmy w jednej rodzinie, jednej wspólnocie, jednej firmie czy określonym środowisku. Różnorodność jest piękna i leży u źródeł istoty ludzkiej.
Nie musisz się naginać do innych.
Jak często robimy to, by pozyskać czyjąś przychylność, pozorną akceptację i fałszywy szacunek. Zabieganie o to może nas skutecznie zniszczyć. A przecież nie musisz się naginać do innych, nawet jeśli nauczono cię tego w szkole, w domu, w środowisku, w którym żyjesz. Nie stoi to w sprzeczności z chrześcijańskim czy religijnym życiem. Wręcz odwrotnie, zakłada je u samych korzeni. Znaj swoje granice, których nie przekroczysz.
Zawsze pamiętaj, co jest najważniejsze dla ciebie.
Mieć swój azymut. Nie rezygnować z własnych wartości. Tylko tak możemy mieć szansę na prawdziwy szacunek wobec innych. Jeśli nie akceptujemy tego, co dla nas najważniejsze, nie będziemy umieli też prawdziwie szanować innych. Taki paradoks jest wpisany w nasz los. Zawsze mieć swój określony kierunek. Cel przed oczyma.
Szanuj najpierw siebie.
Każdy szacunek zaczyna się od siebie. Jeśli szanujesz tylko innych, a siebie potrafisz poniżać, łamać, lekceważyć, prędzej czy później coś w tobie pęknie. Cała misternie tkana wizja posypie się jak domek z kart. Wspaniałym przykładem właściwego kierunku jest zasada „kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO”. Najpierw szanować i kochać siebie, by móc prawdziwie szanować i kochać innych. Nie da się tego zrobić w odwrotnym kierunku. Jeśli zabiegamy tylko o innych, a siebie pomijamy, to jak stawianie domu na piasku. Przyjdzie burza i dom runie. Nie znaczy to, że to łatwe. Czasami łatwiej słuchać innych, niż dać sobie czas i przestrzeń na uważne słuchanie siebie.
Bądź szczery.
Wobec siebie i wobec innych. Nie chodzi o wykrzyczenie swojej prawdy innym, nie chodzi o oskarżanie innych, nie chodzi o obrażanie innych, ale o szczerość. Brak udawania, że jesteś kimś innym, niż jesteś naprawdę. Nie budować fikcji na czyjś użytek.
Nie można mieć w życiu wszystkiego.
Warto uświadomić sobie prawdę, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Rezygnacja z pewnych relacji, które nas niszczą, nie dają nam przestrzeni na życie w zgodzie ze sobą, ze spraw, które nas deprawują, jest naturalną drogą w życiu. Nie da się mieć ciastka i ugryźć ciastko. Trzeba rezygnować z czegoś, co nam nie służy. Często ludzie boją się odrzucić cokolwiek, bo to ich określa jasno i wyraźnie.
Jesteś wystarczający.
Bardzo często uważamy, iż to, kim jesteśmy, nie wystarcza do szczęścia. Ale pamiętajmy, to, KIM jesteśmy, jest wystarczające. Jednym z podstawowych błędów wielu osób jest bycie wciąż nienasyconym. Niezadowolonym z siebie. Często u podstaw tego myślenia jest brak akceptacji siebie. Nie chodzi tu o akceptowanie wad czy ich uwznioślanie, ale o przyjęcie też swoich słabych stron jako przestrzeni na pracę dla siebie, rozwój i dojrzewanie. Skupienie się tylko na swoich wadach też jest pułapką. Jednak prawda o nas jest złożona. Mamy zalety i wady. Ale mimo to jesteśmy warci wiele. Jesteśmy wystarczający. Każdy z nas.
Co nam ostatecznie daje bycie sobą? Zgodę w życiu ze sobą i z innymi. Wolność i poczucie posiadania przestrzeni na życie. Spokój wewnętrzny i radość z życia. Radość i docenienie małych spraw i rzeczy, jakie mamy. Przekłada się to na całe nasze życie. Na związek, rodzicielstwo, pracę i relacje ze znajomymi. Takie podejście do swojej osoby zapewni nam zdrowy i naturalny rozwój naszej osoby. Dbanie o siebie powinno być naszym pierwszym krokiem, by dbać o osoby, które kochamy, z którymi tworzymy jakieś relacje. Życzymy Wam, Drodzy Czytelnicy, byście dziś i każdego dnia dbali o swoje serce. Tylko takie serce może pomieścić wiele, bardzo wiele osób i spraw.