Przeżywamy tydzień życzliwości. Bardzo lubię takie święta, bo przypominają nam często o sprawach, które wydają się być oczywiste i o których w idealnym świecie nie powinno się przypominać. Wiemy doskonale, że tak nie jest i nie jesteśmy dla siebie nawzajem codziennie życzliwi. Dobrze jest zwrócić uwagę na drobnostki, bo to z nich zbudowany jest nasz społeczny, chciałoby się powiedzieć, ład. Jeśli nie jesteśmy wierni w małych sprawach, jak możemy być wierni w wielkich, parafrazując Ewangelię. Jeśli nie jesteśmy życzliwi na co dzień, to nie będziemy mieli też tej wewnętrznej dyspozycji do takiego zachowania w chwilach decydujących.

Ciekawe jest to, że tydzień życzliwości, który kończy się Dniem Życzliwości 21 listopada, zawiera w sobie święto pozornie niezwiązane z życzliwością. Chociaż trudno używać w tej sytuacji słowa „święto”. Co roku 19 listopada obchodzimy Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Przemocy Wobec Dzieci, a dzień później Ogólnopolski Dzień Praw Dziecka. Konwencja o Prawach Dziecka została uchwalona przez Organizację Narodów Zjednoczonych właśnie 20 listopada 1989 roku. Polska ratyfikowała ten dokument w 1991 roku. Uznany jest on przez 196 państw świata.

Historia Konwencji o Prawach Dziecka jest w ogóle bardzo mocno związana z Polską, dlatego że to właśnie nasza dyplomacja zgłosiła jej projekt w ONZ w roku 1978. Praca nad nim trwała ponad dekadę, ale rzeczywiście uchwalenie Konwencji jest ogromnym sukcesem Polski w kwestii praw dziecka. Dokument ten czerpie pełnymi garściami z myśli pedagogicznej Janusza Korczaka i koncepcji osobowego, podmiotowego traktowania każdego człowieka.

Codzienność naszych szkół to niestety bardzo często pojawiające się na ścianach motta typu: „jeśli będziesz wypełniał swoje obowiązki, to twoje prawa będą respektowane”. Tego typu totalitarne hasła czerpią pełnymi garściami z poprzedniego ustroju, kiedy to na prawa trzeba było sobie zasłużyć odpowiednią postawą wobec władzy. A władza chciała sprawić, żeby każdy był taki sam, posłuszny, uległy i wewnętrznie złamany.

W szkole chcemy wychować obywateli pewnych siebie, świadomych swojego miejsca w życiu, otwartych i tolerancyjnych. Ale tacy mają być dopiero po skończeniu szkoły, więc w szkole wymagamy od nich, żeby byli ulegli, nieasertywni i wykonujący polecenia bez dyskusji, a jeśli tacy będą, to może będą zasługiwali na prawa. Jak bardzo to wszystko jest postawione na głowie. Prawa dziecka, które są prawami człowieka, są niezależne od jakiegokolwiek zachowania. Są niezbywalne, przyrodzone i powszechne. Dotyczą każdego i nikt nie ma prawa nam ich odebrać. Tym bardziej bolesne jest to, że takie rzeczy dzieją się w szkołach, które powinny być wzorcowymi instytucjami pod względem praw dziecka.

Gdzie w tym wszystkim jest życzliwość i jak się to łączy? Pracując w szkole z setkami dzieci i młodzieży bardzo łatwo jest nauczycielom przejść nad tym do porządku dziennego. Uczniowie zmieniają się, jest stała rotacja, występują najczęściej w dużej masie (grupy, klasy), więc pokusa potraktowania ich en masse jest bardzo duża. Zrzuca to z nas ciężar emocjonalny odpowiedzialności za każde dziecko osobno i rozmywa go na grupę. Takie podejście pozwala nam trwać w przekonaniu, że dopóki chodzą do szkoły, siedzą w ławkach, to nic złego się nie dzieje.

Oczywiście, jak zwykle wyolbrzymiam i uogólniam, ale zjawisko istnieje. A tak niewiele potrzeba, żeby uczynić ten czas w szkole przyjemniejszym. I nie chodzi mi tu bynajmniej o rozmawianie z każdym uczniem na siłę o jego życiu. Nie każdy będzie sobie tego życzył. Chodzi mi tu raczej o pewną postawę otwartości na młodego człowieka, uśmiech na korytarzu, życzenie smacznego przed stołówką, takie zwyczajne ludzkie odruchy, które – niestety – w szkole, ale chyba i w życiu w ogóle, nie są codziennością.

Dzień Życzliwości to wspaniała okazja, żeby poeksperymentować. Wiele szkół robi tego dnia happeningi połączone z promocją praw dziecka. Często zakazane są tego dnia prace klasowe, odpytywanie i inne formy sprawdzania. Szkoła wydaje się być wtedy jakby bardziej kolorowa i otwarta.

Na prawa nie możemy zasłużyć – mamy je zawsze. Obowiązki powinniśmy wypełniać, ale jakieś przeoczenia w tym względzie nie mogą skutkować odbieraniem nam praw. To przemoc, a 19 listopada jest dniem przeciwdziałania przemocy wobec dzieci. Pamiętajmy o tym.