Powoli kończy się czas ferii zimowych w całej Polsce. Czas, który został rozciągnięty na półtora miesiąca, który rozdziela czas „byle do ferii” od czasu „byle do świąt”. Ten czas jest potrzebny, a może nawet konieczny dla zachowania higieny psychicznej tak nauczycieli, jak i uczniów. I mimo że to są tylko dwa tygodnie, to jednak skutecznie separują dwa szkolne okresy, dając (czasami złudne) poczucie nowej szansy, możliwości nowego startu z nowymi możliwościami, względnie czystą kartą.
Odpoczynek jest niezwykle ważny. Myślę, że w szkole jest ważniejszy niż w wielu innych miejscach. I nie mówię tutaj tylko o wypoczynku uczniów, ale również nauczycieli. Wydawać by się mogło, że to banały i oczywistości, ale wcale tak nie jest. Odpoczynek nie jest wcale tak oczywistym zjawiskiem, kiedy jesteś uczniem, szczególnie w ósmej klasie i szkole średniej. Oprócz tego, że masz ponad trzydzieści godzin zajęć w szkole, to jeszcze bardzo często dochodzi do tego kilka, a nawet kilkanaście godzin zajęć w szkole językowej, korepetycji, treningów i zajęć dodatkowych. To wszystko jest oczywiście niezwykle ważne, o ile nie wynika z przymusu, ale jest wolnym wyborem zorientowanym na rozwój. Bo przecież młodość to czas, w którym chłoniemy świat jak gąbka, jesteśmy bardziej otwarci na nowości i fascynujemy się tym, czego jeszcze nie wiemy, czego jeszcze nie znamy. Łatwo w tym wszystkim się zatracić i spowodować przesyt. A wtedy nawet to, co do tej pory dawało radość i poczucie satysfakcji, staje się przyczyną zniechęcenia, nie można na to patrzeć i o tym myśleć. To jasny znak, że konieczny jest odpoczynek. Nawet najbardziej twórcze i satysfakcjonujące zajęcia potrafią się znudzić. Wie to każdy, kto słuchał ulubionej piosenki, zarzekając się, że jest tak piękna, że nigdy nam się nie znudzi. Po kilku dniach męczenia jej na okrągło dochodzi do punktu, w którym już w zasadzie znamy ją na pamięć i nie mówię tu tylko o słowach. To jest też czas, w którym ta ulubiona piosenka powszednieje i się nudzi.
Skoro znudzić może się piosenka, to znudzić się może i przedmiot w szkole, i trening, o ile nie będą prowadzone w sposób urozmaicony. Bo to właśnie różnorodność chroni nas przed nudą i zmęczeniem. Musimy sobie zadać pytanie, co robimy nie tak, skoro najczęstszym głosem, który słyszymy po zadaniu pytania, „co w szkole?”, jest „nic ciekawego, nuda”. Ja wiem, że to uogólnienie i ogólnie nie zawsze tak jest, ale rozumiecie, o co chodzi. Szkoła jest instytucją podatną na nudę i nie ma co się temu jednak dziwić.
Nauczyciele, którzy są przepracowani, przemęczeni, wymięci emocjonalnie, nie są w stanie (chwała tym, którzy są) poprowadzić każdej lekcji w sposób zróżnicowany i aktywizujący. Dopóki będzie tak, że dla dobrych zarobków nauczyciele są zmuszeni do zbierania nadgodzin, korepetycji i dodatkowych prac, nie będzie nienudnej szkoły. I to smutne, że taka konstatacja pojawia się w XXI wieku, w którym dyskutujemy, czy sztuczna inteligencja zastąpi człowieka w rozszerzającym się stale katalogu zajęć, czy będziemy w stanie wrócić na Księżyc i polecieć na Marsa. Bez dobrej i ciekawej edukacji to wszystko nadal wydaje się być w kategoriach science fiction.