Wszystko ma swój koniec. Kończy się też szkoła. Dziś jest dzień, w którym mury szkół średnich opuszcza kolejny rocznik maturzystów. Tegoroczni abiturienci są rocznikiem, który najbardziej odczuł trudy pandemii. Ubiegłoroczni absolwenci liceów jedynie ostatnie dwa miesiące przeżyli na zdalnym nauczaniu, mieli normalne studniówki, przeżyli ogromną większość swojego szkolnego życia w murach szkoły.

Tegoroczni maturzyści przeżyli stacjonarnie w zasadzie tylko pierwszą klasę i pół drugiej. Doliczmy jeszcze przerwę na strajk nauczycieli w pierwszej klasie. Myślę, że spędzili w szkole o połowę mniej czasu niż ich rok starsi koledzy. Nie przeżyli swojej studniówki. Nie przeżyli narastających emocji drugiego semestru trzeciej klasy, który co roku jest momentem kluczowym dla maturzystów. Od kilku już ładnych lat obserwuję tę przemianę. Młodzież idzie na przerwę bożonarodzeniową i ferie zimowe jako licealiści, a po feriach wracają jako inni ludzie. Samodzielni, ogarnięci, skoncentrowani na przyszłości. Ich rozmowy były już kompletnie inne. Toczyły się wokół dwóch osi. Pierwsza to plany po maturze oraz maturalne przygotowania, a więc merytoryka. Druga oś to nostalgia. Wspomnienia, zacieśnianie pewnych relacji, rozluźnianie innych. To zawsze był czas piękny i budujący.

W tym roku jakoś to przeminęło, nie wiem nawet kiedy. Rzeczywistość nauczania zdalnego uniemożliwiła to wchodzenie w dorosłość, to rozwijanie skrzydeł. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Ale z drugiej strony dla tego rocznika będzie to pewne doświadczenie pokoleniowe. Celowo nie chcę mówić, że trauma. Bo traumą wcale być nie musi. Wszystko zależy od tego, jak to doświadczenie zostanie uwewnętrznione, a następnie uspołecznione.

Jestem niezwykle ciekaw, jak ułożą się przyszłe relacje między koleżankami i kolegami z klas, które właśnie dziś odeszły ze swoich średnich szkół. Czy zorganizują sobie zaległą studniówkę? Czy będą się spotykać? Czy utrzymają kontakt? Bardzo bym chciał, żeby tak było. Życzę Wam tego, drodzy maturzyści.

Każdy rocznik jest inny. Każde pokolenie ma swoje własne charakterystyczne cechy. Przykre jest to, że my, nauczyciele, nie zdążyliśmy do końca tej charakterystyki poznać. Zdalne niestety nie dawały takiej możliwości w pełni. Dlatego bardzo bym chciał, żebyście, drodzy maturzyści, byli w kontakcie ze swoimi szkołami, ze swoimi nauczycielami. Te relacje, które stworzyły się w czasie zdalnego nauczania, są jednak bardzo specyficzne i może warto, przynajmniej niektóre, utrzymać.

Dla mnie była to sytuacja dość intymna, kiedy prowadziłem lekcje ze swojego mieszkania. To trochę tak, jakbym klasę zapraszał do siebie. No i z wzajemnością. Czułem się jak gość w ich pokojach, w ich domach. To zbliża. Można z tym albo walczyć – przez wymuszony dystans – albo to zaakceptować i pielęgnować. Myślę, że to warte pielęgnacji.

Drodzy maturzyści, czas przed Wami należy do Was, to, co za Wami, to lekcja, z której weźcie sobie jak najwięcej. Jeśli były błędy – uczcie się na nich. Jeśli były dobre rzeczy – szanujcie je, wspominajcie i powtarzajcie. Zawsze bądźcie sobą i nigdy nie dajcie sobie wmówić postaw i zachowań, które wzbudzają Wasz sprzeciw. Bądźcie pokorni w odkrywaniu świata, ale pewni siebie, kiedy będziecie kroczyć po ścieżkach karier. To tylko pozorny paradoks. Jeśli to zrozumiecie, sukces będzie Wasz.

Co roku koniec kwietnia wywołuje we mnie smutek. Widzę, jak kolejni wkraczają w dorosłość, ale dzisiejszy dzień jest dla mnie wyjątkowo smutny. Czuję, że ten czas, trudny i pełen obaw, uniemożliwił mi stworzenie takich relacji, jakich bym pragnął. Jest to dla mnie trudne doświadczenie.

Nie zapominajmy o sobie.